https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Parkingowy koszmar za pieniądze podatników

Piotr Tymczak
W Krakowie urzędnicy zatwierdzili oznakowanie strefy płatnego parkowania, które teraz trzeba poprawiać za prawie 6 mln zł
W Krakowie urzędnicy zatwierdzili oznakowanie strefy płatnego parkowania, które teraz trzeba poprawiać za prawie 6 mln zł Anna Kaczmarz
Parkingowy koszmar za pieniądze podatników. W ZIKiT tłumaczą, że tak wyszło, bo odmiennie interpretowali przepisy.

W żadnym większym mieście w Polsce nie było takiego zamieszania ze strefą płatnego parkowania, jak w Krakowie. Tylko u nas nieprawidłowo wyznaczono ok. 3 tys. miejsc postojowych i teraz trzeba je likwidować. A poprawianie strefy i malowanie linii na nowo kosztuje nas prawie 6 mln zł. Nikt w Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu nie poniósł odpowiedzialności za tak duże zaniedbania, narażenie miasta na ogromne koszty, a mieszkańców na parkingowy koszmar.

- Ktoś spowodował, że wykonano złe oznakowanie i ktoś powinien ponieść odpowiedzialność - komentuje Elżbieta Liguzińska ze Stowarzyszenia Obywatel na Straży.

Za przyzwoleniem prezydenta

Od lutego 2014 roku zaczął obowiązywać przepis, że strefa płatnego parkowania ma być wytyczana nie tylko znakami pionowymi, ale też wymalowanymi liniami. W wielu miastach zaczęto wprowadzać takie oznakowanie poziome, jednak tylko w Krakowie zrobiono to tak, że teraz z 21,5 tys. miejsc postojowych w strefie, trzeba zlikwidować ok. 15 procent z nich, bowiem zostały źle wyznaczone.

Zgodnie z prawem, jeżeli parkujemy na chodniku, to piesi muszą mieć przejście o szerokości przynajmniej 2 metrów, a w szczególnych przypadkach - co najmniej 1,5 m. W naszym mieście zezwalano na postój w miejscach, gdzie szerokość chodnika wynosiła 1 m, a nawet mniej. Pobierano więc opłaty w miejscach, gdzie strefa nie powinna obowiązywać. Zakładając, że likwidowanych jest 3 tys. miejsc, a opłata za 60 minut postoju wynosi 3 zł, to w ciągu godziny do kasy miasta mogło wpadać 9 tys. zł. Strefa obowiązuje od poniedziałku do piątku w godz. 10-20, a więc 10 godzin. Jeżeli miejsca byłyby stale zajęte, daje to dochód w wysokości 90 tys. zł dziennie.

Przedstawiciele Stowarzyszenia Obywatel na Straży zwracają uwagę, że trzy i dwa lata temu, malowano linie w krakowskich podstrefach nie z przypadku, ale na podstawie projektów, które ktoś w ZIKiT zatwierdził. I nikt nie poniósł za to odpowiedzialności. Zdaniem urzędników nie było takiej potrzeby, aby kogoś za to rozliczyć. Tłumaczą, że po prostu tylko inaczej zinterpretowali przepisy. - To miało na celu zadośćuczynienie oczekiwaniom społecznym, aby wyznaczono maksymalną ilość miejsc postojowych w strefie - wyjaśnia Michał Pyclik z ZIKiT. Przypomina, że wiosną 2016 r. wojewoda małopolski wydał zalecenie, aby piesi na chodnikach w strefie mieli przejście o szerokości co najmniej 2 m, a w szczególnych przypadkach 1,5 m. - Do czasu kontroli wojewody, zarządzający ruchem mógł interpretować przepisy. Taką możliwość utraciliśmy wraz z zaleceniami pokontrolnymi. Innymi słowy, nie znajdujemy podstaw do mówienia o karaniu kogoś i nie przypominam sobie, by w tym tonie wypowiadał się Urząd Wojewódzki - zaznacza Michał Pyclik.

Innego zdania są krakowscy radni. - Powinna być odpowiedzialność organizacyjna i finansowa za to, co się dzieje. Ktoś wydaje zgody z upoważnienia prezydenta. To prezydent Krakowa dobiera sobie współpracowników. Jeżeli nie wyciąga wniosków, niczego nie egzekwuje, to sam ponosi odpowiedzialność - komentuje Włodzimierz Pietrus, szef klubu PiS w Radzie Miasta.

Zapytaliśmy w ZIKiT, kto konkretnie z tej jednostki podpisywał się pod projektami, na podstawie których linie wymalowano tak, że teraz trzeba je poprawiać. Na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Radny Wojciech Wojtowicz (PO) zwraca też uwagę na to, że w przyszłym roku rząd znów może zmienić przepisy i wyznaczanie strefy płatnego parkowania wymalowywanymi liniami, nie będzie konieczne. - To jest robione na wniosek wielu miast. Może się więc okazać, że wrócimy do sytuacji sprzed trzech lat i wszystko to, co teraz przeprowadza ZIKiT, jest niepotrzebnym wydawaniem pieniędzy - mówi radny Wojtowicz.

Ogólniki zamiast konkretów

W innych dużych miastach urzędnicy nie podchodzili tak rygorystycznie, jak teraz w Krakowie, do oznaczania strefy i na wąskich ulicach dopuszczali parkowanie, korzystając ze szczególnego przypadku jakim jest przejście dla pieszych wynoszące minimalne 1,5 m.

- W oparciu o istniejące przepisy jest u nas możliwość zaparkowania pojazdu w strefie na chodniku pod warunkiem m.in. zachowania minimum 1,5 m szerokości dla pieszych - informuje Magdalena Kiljan, rzeczniczka Gdańskiego Zarząd Dróg i Zieleni.

Podobnie miejsca wyznaczano w Warszawie. Tam prezydent wydała jednak zarządzenie, aby dbając o interesy pieszych, przy okazji remontów chodników likwidować na nich parkowanie. Ma być ono przenoszone na jezdnie. Inne miasta, w porównaniu z Krakowem, mają więcej szerokich ulic, na których można swobodnie zostawić auto na części jezdni bez wjazdu na chodnik. Tak jest np. w Łodzi. Większość miejsc postojowych znajduje się na jezdniach również we Wrocławiu.

Najdokładniejsze informacje otrzymaliśmy z Torunia. Tam nie mają problemu z tym, aby wyliczyć, ile jest miejsc w strefie na każdej z ulic, w tym, ile na jezdni, na chodniku i w zatokach.

Dokładności krakowski ZIKiT mógłby się uczyć od torunian. U nas nadal, mimo że zmiany w strefie mają być wprowadzone do końca października, to nie wiadomo, ile konkretnie ubędzie miejsc, a ile ich pozostanie. Brakuje wyliczeń dla poszczególnych ulic. - ZIKiT mówi ogólnikami, a nie ujawnia szczegółów - przyznaje radny Pietrus.

Urzędnicy statystyki zamierzają podać po przeprowadzeniu zmian. Efekt jest taki, że mieszkańcy są zaskakiwani tym, że pod ich oknami likwiduje się miejsca postojowe a stawia słupki.

Tak jest w innych miastach
Warszawa - w każdym przypadku miejsca postojowe w strefie, wyznaczano z zachowaniem przejścia dla pieszych o szerokości 1,5 m. Nie likwidowano miejsc z powodu zbyt wąskiej przestrzeni dla pieszych.
Gdańsk - najczęstszą formą parkowania jest pas postojowy o szerokości 2 m. W wielu miejscach jest on wyznaczony po części na jezdni i chodniku.
Wrocław - większość miejsc parkingowych znajduje się na jezdni. Nie było przypadków ich ograniczania z powodu zbyt wąskiego przejścia dla pieszych.
Poznań - nie było przypadków likwidacji miejsc ze względu na brak zachowania odległości co najmniej 1,5 m dla pieszych.
Toruń - wszystkie miejsca postojowe na chodnikach zapewniają co najmniej dwumetrowe przejście dla pieszych. W jednym szczególnym przypadku jest to 1,5 m.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 19

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Komentarze 34

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
stefan
Z krakowa nalezy takoch pajacy jak ty. Ty jesteś wek bez wieka. To taki wielki słój w ktorym magazynuje sie gnój. Z gumowa uszczelka pod wiekiem.
t
turysta
Teraz powstała strefa 30 km/h, w Krakowie jest możliwość poruszania się ulicami o szerokości pasa ruchu około 3m rowerem pod prąd. Tutaj rower i samochód dostawczy czy kurierski nie mieszczą się na jezdni. To też jakaś idiotyczna interpretacja przepisów. Ale z tego co wiem to ZIKiT twierdzi że jest wszystko OK. Tylko że przepis nie określa szerokości jezdni ale zwraca uwagę na bezpieczne poruszanie się rowerem na tak oznakowanej jezdni, miał on uprościć oznakowanie do malowania sierżantów a nie wzdłuż całej ulicy linii ciągłej.
k
krakus
Jak w zarządzie ZIKiT pracuje na kierowniczym stanowisku doktor filozofii to tak to będzie wyglądać
s
swoj
a przyjadą w Zakopane i bo u nas za darmo u mnie nawet w ryj nie dostaną bo musi zaczać fra...... cwaniaki lajkoniki
M
Mieczysław z ulicy Lea
Pytanie o słupki jest bardzo rozsądne. Kto zapomniał o obowiązujących przepisach w Prawie o Ruchu Drogowym odnośnie zasad parkowania i konieczności ich egzekwowania? Instalacja potężnej liczby słupków w okolicy ulic Królewskiej i Lea może budzić podejrzenie o czerpanie korzyści z działalności, która prawnie i społecznie nie ma uzasadnienia. Dla niepełnosprawnych to tworzenie nowych barier i dodatkowe utrudnienie dla służb ratunkowych. Sprzątanie chodników sprzętem zmechanizowanym także będzie trudniejsze, mniej dokładne i z pewnością droższe. Chciałbym wiedzieć, czyj był to pomysł i jakie stały za tam racje.
G
Gość
Wyrzucic wszystkie blachosmrody z Polski!
T
TJ
Powiem tak ,
Nie wszyscy pamiętają ,ale pierwsza w Polsce strefa płatnego parkowania powstała właśnie w Krakowie w 1988r. Wydawało by się ,że Kraków wprowadzając innowacyjne rozwiązania powinien być wiodącym ośrodkiem w zakresie wiedzy i doświadczeń w tym zakresie , co powinno skutkować unikaniem błędów tak w zakresie konstruowania przepisów jak i organizacji ruchu.
I tak kiedyś było .

Tymczasem odkąd przyszła obecna władza zaczęły się wpadki , kompromitacje i zwyczajny chaos a właściwie po prostu chlew.

Obsługę strefy odebrano doświadczonej spółce ,która od 20 lat nią zarządzała i nie popełniała błędów i zlecono .............spółkom budowlanym !!!!!!!!!!!!!!!

Zarządzanie drogami powierzono leśnikowi a gdy ten trafił do więzienia za łapownictwo, molestowanie pracownic , mobbing i fałszerstwa bankowcowi, finansiście i elektrotechnikowi .

Kiedyś leśnik doprowadził do zimowego paraliżu miasta a teraz elektrotechnik z SLD do jesiennego.

Za tym wszystkim stoi capo di tutti ,który doprowadził do chaosu bo......też się nie znał ,to jak miał dobierać sobie fachowców.

Szkoda tylko ,że przypadkowi ludzie w tym skazani i aferzyści za pieniądze podatników zniszczyli dorobek poprzedników ,którzy organizowali ruch w tym mieście od podstaw w trudnym okresie i zrobili to wzorcowo ,skoro przez ponad 30 lat nie udało się nikomu wymyślić nic innego czyli go po prostu spieprzyć .

Szans na poprawę nie widać bo ludzie wciąż wybierają Majchrowskiego ,za którym ciągnie się cała zgraja niekompetentnych urzędników .

Gdyby prezydentem był prof. Andrzej Gołaś to do tej pory po ZIKiT nawet by ślad nie został a żaden z urzędników nigdzie w gminie by pracy już więcej nie dostał .

Tymczasem urzędniczoprezydencka sitwa wraz z radnymi powołuje spółki miejskie i gdy trzeba kogoś ,tak jak teraz , trzeba wyrzucić z urzędu to się go zatrudnia w......miejskich spółkach.

Gościa wyrzucili z dyrektorskiego stołka z zarządu dróg , z pewnością nie za poglądy polityczne, i za karę Majchrowski powołał go na ........prezesa miejskiej spółki parkingowej a gdy i tam się nie sprawdził to Majchrowski za karę przeniósł go na stanowisko............wiceprezesa tej spółki miejskiej.

Takie cyrki to by nie przeszły w najbiedniejszym afrykańskim kraju a tymczasem przechodzą w ponoć inteligentnym Krakowie .
Chyba ,że w tym mieście inteligenci już wymarli i pozostał jedynie ciemny lud
K
Krakusek
Tyle czasu nazywaliście protestujący bandą krzykaczy, a teraz chce im podziękować!! To oni doprowadzili do tej sesji, każdy sobie wyjaśnił co mu leży na sercu. Usłyszeliśmy "Przepraszam" od Prezydenta. Wspaniali mieć takich ludzi w Krakowie, co tak bardzo bronią prawdy i widać ze lubią swoje miejsce zamieszkania. Pokazali swoje zaangażowanie, poświęcili swój prywatny czas dla rowerzystów, pieszych i dla mieszkańców SPP. Gdzie podziali się, Ci co tylko potrafią krytykować? Odwagi im brakło żeby wyjść z FB i stanąć na przeciw Radnych Miasta. Potwierdziło się tylko że na FB można być mocnym a w rzeczywistości już nie.
k
k
W cywilizowanych krajach też jest przelicznik ile developer może postawić miejsc parkingowych przy budownie nowego budynku... tylko, że tam jest napisane ile takich miejsc może być maksymalnie, a nie minimalnie jak w Krakowie. Bo w cywilizowanych krajach wiedzą, że po mieście należy się poruszać inaczej, niż samochodem. Tylko jaskiniowcy z Krakowa mają inne zdanie.
z
ziew
Tylko co by to właściwie zmieniło? Co najwyżej protesty miałyby miejsce w 2014, nie w 2017 roku.
P
Pan
poda?
w
wobec
mieszkańców, ale jednak może miasto zmusic developerów do zastosowania przelicznika przy budowie np. co najmniej 1 jak 1,5 (3 miejsca parkingowe na 2 mieskzania
k
ktoś
Lista błędów i porażek , jakich dopuścili się urzędnicy i radni ,majstrując przy przepisach o płatnym parkowaniu jest bardzo długa a kompromitacja gigantyczna .

Zaczęło się w 2010r ,kiedy to urzędnicy z ZIKiT postanowili przejąć zarządzanie strefą płatnego parkowania od spółki ,która robiła to od 1988r ,czyli przez ponad 20 lat .
W tym czasie nie było żadnych zarzutów o pobieraniu opłat z miejsc do tego nie przeznaczonych ani przegranych spraw w sądzie .
Urzędnicy argumentowali ,że przejmą zarządzanie strefą płatną od spółki bo zrobią to lepiej i ……..taniej .
Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy w to ,że urzędnicy coś zrobią taniej niż prywatna firma ,co się z resztą wkrótce sprawdziło.

I zaczęły się reformy przepisów ,które dla studenta I roku prawa już na pierwszy rzut oka były sprzeczne z obowiązującym prawem a nadużycie kompetencji oczywiste .

Po pierwszych przegranych w sądzie i uchyleniach nadzorczych wojewody wadliwych przepisów radni toczyli pianę w mediach i odgrażali się ,że nie popuszczą do końca. Zamiast pogodzić się z tym i uznać ze skruchą ,że ustanowili idiotyczne przepisy to dalej walczyli z prawem przegrywając we wszystkich sądowych instancjach .

Nie dziwi ,więc kolejna kompromitacja i to na gigantyczną skalę i wstyd na całą Polskę ,bo przecież to są ci sami radni i ci sami urzędnicy ,więc skąd miałaby nagle na nich spłynąć mądrość .

Wprawdzie radni powołali miejską spółkę parkingową ,która przejęła z ZIKiT zarządzanie strefą płatną ( pomimo ,że wcześniej przekonywali o słuszności przejęcia strefy przez ZIKiT od…..spółki z ul.Retoryka to po 3 latach radni przekonywali ,że należy powołać spółkę bo ……..spółka obsłuży strefę lepiej niż …ZIKiT ! ) , lecz niewiele to dało bo właśnie owa spółka ,mająca zdaniem radnych lepiej zarządzać strefą niż ZIKiT pobierała bezprawnie opłaty z miejsc do tego nie przeznaczonych .

Absurd goni absurd ,niekompetencja walczy o pierwsze miejsce z głupotą .

A miało być tak pięknie . Szkoda tylko ,że owi koloryści nie ponieśli za ten bałagan żadnej odpowiedzialności i jedni poprawiają się wygodnie na swoich stołkach a inni już szykuja na kolejną kadencję.
Oby się nie spełniło.
wróć do Odebrane
j
ja_
Bezsensownie to ty argumentujesz .

Głupkowata argumentacja dziecka z przedszkola ,że gdyby nie wyznaczono miejsc to kierowcy by nie płacili bo by nie parkowali a skoro wyznaczono to płacili bo parkowali .

Mówiąc poważnie , zgodnie z konstytucyjną zasadą legalizmu ,organy władzy działają na podstawie i w zakresie określonym przez prawo . To oznacza w tym wypadku ,że nie wolno wyznaczać miejsc do parkowania ,skoro przepisy na to nie zezwalają . Skoro miejsc nie wolno wyznaczać to w konsekwencji nie wolno pobierać opłat za parkowanie na miejscach ,których nie wolno było wyznaczyć .Czyli tak pobrane opłaty zostały pobrane w sposób sprzeczny z prawem czyli nielegalnie. Skoro w sposób sprzeczny z prawem ,czyli bez podstawy prawnej , powinny zostać zwrócone .
Natomiast pracownicy organu ,którzy dopuścili się rażącego naruszenia konstytucyjnej zasady legalizmu powinni ponieść surową odpowiedzialność dyscyplinarną i zostać pouczeni ,że od interpretacji przepisów jest organ ,który je wydał a kontrolę w zakresie stosowania prawa w Polsce jeszcze sprawują sądy a nie urzędnicy z ZIKiT."
a
aqwa
Z tego co wiem, to Kraków był lokowany na prawie magdeburskim.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska