- Około godziny 22.45 obsługa jednego z lokali zawiadomiła nas o anonimowym telefonie z informacją o podłożeniu bomby. Zareagowaliśmy natychmiast, zawiadomiliśmy odpowiednie służby - mówi kom. Katarzyna Padło z zespołu prasowego krakowskiej policji.
Część ulicy, od skrzyżowań z ulicami św. Marka i św. Tomasza zamknięto, z lokalu wyprowadzono 32 osoby. Przy pomocy psa policjanci zaczęli przeszukiwać wszystkie pomieszczenia. Okoliczni mieszkańcy, którzy wybiegli na ulicę oraz klienci sąsiednich lokali (w tym spora liczba Brytyjczyków) wypytywali policjantów o szczegóły, próbowali zaglądać przez szyby do przeszukiwanego pubu. Licznie - początkowo - zgromadzeni gapie - szybko się jednak rozeszli. - Pewnie fałszywy alarm - komentował jeden z nich. W lokalu znajdującym się w sąsiedniej kamienicy zabawa trwała w najlepsze.
Akcja zakończyła się około północy. - Dziękujemy. Możecie jechać - powiedział dowodzący akcją oficer policji do strażaków i służb technicznych. Bomby nie znaleziono.
Teraz trwają poszukiwania. - Przy współczesnych środkach technicznych wykrywalność tego rodzaju przestępstw sięga niemal 100 procent - informuje kom. Katarzyna Padło. Do niedawna takie czyny traktowane były jako wykroczenie. Dziś w świetle prawa są przestępstwem. Nieodpowiedzialnemu sprawcy grozi nawet do 10 lat więzienia. Będzie musiał też pokryć koszty przeprowadzenia akcji.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze