Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Wielka awantura nad Bagrami. Ratownicy: strażnicy przesadzili z interwencją

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Anna Kaczmarz
Do niecodziennej sytuacji doszło nad zalewem Bagry. Z powodu auta zaparkowanego na zakazie wybuchła wielka awantura, kajdankami skuty został jeden z ratowników wodnych i trzeba było zamknąć kąpielisko.

Przed kąpieliskiem nad Bagrami ustawiony jest znak zakazujący ruch w obu kierunkach. Pracujący tam ratownicy wodni zostawiają za nim jednak samochód, by móc skryć się w razie burzy.

- Mamy na to zgodę urzędu. Do tej pory nie było problemu, póki nie przyjechał patrol strażników miejskich - relacjonuje Sławomir Żeleziński, ratownik i zarazem kierownik kąpieliska Bagry.

Strażnicy zwrócili uwagę ratownikom, że pojazd jest zaparkowany nieprawidłowo. - To spotkało się z aroganckim zachowaniem ratownika. Stwierdził, że nie przestawi nieprawidłowo zaparkowanego pojazdu i nie wylegitymuje się - wyjaśnia Marek Anioł, rzecznik krakowskiej Straży Miejskiej.

Sławomir Żeleziński odpowiada: - Ratownik pokazał dowód. Wszystko powinno się zakończyć wystawieniem przez strażników wezwania do stawienia się w komendzie w celu złożenia wyjaśnień. Trudno było wdawać się w dyskusje, skoro trzeba było pilnować ludzi przebywających w wodzie.

Skończyło się na tym, że strażnicy wezwali po pomoc policjantów i ratownik, który był właścicielem samochodu, został skuty kajdankami. - Takie działania doprowadziły do zamknięcia kąpieliska, bowiem sprowadziły bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia osób będących pod naszą opieką - przyznaje Żeleziński.

Teraz sprawa swój epilog znajdzie w sądzie.

Zalew Bagry w Krakowie

Bagry. Słońce i relaks nad modnym zalewem w Krakowie. Czekaj...

Do zdarzenia doszło 15 sierpnia na strzeżonym kąpielisku Bagry. Na działania Straży Miejskiej poskarżył się Sławomir Żeleziński, ratownik i kierownik tego kąpieliska. Przyznaje, że ratownicy wodni zaparkowali tam samochód za znakiem B-1 („zakaz ruchu w obu kierunkach”). Na miejscu pojawili się strażnicy miejscy, którzy stwierdzili popełnienie wykroczenia i chcieli wystawić ratownikom mandat. Skończyło się na wezwaniu policji, skuciu jednego z ratowników kajdankami i zamknięciu kąpieliska, bowiem nie miał kto czuwać nad bezpieczeństwem plażowiczów.

- Zwróciliśmy się do Straży Miejskiej o wyjaśnienia i podjęcie kroków dyscyplinarnych wobec interweniujących strażników. Na podstawie tych wyjaśnień zadecydujemy, czy wszcząć kroki prawne - informuje Sławomir Żeleziński. Przekonuje, że mimo znaku zakazu ratownicy mogli tam zaparkować i czynności strażników powinny zostać zakończone w momencie wystawienia wezwania do stawiennictwa się w komendzie Straży Miejskiej w celu złożenia wyjaśnień.

- Zgodę na parkowanie auta otrzymaliśmy od Zarządu Zieleni Miejskiej już w czerwcu, jednak nie zostały jeszcze dokończone wszelkie kwestie związane z samym wydaniem przepustek - wyjaśnia kierownik kąpieliska.

Zaznacza, że auto ratowników stanowi „przedłużenie stanowiska ratownika”, w godzinach 9.45-18.15, i służy do tego, by trzej ratownicy mieli się gdzie schować w przypadku burzy.

- Samochód, mimo że zaparkowany za znakiem B-1, nie stanowił zagrożenia dla bezpieczeństwa przechodniów, nie utrudniał ruchu pieszego ani samochodowego, ani też nie stał na miejscu do parkowania dla inwalidów - dodaje Sławomir Żeleziński.

Według niego, strażnicy po wypisaniu kwitu zaczęli utrudniać pracę ratowników.

- Ich działania, między innymi wezwanie policji, doprowadziły do zamknięcia kąpieliska, gdyż sprowadzili bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia osób będących pod naszą pieczą na terenie kąpieliska - relacjonuje kierownik kąpieliska.

Uważa, że strażnicy zastosowali środki niewspółmierne do sytuacji. - Do interwencji zostało wezwanych sześciu strażników i ich kierownik, a na koniec policjanci, którzy skuli ratownika. Jeżeli strażnicy uważali, że ratownik wodny, który nie zwracał na nich uwagi, gdyż był zajęty nadzorem powierzonego mu obszaru wodnego, stanowił dla nich zagrożenie, to w ogóle nie powinni pełnić funkcji funkcjonariusza publicznego - komentuje Sławomir Żeleziński.

Poprosiliśmy Straż Miejską o wyjaśnienia. Jej rzecznik Marek Anioł przedstawia inną wersję wydarzeń. Zaznacza, że nie musiało dojść do tak dużej awantury, gdyby inaczej zachowali się ratownicy.

- Pełnienie funkcji ratownika wodnego nie zwalnia z postępowania i zachowania zgodnego z prawem. Co więcej, taka osoba powinna dawać jak najlepszy przykład innym - podkreśla Marek Anioł. - Niestety. Próba podjęcia interwencji zgłoszonej nam przez kierowców, którzy zostawili swoje auta na parkingu obok kąpieliska, spotkała się z aroganckim zachowaniem ratownika. Ten stwierdził, że nie przestawi nieprawidłowo zaparkowanego pojazdu i nie wylegitymuje się, po czym odszedł, grożąc, że „zniszczy funkcjonariuszy...” - dodaje rzecznik SM.

Przyznaje też, że sprawa znajdzie teraz swój epilog w sądzie. - W związku z popełnionymi wykroczeniami przeciwko mężczyźnie został skierowany wniosek o ukaranie do sądu - informuje Marek Anioł.

Ratownicy przekonują jednak, że starali się wyjaśnić wszystko strażnikom, ale nie chcieli się wdawać w dłuższe dyskusje, bo przede wszystkim musieli się skupiać na tym, by pilnować bezpieczeństwa osób przebywających w wodzie.

Sławomir Żeleziński podkreśla, że ma bardzo dużo zastrzeżeń do pracy strażników miejskich na terenie Bagrów. - Na przykład 16 sierpnia patrol pieszy strażników miejskich trwał dosłownie trzy minuty! Resztę czasu spędzili w pojeździe zaparkowanym przy pętli autobusowej. Dodatkowo współpraca z nimi była żadna - narzeka kierownik kąpieliska.

Zaznacza jednak przy tym, że należy pochwalić strażników miejskich, którzy byli nad Bagrami w weekend 3-4 sierpnia. - Wspólna praca z nimi była przyjemnością. Nieraz podczas interwencji nam towarzyszyli, zwłaszcza w przypadku osób pod wpływem alkoholu. Ta współpraca zaowocowała poprawą bezpieczeństwa osób znajdujących się na terenie Bagrów i to dzięki nim mój szacunek do strażników miejskich urósł. Jednak wszystko to zostało ostatnio zniszczone - przyznaje Sławomir Żeleziński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków. Wielka awantura nad Bagrami. Ratownicy: strażnicy przesadzili z interwencją - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska