Kraków nocą z wysokości 150 metrów [ZDJĘCIA]

Polecamy także: Balon widokowy już lata nad Wisłą. Trwają testy bez pasażerów [ZDJĘCIA]

Kraków dorobił się drugiego księżyca. W pełni, a nie tatarskiego rogala zwiastującego strzelanie do hejnalisty i palenie osad. To napompowany helem świetlisty balon, który w najbliższych dniach zacznie wywozić ludzi na wysokość 150 metrów nad miasto. Na razie trwają loty próbne. Nasi redaktorzy, nie bez obaw, zabrali się na jeden z nich.

Wcześniej balon stacjonował przy moście Grunwaldzkim od strony ulicy Dietla. Ponoć straszył smoka wawelskiego, kilku mieszkańców i urzędników. W tym roku przeniósł się, więc na drugą stronę mostu, tuż obok piaszczystej plaży.

Zjawiamy się przy platformie balonowej o zachodzie słońca. Spod Wawelu dudni muzyka z Wianków. Operatorzy latającej kuli przygotowują ją do lotu. Na szczęście nie musimy czekać aż bańka się napompuje, bo trwa to aż cztery godziny. - Myślę, że jesteśmy odbiorcą numer jeden helu w Polsce - śmieje się właściciel balonu i firmy HiFlyer Marek Kufel. Pomysł na taki biznes zrodził się w jego głowie za komuny, ale później schował go do szuflady. Parę lat temu wyciągnął i odkurzył.
Wchodzimy do gondoli podwieszonej pod balonem i oplecionej zabezpieczającą siatką. Widoki podziwia się niczym ryba uwięziona w sieci. Ale takiej na wieloryby, więc kraty nie przeszkadzają. Silnik maszynerii zaczyna unosić nas na mocarnej linie w górę. - Maksymalny pułap to 185 metrów. Z reguły platforma zatrzymuje się między 120 a 150 metrem - wyjaśnia nasz gospodarz.

Po paru minutach jesteśmy na górze. Widok zapiera dech w piersiach. Wawel wydaje się trzy razy większy niż oglądany z drugiego brzegu Wisły. Ta wije się jak czarna anakonda. Stąd najlepiej widać, że władzom miasta mozolnie idzie oświetlanie bulwarów i zwracanie Krakowa twarzą do królowej polskich rzek. Zachodzące słońce pokazuje na purpurowym tle krakowskie kopce i wieże kościołów. Poniżej linii horyzontu zapadł już jednak mrok. I może dobrze. Widać linie świateł na ulicach i w oknach domów, ale na szczęście nie można dostrzec wszystkich koszmarnych budynków i nadbudówek z minionych lat.
Rondo Grunwaldzkie jest jak płonący krzyż z filmu o wampirach. Pędzące po nim auta sprawiają, że płomienie tańczą. W dzień pewnie byłyby tu korki i efekt marny. Obok ronda ponure, ale równo poukładane, jak buty pruskiego oficera bloki osiedla Podwawelskiego. Z tej wysokości blokowiska wyglądają bardziej majestatycznie.

Żal jednak ściśnie serce każdego estetę, gdy zobaczy jarzący się na różowo hotel sąsiadujący z centrum Manggha. Niektórzy to nie mają gustu. Z kolei patrząc w stronę Podgórza lepiej nie odwracać wzroku od mrocznej Wisły i majaczącej w tle kładki Bernatka. Inaczej przerazi nas smętny los hotelu Forum, który siąka w wiszącą na nim reklamę wypatrując lepszych czasów i wizyty kogoś pokroju Gorbaczowa.
Ale po co od razu latać balonem skoro mamy budynek Błękitka i Szkieletora? - W balonie emocje są o wiele większe. No i wysokość. Latamy wyżej niż sięga warszawski Pałac Kultury i Nauki - dumnie odpowiada Marek Kufel.

A co jak bocian dziobem przebije balon? Nawet dziura o powierzchni 1 mkw nie stanowi zagrożenia.

Cenna atrakcja

Balony, jak ten krakowski, znajdują się tylko w kilku dużych miastach Europy, m.in. w Berlinie i Paryżu. Ten nad Wisłą może na raz wywieźć w górę 30 osób wraz z pilotem. Liczba pasażerów może jednak być uzależniona od siły wiatru i ciśnienia atmosferycznego. Balon na razie przechodzi testy. Firma dostała już certyfikat przewoźnika lotniczego, jako pierwsza firma balonowa w Polsce. Od razu w 2009 r została trzecią firmą w Polsce pod względem ilości przewiezionych pasażerów. W 2009 cena za lot wynosiła 36 zł. Obecnie ustalane są nowe stawki.

Zabłyśnij w naszym konkursie! **Zostań Miss Lata Małopolski 2011! Czekają atrakcyjne nagrody!**

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail**Zapisz się do newslettera!**