Wpadli w lipcu ub. roku i od tamtej pory pozostają w areszcie tymczasowym. Nie kryją, że kilkumiesięczny pobyt za kratkami to nie jest dla nich miłe doświadczenie.
Śledczy: to już był gang
Zdaniem prokuratury stworzyli trzyosobową, zorganizowaną grupę przestępczą, która dokonała czterech napadów na sklepy w okolicach Słomnik i Miechowa.
Ponadto Jacek M. i Dominik S. ps. Joker mają też na koncie napad na stację benzynową na południe od Krakowa w Przebieczanach, którą obrabowali w lutym 2016 r. Potwierdzają, że kilka miesięcy wcześniej okradli w Modlnicy tira, który stał bez dozoru na postoju.
Zabrali wówczas komplet garnków, ale śledczym nie udało się ustalić bliższych okoliczności tego przestępstwa i dlatego obaj panowie nie usłyszeli zarzutu w tym zakresie.
Znajomi z agencji ochrony
Wiadomo, że cała trójka znała się z pracy w agencji ochrony i utrzymywali kontakt nawet gdy z pracy odszedł Dominik S.
Narzekali na marne zarobki i uznali, że mogą sobie dorobić dokonując napadów rabunkowych na sklepy.
Teraz opisują okoliczności tych rozbojów, zaprzeczają jedynie, by przez pół roku od lutego do lipca 2017 r. tworzyli grupę przestępczą.
Z ustaleń wynika, że najpierw dokonywali rozpoznania, oglądali sklepy, sprawdzali czy są tam montowane kamery monitoringu.
Potem „Joker” kradł tablice rejestracyjne, które montowali w hyundaiu Jacka M. Podczas napadów mieli zamaskowane kominiarkami twarze, na rękach rękawiczki, wyłączali komórki, by nie dać się namierzyć. Wpadali do środka sklepu, rozpylali gaz i terroryzowali ekspedientki. Rabowali gotówkę, papierosy i alkohol. Podczas jednego rozbojów sprzedawczyni zdarła Dominikowi S. kominiarkę z twarzy. Byli też widziani przed świadka i zostawili ślady obuwia na miejscu przestępstwa.
Ich łupem padały w sumie kwoty rzędu 4 tys. zł, choć teraz twierdzą, że pokrzywdzeni zawyżyli swoje straty finansowe.
Napadli na sklepy w Tarnawie, Imbramowicach, Gołyszynie i Janowiczkach.
Próbowali uciekać autem po jednym z rozbojów i wtedy we Wrocimowicach Jacek M. uszkodził dwa radiowozy nim zatrzymał swój pojazd.
Wędkarski slang
Co ciekawe komunikowali się za pośrednictwem smsów i wymieniająć informacje o planowanych skokach na sklpey używali zwrotów wędkarskich: „jedziemy na rybę”, rozkminiłem kolejny staw, gdzie można coś złowić, będą dobre ryby, rozkminiłem nowe jeziorka na następne biwaki. Ostatecznie to oni wpadli w policyjne sieci.
Kryminalnych zaskoczył fakt, że jeden ze sprawców 26 -letni dziś Jacek B. miesiąc przed wpadką zdał egzaminy i przeszedł pierwsze sito, by dostać się do pracy w... policji.
Narkotyki i długi
Pytany dlaczego dokonywał napadów mówił, że trochę się pogubił w życiu.
Do Krakowa przeniósł się z Żor na Śląsku. Tu podjął studia na wydziale bezpieczeństwa Krakowskiej Szkoły Wyższej, potem zaczął ćpać narkotyki i popadł w tarapaty finansowe, by mieć gotówkę na zakup amfetaminy i mefedronu.
Gdy miał już 12 tys. długów zgodził się wziąć udział w napadach razem z Jokerem i Jackiem M., którego znał ze wspólnych patroli w agencji ochrony. Teraz Jacek B. żałuje za swoje czyny. Podobnie mówi Dominik S.: wyszedłem na przestępcę którym nie jestem. Jest mi wstyd. Proszę o jeszcze jedną szansę.
Całej trójce za rozboje grozi od 2 do 12 lat więzienia.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Jak dobrze zabezpieczyć mieszkanie przed złodziejem?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news