Miejscy radni zadecydowali kilkanaście dni temu, że zmienią system głosowania podczas sesji. Zamiast głosowania po każdym z punktów jak to miało miejsce od listopada ubiegłego roku radni wprowadzili system mieszany.
Autor: Dawid Serafin/Gazeta Krakowska
Mieszany system głosowań polega na tym, że część projektów uchwał ma być głosowana zaraz po debacie radnych. Dotyczyć do ma ważnych dla mieszkańców spraw. Natomiast reszta w specjalnym bloku głosowań na koniec sesji. O tym, które projekty mają być głosowane na koniec sesji będzie decydować za każdym razem przewodniczący prowadzący obrady.
Co to oznacza w praktyce? Przewodniczący będzie mógł zarządzić, że wszystkie uchwały będą głosowane w bloku głosowań. Dla radnych oznacza to, że zamiast uczestniczyć w sesji będą mogli znikać na długie godziny i wracać tylko na głosowanie.
Tak było w zeszłej kadencji rady, kiedy funkcjonował właśnie system blokowy. Podczas debaty na sali obrad znajdowało się kilku radnych. A rada liczy 43 osoby.
Podczas dzisejszej sesji po raz pierwszy radni głosowali według nowego systemu. Okazało się, że żadne z projektów nie był głosowany po debacie nad danym punktem.
Przewodniczący Bogusław Kośmider ogłosił na początu, że podczas dzisiejszej sesji głosowanie odbędzie się w dwóch blokach o godzinie 13 i 15. Efekt? Na sali obrad podczas debat nad ważnymi dla mieszkanców kwestiami znajdowało się 9 z 43 radnych. Frekwencja drastycznie wzrosnęła gdy przyszedł czas na blok głosowań.
Punkt po punkcie
To po naciskach monitorującej krakowski samorząd Fundacji Stańczyka radni od listopada głosują po każdym z punktów obrad. To ułatwia życie mieszkańcom. Pozwala im od razu po debacie poznać wyniki głosowania w ważnych dla nich kwestiach. Wcześniej musieli czekać na nie przez całą sesję, często trwającą nawet 10 godzin.
Ponadto głosowanie po każdym z punktów sprawia też, że sesje są bardziej przejrzyste. Radni pamiętają argumenty za i przeciw, które padły w dyskusji. Wcześniej zdarzało się, że nerwowo pytali szefów klubów, nad czym aktualnie głosują i jaki przycisk mają wcisnąć. System zmusza też radnych do obecności na sali.
- Mniej było sytuacji, kiedy podczas sesji brakowało radnych. Radni, chcąc nie chcąc, muszą przysłuchiwać się argumentom padającym w dyskusji - ocenia pozytywy głosowania punkt po punkcie Jan Niedośpiał z Fundacji Stańczyka.