Czytaj także komentarz Jerzego Sułowskiego: Sekundy do normalności
Urzędnicy kpią sobie z mieszkańców i budżetu obywatelskiego, w którym krakowianie, w demokratycznym głosowaniu, wybierają inwestycje do realizacji w mieście. Najnowszym przykładem jest demontaż sekundników na skrzyżowaniach. Urządzenia, które odmierzają czas do zmiany świateł i ułatwiają jazdę kierowcom, pojawiły się pod koniec 2014 r. na sześciu skrzyżowaniach. To zwycięski projekt z budżetu.
Teraz zniknęły z dwóch skrzyżowań: Olszyny/Nabrzeżna oraz Brodowicza/Grochowska/Wilka-Wyrwińskiego. Na kolejnych dwóch: Opolska/Lublańska/aleja 29 Listopada i al. 29 Listopada/Żmujdzka zostały wyłączone. Działają jeszcze na skrzyżowaniu Kijowskiej z Wrocławską i z Kazimierza Wielkiego.
Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu od początku kręcił nosem, że to niepotrzebna inwestycja. Ponoć urządzenia nie współpracują z systemem sterowania ruchem, który dostosowuje światła do liczby samochodów. Dlaczego urzędnicy dopuścili taki projekt pod głosowanie i zmarnowali zaangażowanie mieszkańców, którzy go wymyślili, i tych, którzy go poparli?
Ciężko też uwierzyć, że nie można dopasować urządzeń do podobno nowoczesnego systemu. Żyjemy w XXI wieku. Takie same sekundniki działają w wielu innych miastach na całym świecie. Urzędnicy powinni się bardziej postarać, szczególnie, że kierowcy sekundników chcą.
To jednak niejedyna wpadka związana z budżetem obywatelskim. W 2014 roku wygrał też projekt montażu w mieście tablicy elektronicznej, która miała informować o stanie zanieczyszczenia powietrza. Powinna już stać przy al. Krasickiego, obok kina Kijów. Do tej pory nie udało się jej ustawić.
Urzędnicy piętrzą tylko problemy. Uważają m.in. że tablica będzie rozpraszać kierowców - nie mają za to problemu z licznymi reklamami i billboardami stojącymi przy ulicach. Konserwator zabytków też nie dał zgody, bo zbyt blisko jest zabytkowy budynek kina.
Urząd łaskawie zapowiedział, że zamiast jednej tablicy postawi trzy mniejsze, ale dopiero... w 2016 roku. A na realizację czeka jeszcze więcej projektów z 2014 roku, np. plac zabaw w parku Jordana czy ścieżka do nordic walking wzdłuż bulwarów Wisły.
W miniony poniedziałek poprosiliśmy urzędników o wyjaśnienia dotyczące tych wszystkich opieszałości. Nie chcieli ich nam jednak udzielić, bo na dziś zaplanowali konferencję prasową, na której zapewne będą się chwalić tym, co się udało i próbować zamieść wpadki pod dywan.
Tymczasem fundacja „Stocznia”, na zlecenie gminy, przygotowała ocenę tegorocznego budżetu obywatelskiego. Przepytano mieszkańców. Okazuje się, że 41 proc. z nich nie wzięło udziału w projekcie, bo „nie miało na to czasu”, a 35 proc., „miało złe doświadczenia z zeszłoroczną edycją”. Tej prezentacji również nam nie udostępniono. Może trzeba było ją „doszlifować” na dzisiejszą konferencję?