WIDEO: Urząd nie chce, aby squatersi mieszkali w starej kamienicy
Autor: Marcin Karkosza, Gazeta Krakowska
- Od kilku miesięcy ciężko pracujemy by przywrócić życie zrujnowanej kamienicy, którą od wielu lat nikt się nie interesował - mówi Piotr Malinowski, członek kolektywu ReAktor. - Załataliśmy już dach, wynieśliśmy gruz, odmalowaliśmy kilka pokoi. Wszystko to własnym sumptem i bez proszenia władz o pomoc - dodaje.
Squatersi mają plany, aby kamienica stała się ogólnodostępnym centrum społeczno-kulturowym.
- W jego murach ma mieścić się m.in. warsztat rowerowy, biblioteka, galeria, kawiarnia, a nawet miejski ogród - wymienia Piotr Malinowski.
Prawdopodobnie z planów młodych ludzi niewiele wyjdzie, ponieważ urzędnicy chcą usunąć ich z nielegalnie zajmowanej kamienicy.
- Nie ma możliwości, aby ktoś mógł mieszkać w tym budynku po prostu go zajmując - mówi Filip Szatanik, wicedyrektor biura prasowego Urzędu Miasta. - Osoby znajdujące się w budynku bez jakiejkolwiek umowy będą musiały go opuścić - dodaje.
Na razie urzędnicy nie podjęli żadnych oficjalnych działań w sprawie squatersów, jednak nowymi lokatorami kamienicy już zainteresowała się straż miejska i policja.
- W sobotę "odwiedzili" nas funkcjonariusze straży miejskiej. Bez żadnego nakazu, tytułu prawnego czy kontaktu z właścicielem, wyłamali drzwi i zmusili nas do wyjścia na zewnątrz - opowiada Malinowski. - Pytali nas także, czy rowery, które mamy, nie są kradzione - dodaje.
Inaczej o sprawie mówią jednak przedstawiciele straży, którzy wyprosili z budynku około 30 osób.
- Jeden z okolicznych mieszkańców zgłosił, że w pustostanie przebywają osoby i strażnicy pojechali sprawdzić, co się tam dzieje. Było tam dużo rowerów, więc wezwaliśmy policję, żeby sprawdziła czy przypadkiem nie pochodzą z kradzieży - mówi Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej. - Strażnicy byli spokojni, jednak sama kontrola spowodowała nerwowość po stronie osób mieszkających w budynku.
W niedzielę squatersi ponownie pojawili się w kamienicy. Zaprosili do niej dziennikarzy i mieszkańców, przygotowali jedzenie i zachęcali do włączenia się w ich działania. Zapowiedzieli, że nie opuszczą budynku. Wywiesili w oknach flagi, a w ramach manifestu zerwali z kamienicy tabliczkę informującą, że administratorem jest miejski Zarząd Budynków Komunalnych.
Kiedy po południu na miejsce przyjechała policja, kilkanaście osób zabarykadowało się w kamienicy. Funkcjonariusze mieli otrzymać zgłoszenie o osobach wchodzących do budynku, który grozi zawaleniem.
Kilka osób zostało wylegitymowanych, ale po niecałej godzinie policja odjechała zostawiając squatersów w spokoju.