Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: stara się odnaleźć prochy ojca [ZDJĘCIA]

Arkadiusz Maciejowski
Wiktor Ormicki został zamordowany dokładnie 70 lat temu
Wiktor Ormicki został zamordowany dokładnie 70 lat temu archiwum rodzinne
Nie chciał ukrywać swojego pochodzenia. Sam przyznał się hitlerowcom, że ma żydowskie korzenie. Oprawcy pozwolili mu wybrać, jak chce zginąć. Miał do wyboru śmierć przez utopienie lub powieszenie. Prosił, aby pozwolono mu rzucić się na druty kolczaste podpięte do prądu. Gdy usłyszał odmowę, wybrał stryczek.

Zobacz także: Nowa moda - Chrystoteka bez techno, alkoholu i pokus

We wrześniu tego roku mija 70 lat od męczeńskiej śmierci w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen, pochodzącego z Krakowa Wiktora Rudolfa Ormickiego, docenta Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ten wybitny polski geograf został uwięziony 6 listopada 1939 roku podczas akcji SS znanej pod nazwą "Sonderaktion Krakau".

- Gdyby nie wojna, byłby najmłodszym w Polsce profesorem geografii - przyznaje prof. Antonii Jackowski z UJ.
Sonderaktion Krakau

Życie Wiktora Ormickiego od samego początku było niebanalne. Urodził się w 1898 roku w Krakowie. Skończył gimnazjum im. Sobieskiego w 1916 roku. Już po miesiącu wakacji został wcielony do cesarsko-królewskiej armii. Walczył w słynnym pułku dzieci Krakowa, głównie na Kresach Wschodnich. W 1918 roku został wysłany do Włoch. Brał udział w ostatniej ofensywie pierwszej wojny światowej, która chyliła się już ku końcowi. Po zakończeniu wojny znów musiał chwycić za broń, aby stanąć w obronie Lwowa.
Po zakończeniu działań powrócił do Krakowa, gdzie dzięki swojej siostrze poznał wybitnego profesora Sawickiego. Ormicki początkowo studiował prawo, lecz po namowie profesora przeszedł na geografię. Był uczniem m.in. prof. Smoleńskiego.

Zapoczątkował nowe metody badań geograficznych. W 1930 roku zrobił habilitację. W czerwcu 1939 roku Rada Wydziału Filozoficznego UJ wszczęła procedurę nadania mu tytułu profesora.

6 listopada 1939 roku jego życie legło w gruzach. Okupant zarządził zebranie na uczelni wszystkich pracowników naukowych UJ. W ramach akcji Sonderaktion Krakau, wszyscy obecni w gmachu Colegium Novum zostali aresztowani. Na teren uczelni wbiegli uzbrojeni Niemcy i wywieźli 183 osoby do obozu koncentracyjnego w miejscowości Sachsenhausen pod Berlinem. Z biegiem czasu większość naukowców powyżej 40 roku życia zwalniano. Ormicki w 1939 roku miał 41 lat, ale nie wypuszczono go na wolność. Został przeniesiony do obozu w Dachau, a następnie do Mauthausen-Gusen do kamieniołomów. W karnej kompanii przepracował ponad rok. Prowadził tam potajemne spotkania więźniów, podtrzymywał na duchu współtowarzyszy niedoli. 17 września 1941 roku został brutalnie zamordowany przez hitlerowców.
Urna za paczkę fajek

Syn Wiktora Ormickiego, Jacek Ormicki od wielu lat stara się odnaleźć prochy swojego ojca. Dotarł do ludzi, którzy również interesują się historią Wiktora, ponieważ są nim zafascynowani jako naukowcem, który przyczynił się do rozwoju geografii.

Jakiś czas temu udało mu się dotrzeć do relacji ze śmierci ojca, którą napisał jeden ze współwięźniów. Był to przedwojenny dziennikarz sportowy, który pełnił funkcję obozowego pisarza. Na czym ona polegała? Gdy na przykład przychodziła lista z krematorium, on ją przepisywał i robił również dla siebie notatki. Po wojnie opublikował kilka książek.

- W jednej z nich opisał historię mojego ojca - przyznaje Jacek Ormicki. - Tata sam przyznał się przed Niemcami do swojego żydowskiego pochodzenia. Oprawcy wyciągnęli go w nocy z łóżka, podobnie jak ośmiu innych więźniów - dodaje.

W swoim domu Jacek Ormicki odnalazł zaś dokumenty, które Niemcy wysłali jego matce. Wynikało z nich, że Wiktor został zaraz po śmierci skremowany.

- A współwięźniowie, którzy bardzo lubili mojego ojca, za paczkę papierosów załatwili urnę na jego szczątki- przyznaje Jacek.

Syn geografa zaczął dociekać, co Niemcy robili z urnami, w których były prochy więźniów. Okazało się, że zanim w obozie Mauthausen-Gusen w Austrii wybudowano krematorium, zwłoki palono w pobliskiej miejscowości Steyr i tam je chowano.

Szukając grobu ojca, syn Jacek Ormicki wraz z bratankiem Markiem Ormickim mieszkającym na stałe w Danii, dotarli do działaczy austriackiej organizacji opiekującej się pomnikami pamięci pomordowanych więźniów obozów hitlerowskich.

Z ich pomocą natrafiono na dokumenty świadczące o istnieniu krypty wybudowanej w 1948 roku. Kryptę umieszczono na terenie cmentarza urn w Steyr po to, by złożyć w niej ok. 900 opisanych urn, które pozostały w magazynie cmentarza po wojnie. Dzięki staraniom Jacka Ormickiego w Styer odkryto niedawno ową kryptę.

Znaleziono w nich kilkaset urn, wśród nich te z polsko brzmiącymi nazwiskami. Jak na razie zbadano jednak tylko część z nich. Nie było wśród nich szczątków Ormickiego. W Styer znajduje się także wiele nieopisanych urn. Wśród nich mogą znajdować się prochy Wiktora Ormickiego.

Tymczasem jego rodzina złożyła wniosek do władz miasta Steyr o pomoc w odnalezieniu i wydaniu urny z prochami Wiktora. Rysuje się zatem możliwość jego pochówku w grobie rodzinnym na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Prawybory. Kto powinien zostać posłem? Głosuj: Małopolska Zachodnia okręg 12, Kraków okręg 13, Podhale Nowy Sącz okręg 14, Tarnów okręg 15.

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska