Łukasz W. był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania po zbrodni, do której doszło jesienią 2005 r.
Z jego relacji na sali rozpraw wynikało, że tamtego dnia chciał jedynie pomóc kolegom odzyskać jakieś rzeczy, które zostawili w Żaczku.
Maciej B. ps. „Mamuśka” i Dariusz L. ps. „Lechu” dostali tam baty na imprezie i dlatego skontaktowali się z „Chińczykiem”. Mieli ze sobą nóż, tasak i drewniany konar. Chcieli się odergrać za upokorzenie.
Gdy na tarasie zauważyli dwóch mężczyzn, którzy ich poturbowali zaatakowali ich bez wahania. Z opowieści oskarżonego Łukasza W. wynikało, że wdał się w szamotaninę z Arkadiuszem G. i przegrywał w tym starciu. Wtedy użył dwa razy noża, by zyskać przewagę nad przeciwnikiem, który go dusił za szyję.
- Chciałem do trafić w bark, by puścił rękę. Dwa razy dźgnąłem nożem i go odrzuciłem, bo mężczyzna już nie stanowił dla mnie zagrożenia - opowiadał.
Zaprzeczał, by chciał dokonać zabójstwa. Przyznał się jedynie do udziału w bójce, która miałq tragiczny finał. Ranny Arkadiusz G. zmarł na miejscu.
Łukasz W. uciekł pociągiem do Berlina, a potem do Hiszpanii. Tam ukrywał się ponad 11 lat. W tym czasie zaatrzymano i osądzono jego dwóch kolegów, uczestników zajścia. Sąd Okręgowy w Krakowie przed laty skazał na 5 lat więzienia Macieja B. ps. Mamuśka za użycia tasaka i udział w śmiertelnym pobiciu Arkadiusza G. i zranieniu jego kompana Bartłomieja D.
Dariusz L. za posiadanie amfetaminy i udział w pobiciu usłyszał wyrok 2 lat i 10 miesięcy więzienia. Ich wyroki są prawomocne.
W sprawie Łukasza W. będą zeznawać jedynie jako świadkowie zajścia.