https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po 15 latach procesu zapadł wyrok w sprawie jednego z byłych najważniejszych urzędników Krakowa

Marcin Banasik
Jan T. przyszedł do sądu w czerwonej marynarce
Jan T. przyszedł do sądu w czerwonej marynarce Marcin Banasik
Po ok. 15 latach procesu sąd uznał, że Jan T., były dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji (dziś Zarząd Dróg Miasta Krakowa) przyjął łapówkę w postaci częściowej budowy domu w Kryspinowie. Sąd wyliczył wartość łapówki na ponad 550 tys. zł. Mężczyzna został za to - i dwa inne wątki całej sprawy - skazany na 5,5 roku więzienia i 70 tys. zł grzywny. Akt oskarżenie trafił do sądu 15 lat temu. Wyrok jest nieprawomocny. Pozostali oskarżeni dostali wyroki w zawieszeniu.

Nie ma żadnych wątpliwości

Sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że nie ma żadnych wątpliwości, że było to przemyślane i zorganizowane przyjęcie łapówki przez Jana T. w postaci częściowej budowy domu w Kryspinowie. Korzyść majątkową dostał od firmy budowalnej Budostal 5 biorącej udział w zamówieniach publicznych. Według ustaleń prokuratury oskarżony łapówki miał przyjąć w latach 2004-2007 jako dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji, miejskiej jednostki odpowiedzialnej za infrastrukturę drogową w Krakowie i inwestycje w tym zakresie.

Sąd wyliczył wartość korzyści majątkowej w postaci budowy domu na ponad 550 tys. zł. Co ciekawe sąd uznał, że nie znalazł dowodów na to, iż firma Budostal 5 po wręczeniu łapówki nie była traktowana przychylnie przez Zarząd Dróg i Komunikacji, kiedy jej szefem był Jan T. Sąd zauważył jednak, że nie ma to wpływu na uznanie winy Jana T. co do przyjęcia łapówki.

Sędzia zauważył również że w firmie Budostal 5 nie było osobnej kartoteki na prowadzenie prac przy budowie domu w Kryspinowie. - Dokumentacja była tworzona dopiero po zatrzymaniu oskarżonego, można powiedzieć na chybcika - mówił sędzia Jarosław Gaberle.

Ile warte były prace budowlane?

Prokuratura wyliczyła wartość "budowlanej łapówki" na prawie 900 tys. zł. - Biorąc pod uwagę inflację dzisiaj wartość ta wynosiłaby 1,6 mln zł - mówi prok. Radosław Nieczarowski.
Z kolei sąd wyznaczył biegłego rzeczoznawcę, który wycenił korzyść majątkową na ponad 550 tys. zł. Na około tyle też wyceniono przepadek majątkowy oskarżonego. Oznacza to, że w razie uprawomocnienia się wyroku Jan T. taką właśnie kwotę będzie musiał zwrócić do sądu. Jan T. otrzymał również zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w administracji publicznej na 10 lat.

Prokurator po ogłoszeniu wyroku przyznał że jest z niego zadowolony.
- Dobrze, że po 16 latach od rozpoczęcia procesu w końcu udało się doprowadzić do wyroku skazującego - przyznał oskarżyciel.

Obrońca Jana T. nie chciał komentować wyroku. Oskarżony też szybko wyszedł z sądu.

Próba wyłudzenia odszkodowania

Drugi wątek sprawy dotyczył przyjęcie korzyści majątkowej przez Jana T. od Liwa Holding w postaci naprawy samochodu oskarżonego o wartości 25 tys. złotych. Ma to związek z próbą wyłudzenia odszkodowania przez oskarżonych: Jana T., jego syna Bartłomieja oraz Wiesława L. Według zeznań oskarżonych syn Jana T. uszkodził auto wjeżdżając do rowu. Powodem takiego manewru miało być zajechania mu drogi przez Wiesława L. Ubezpieczyciel nie uwierzył jednak w tę wersję wydarzeń. Później sąd, który wyjaśniał tę sprawę również uznał, że historia jest zmyślona w tym wątku, że Wiesława L. nawet nie było na miejscu zdarzenia.

Na końcu okazało się, że to sam Wiesław L. zapłacił za szkody, bo rzekomo czuł się odpowiedzialny za straty Jana T. Sąd uznał jednak, że była to forma łapówki, ponieważ Wiesława L. nie było na miejscu wypadku, nie mógł więc przyczynić się do wjechania do rowu przez syna Jana T.

Afera zegarkowa

W tej sprawie jest też trzeci wątek, który dotyczył wręczenia zegarka przez ojca Katarzyny K. Janowi T., w zamian za przyjęcie jej do pracy w zarządzie dróg. Sędzia Gaberle zauważył, że tutaj, w przeciwieństwie do wątku z Budostalem 5 wręczenie łapówki wywołało konkretny skutek w postaci znalezienia stanowiska dla Iwony K. Konkurs na znalezienie pracownika był fikcją i wiadomo było, że jest ono zarezerwowane dla Katarzyny K.

Jan T. pojawił się w sądzie podczas ogłaszania wyroku. Ubrany w czerwoną marynarkę uważnie przysłuchiwał się słowom sędziego i notował fragmenty wyroku na kartkach.

Grube pieniądze

Jan T. kilkanaście lat temu był jednym z najważniejszych urzędników w Krakowie. Twardą ręką prowadził jednostkę odpowiedzialną na drogi i komunikację w Krakowie. Szybko jednak okazało się, że miasto na rzecz wykonawców dużych inwestycji drogowych miało tracić grube pieniądze. Potem pojawiały się kolejne oskarżenia przeciwko Janowi T. Pierwsze procesy rozpoczęły się już w 2009 roku. Z czasem dochodziły kolejne zarzuty. Ostatnie Jan T. usłyszał na początku roku 2015. Dotyczą tak ważnych inwestycji w Krakowie jak np. przebudowa Małego Rynku, placu Bohaterów Getta, czy budowy ulicy Lema. O tym, jak Jan T. traktował pracowników, krążyły w Krakowie legendy. Najsłynniejszą z nich jest przypinanie kajdankami do kaloryfera. Tę sprawę też wyjaśnia sąd.

Oprócz Jana T. oskarżonymi w tym procesie byli także jego córka i syn, ówczesna zastępca Iwona K., była dyrektor Zarządu Cmentarzy Komunalnych Anna R.-R., a łącznie 16 osób, wśród nich także m.in. dyrektor i pracownik w firmie Budostal 5.

– Zawieszając ich kary, sąd wziął pod uwagę, że osoby te były niekarane, dodatkowo pracownicy spółek tłumaczyli, że wykonywali polecenia przełożonych – dodał na koniec sędzia.

Po co są strefy czystego transportu?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska