Kierowcy jadący z ul. Klimeckiego do ul. Powstańców Wielkopolskich wolą łamać przepisy i, mimo zakazu przy budowanej estakadzie, skręcać w Nowohucką w prawo (pisaliśmy o tym 20 stycznia). O ile ul. Dekerta jest jeszcze w miarę dobrym stanie, to druga część objazdu, czyli ul. Kiełkowskiego nie nadaje się w ogóle do jazdy. Prawy pas jezdni jest tak dziurawy, że kierowcy muszą jeździć pod prąd, aby nie zniszczyć zawieszenia. - Wyrwy mają po kilkanaście centymentrów głębokości, aż strach jeździć - skarży się Jadwiga Chełmska.
Nowy stadion Wisły: trybuna do skucia
Żadna instytucja miejska nie poczuwa się jednak do naprawy jezdni. Zarządca drogi czyli ZIKiT, twierdzi, że według zatwierdzonego projektu organizacji ruchu wokół budowy estakady, za stan dróg objazdowych odpowiada wykonawca inwestycji czyli firma ZUE Kraków. Prezes ZUE odbija piłeczkę. - Bieżące utrzymanie dróg miejskich należy do ZIKIT, nie do nas - twierdzi Wiesław Nowak. - Nigdy nie podpisywaliśmy żadnego porozumienia, w którym zobowiązywalibyśmy się do takich prac - dodaje prezes ZUE. Również główny inwestor prac przy ul. Nowohuckiej czyli MPK, twierdzi, że remont zdewastowanej drogi objazdowej nie należy do jego zadań. - MPK odpowiada tylko za prawidłową realizację projektu inwestycji, w którym nie ma mowy o ul. Kiełkowskiego - ucina rzecznik MPK Marek Gancarczyk.