Policja zaraz po zdarzeniu podawała, że tej nocy na klatce schodowej bloku odbywała się libacja. Młodzi imprezowicze zostali upomniani przez jedną z mieszkanek i wtedy postanowili się na niej zemścić. Wytypowali do tego jednego chłopaka ze swojego grona. Za swój „wyczyn” miał dostać od kolegów 60 zł. Ten podlał łatwo palną substancją drzwi lokalu i podpalił.
Prokuratura zweryfikowała jednak wersję policji i tak relacjonuje całe zajście: „Do zdarzenia doszło po kłótni sąsiedzkiej. Oskarżony Sebastian Z. poinformował o niej swojego wujka Grzegorza Ś. Ten chcąc zemścić się na sąsiadce i wystraszyć ją, zlecił siostrzeńcowi znalezienie osoby, która podpali składzik należący do sąsiadki. Za podpalenie obiecał 60 zł. Później przekazał siostrzeńcowi 40 zł i butelkę po wodzie mineralnej, do której ten odlał benzynę ze skutera wujka. Zostały nią oblane drzwi do mieszkania przypadkowych osób, a następnie podpalone.”
Sprawcy zatem pomylili się i spowodowali pożar nie u sąsiadki, która wcześniej przywoływała ich do porządku.
Wraz z aktem oskarżenia w sprawie wywołania pożaru zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, został skierowany do sądu wniosek o dobrowolne poddanie się karze Szymona K. i Sebastiana Z. (kary więzienia i obowiązek naprawienia po 1/3 szkody wyrządzonej pokrzywdzonemu i wspólnocie mieszkaniowej - ponad 30 tys. zł).
Grzegorzowi Ś. grozi kara od 2 do 12 lat więzienia. Wszyscy oskarżeni są tymczasowo aresztowani.