Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków rozwiązał problem braku egzaminatorów tramwajarzy w Polsce

Piotr Rąpalski
Przez ostatnią dekadę tylko Stanisław Korszon mógł egzaminować motorniczych w Krakowie.
Przez ostatnią dekadę tylko Stanisław Korszon mógł egzaminować motorniczych w Krakowie. fot. Anna Kaczmarz
Do piątku w Małopolsce była jedna osoba, która mogła egzaminować kandydatów na motorniczych. Supertramwajarzem jest 58-letni Stanisław Korszon z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Krakowie.

Monopol na testowanie motorniczych dzierżył od 10 lat, bo przepisy utrudniały znalezienie mu zastępstwa. Spod jego ręki wyszło około pół tysiąca tramwajarzy, którzy dziś wożą krakowian po mieście. Do testowania swoich pracownikow wypożyczały go nawet inne miasta, np. Katowice, w których takich ekspertów w ogóle nie było.

W piątek sytuacja się zmieniła. Po trzech latach prób to właśnie Krakowowi udało się przeprowadzić ogólnopolski egzamin na egzaminatorów tramwajarzy.

Jest 15 miast w Polsce, w których jeżdżą tramwaje. W większości zostało w nich po jednym, dwóch egzaminatorów motorniczych. Katowice nie miały ani jednego. Powód? Wadliwe przepisy, które wymagają, by w teście na egzaminatorów brało udział co najmniej 20 osób. Taką grupę ciężko było zebrać, bo na egzamin zgłaszają się tylko najlepsi.

Egzaminatorów w każdym mieście powinno być kilku, bo w roku średnio testuje się ok. 50 kandydatów na motornicznych. Problem pojawia się, gdy ten jedyny egzaminator choruje, idzie na emeryturę lub, odpukać, zostaje zwolniony. Ponadto, jeśli ktoś nie zda egzaminu, powinien mieć prawo poprosić o wyznaczenie innego egzaminatora.

Krakowskie MPK w minionym roku dwa razy próbowało zorganizować sprawdzian. Bezskutecznie. Zjawiło się zaledwie kilkunastu kandydatów.

- Problem narastał półtora roku. W wielkiej, śląskiej aglomeracji nie było egzaminatora. Nasz musiał tam gościnnie jeździć trzy razy w tym czasie - mówi Stefan Szczypuła, kierownik ośrodka szkolenia MPK, współorganizator wczorajszych testów.

Praca eksperta w takiej delegacji nie jest łatwa, bo co miasto to inna infrastruktura, tramwaje i nazewnictwo. Przyrząd do przekładania zwrotnic np. nazywa się zależnie od miejscowości - "hak" w Krakowie, "wajha" na Śląsku, "nastawiacz" w Łodzi lub "oko" w Warszawie. Ponadto wagony mają różną szerokość i ciężko wyczuć czy zawadzą o jadący obok samochód czy nie. Nie mówiąc już o znajomości samego miasta.

Trzy lata temu Łódź próbowała przeprowadzić egzaminy, ale na 20 osób nie zdał żaden kandydat. - Zawiodła organizacja. O egzaminie dowiedzieliśmy się zaledwie 4 dni wcześniej i nie było jak się przygotować - mówi Maciej Cięszkowski, tramwajarz z Łodzi, który też wczoraj zdawał test. Egzamin był również zbyt "łódzki", co zgubiło kandydatów z innych miast.

Problem zdecydował się rozwiązać Kraków. Prosił, naciskał, wysyłał pisma do firm komunikacyjnych w Polsce, by wytypowały na testy swoich prymusów. Za trzecim razem się udało. W piątek do sprawdzianu podeszło 30 osób - 17 zdało. - Obawiałem się, że będzie 19 kandydatów i znów się nie uda, ale w ostatniej chwili zgłosili się kolejni. Jestem mile zaskoczony - mówi Szczypuła.

Zjawili się tramwajarze m.in. ze Szczecina, Gdańska, Poznania, Łodzi, Katowic, Elbląga i Warszawy. W tym dwie panie. Krakowskich kandydatów było czterech.

Do egzaminu mogli przystąpić tramwajarze, którzy jeżdżą co najmniej od roku, a ponadto mają prawo jazdy kategorii B od sześciu lat. Do tego pozytywne wyniki badań lekarskich i psychologicznych oraz zaświadczenie o niekaralności.

Egzamin kosztuje każdego kandydata 250 zł. Składa się z części pisemnej i praktycznej, w zajezdni i w mieście. Przyszli egzaminatorzy jeździli wczoraj na linii prowadzącej do pętli w Borku Fałęckim.

- Wszyscy zdawali test w starym tramwaju typu 105N, który jest dostępny i działa we wszystkich miastach. Musi być sprawiedliwie - mówi Szczypuła. Starano się unikać błędów, jakie popełniła Łódź. Nie używano więc terminologii, różnej dla różnych miast. Pytań nie czerpano z instrukcji wewnętrznych krakowskiego MPK.

- Wziąłem udział, aby sprawdzić się, podnieść kwalifikacje i odciążyć kolegę, który do tej pory sam się tym zajmował - mówi Zbigniew Parda, który w krakowskim MPK pracuje od 1985 r. Dodatkowe zarobki nie są argumentem. Za testowanie jednego motorniczego egzaminator dostaje tylko 25 zł.

- Polska zawdzięcza Krakowowi, że pomimo kuriozalnych przepisów zapewnił Polsce ludzi do sprawdzania tramwajarzy. Tych musi przecież ciągle przybywać - kwituje Julian Trumpus, motorniczy z Wrocławia.

Rozmowa ze Stanisławem Korszonem, egzaminatorem motorniczych w Krakowie
Od kiedy pracuje Pan w MPK?
Od 1975 roku. Zacząłem jeszcze jako student. Nie lubiłem w akademiku malować i sprzątać, a tramwaje pociągały mnie już od dziecka. I tak na 37 lat związałem z nimi swoje życie.

Jak to jest być tym jednym jedynym?
To część mojej pracy. Po prostu nowi tramwajarze są potrzebni i ktoś musi ich sprawdzać. Trzy lata temu w Katowicach mieli problem, bo nie było u nich egzaminatora i musiałem zostać wypożyczony.

Jak Pan się w Katowicach odnalazł?
Miasto inne, ale zasady takie same. Udzielania pierwszej pomocy czy kodeksu drogowego. Wiadomo, że na Śląsku pewne rzeczy nazywają inaczej, ale dałem radę.

Od wczoraj w Krakowie przybyło paru nowych egzaminatorów. Ciężko traci się monopol?
Nie. Korzyści finansowych z tego nie ma. To raczej prestiż i satysfakcja, że kolejny motorniczy jest spod mojej ręki. Poza tym warto mieć zastępstwo.

Dlaczego?
Na przykład, gdyby mój syn chciał zostać motorniczym, to przecież nie mógłbym go egzaminować. Trzeba byłoby ściągać wtedy egzaminatora z innego miasta (śmiech).

Wszechstronny jak egzaminator
Część pisemna testu na egzaminatora składała się z pytań z kodeksu drogowego i znaków tramwajowych, sytuacji na ulicy i udzielania pierwszej pomocy. Pytano m.in. o to, z jaką prędkością może jeździć tramwaj między 22 a 5 rano i jak opatrywać krwotok lub poparzenie. Część praktyczna była podobna do testów na motorniczego. Kandydaci zdawali ją w parach. Jeden wykonywał polecenia komisji, a drugi je oceniał. Potem się zamieniali rolami. Część praktyczna to sprawdzian w zajezdni i na ulicach Krakowa:
- spinanie i rozpinanie wagonów
- cofanie tramwajem
- przełączanie silników w czasie awarii
- przekładanie zwrotnicy
- przejazd przez myjnię (trzeba m.in. złożyć lusterka, zamknąć okna, ściągnąć siatkę między wagonami)
- jazda po mieście

Studniówki w Małopolsce 2013 [ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska