https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: zobacz, gdzie grasują kieszonkowcy [MAPA]

Marta Paluch
Tomasz Hołod
Do Krakowa właśnie zjechali kieszonkowcy z różnych stron Polski na kolejny złodziejski sezon. Razem z lokalnymi złodziejaszkami będą obrabiać kieszenie nie tylko turystom, ale i krakowianom. Pokażemy jak się przed nimi bronić i gdzie się można spodziewać lepkich rąk rzezimieszków.

ZOBACZ MAPĘ

Lato przyszło do Krakowa, a wraz z nim zjechały już drobne złodziejaszki ze Śląska, Mazowieckiego (głównie z Radomia) i innych rejonów. Przez tych kilka miesięcy będą polować na turystów, ale też i krakowian, w miejscach gdzie najwięcej ludzi. Jak szacuje krakowska policja, w tym okresie kieszonkowców jest kilkudziesięciu.

Każdy z nich potrafi dziennie okraść kilkanaście osób!

Gdzie trzeba uważać?

- W miejscach zatłoczonych. Tam gdzie mamy do czynienia z grupami anonimowych osób - turystów, zakupowiczów na placach czy w sklepach, w czasie imprez plenerowych - wymienia Katarzyna Padło z biura prasowego małopolskiej policji.

To bazary i place handlowe (Tomex, plac Imbramowski, nowy i stary Kleparz), giełdy, autobusy i tramwaje, Dworzec Główny, autobusowy i duże sklepy.
Bardzo często giną ludziom portfele w lokalach i ogródkach w Rynku Gł. oraz na "imprezowych" ulicach centrum i Kazimierza (pl. Nowy, ul. Szeroka).
Jak podkreślają policjanci, duże galerie handlowe nie są aż tak niebezpieczne, ponieważ posiadają dobry monitoring. Dlatego stosunkowo łatwo jest im później złapać sprawcę.

Dzięki monitoringowi w Rynku Głównym kieszonkowcy przestali też grasować w swoim ulubionym niegdyś punkcie, czyli przy kramach obok bazyliki Mariackiej.

Podobnie jest w niektórych autobusach i tramwajach.

- Monitoring jest zainstalowany w każdym bombardierze, czyli w sumie w 50 pojazdach na 2oo - podaje Marek Gancarczyk, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Obejmuje to linie 50, 51, 8, 7,6,20.

Kamery ma również 180 (na 500) autobusów (m.in. mercedesy i solarisy). - Nie ma tygodnia, żeby policja nie zwracała się do nas o udostępnienie zapisu - mówi Gancarczyk.

Ostatnio dzięki niemu policjanci złapali jednego z kieszonkowców, który buszował w nocnym autobusie. Pasażerka nie zauważyła, gdy złodziej odpiął zamek jej torebki. Gdy zawiadomiła policjantów, ci skontaktowali się z MPK, aby zabezpieczyć nagranie z monitoringu autobusu. - Obraz z kamery okazał się pomocny. Policjanci dysponowali portretem osoby podejrzanej o kradzież. Kilka dni później funkcjonariusze spostrzegli na przystanku autobusowych mężczyznę odpowiadającego mu wyglądem. Został zatrzymany. Przyznał się do kradzieży w autobusie - opowiada Katarzyna Padło.

Co nam ginie najczęściej? Według policyjnych statystyk - komórki i pieniądze.

Co charakterystyczne, kieszonkowcami jest coraz więcej kobiet. To one częściej okradają ludzi w sklepach i lokalach. Jedną z najsłynniejszych była pani Jola, zmora śródmiejskich knajp. Udało się ją złapać, gdy policjanci opublikowali zdjęcie 41-latki. Kradła "na parawan" (patrz ramka).
Mężczyźni-kieszonkowcy częściej kradną na placach i w środkach komunikacji miejskiej. Jednak złodzieje zazwyczaj działają w grupie - tak by szybko przekazać skradziony przedmiot i w razie złapania nie mieć przy sobie dowodów przestępstwa.

Trzeba więc zwracać uwagę na troje, czasem czworo takich osób. Dzielą się rolami - jedna przygotowuje grunt (np. wywołuje sztuczny tłok, osłania złodzieja), inna kradnie, a kolejna zabiera skradziony przedmiot i ucieka. Zwykle też ktoś stoi na czatach.

Zdarza się, że mają przewieszoną przez rękę marynarkę, która maskuje ruchy rąk. Są i bardziej finezyjne sposoby. Członek jednej z grup nacierał się czosnkiem. Kiedy ludzie odsuwali się od niego, jego kolega obrabiał im kieszenie.

Wierzchołek góry

Precyzyjnej liczby kradzieży kieszonkowych nie da się oszacować. Jak mówią policyjne statystyki, w tym roku - od stycznia do maja - zgłoszono ich 365. To jednak wierzchołek góry lodowej. Większość okradzionych nie idzie na policję.

- Trudno tę liczbę porównać z ubiegłym rokiem, bo statystyki są inaczej prowadzone - mówi Katarzyna Padło.

- Za każdym razem trzeba jednak je zgłaszać na najbliższym komisariacie - podkreśla. Tłumaczy, że policja posiada m.in. pamięciowe portrety kieszonkowców, które pokazuje ofiarom. Sposób kradzieży też bywa pomocny przy określeniu grupy złodziejskiej. Bywa także, że nawet jeśli nie odzyskamy skradzionego przedmiotu od razu, może się to zdarzyć, gdy policja rozbije jakąś złodziejską grupę.

Zabłyśnij w naszym konkursie! **Zostań Miss Lata Małopolski 2011! Czekają atrakcyjne nagrody!**

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail**Zapisz się do newslettera!**

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kws
Stary grat linii 10. Tam robią kieszonkowcy numer na kontrolera. Warto sie temu przyjżeć i uważać
A
Anka
Okradzeni nie idą na policję, bo i po co. Idzie się tylko wtedy, gdy zginęły dokumenty. W innych przypadkach szkoda czasu, policja i tak nic nie zrobi. Dwukrotnie zgłaszałam kradzież na policję, raz uszkodzenie samochodu i nie zrobili nic poza przyjęciem zgłoszenia. W monitoring też nie wierzę, ukradziono mi telefon w monitorowanym tramwaju, zorientowałam się natychmiast, motorniczy nie pomógł mi w niczym, policja nawet nie była zainteresowana jaki to był tramwaj, nikt nie miał zamiaru oglądać nagrań z monitoringu. Sami się musimy pilnować, ci, którzy biorą kasę za opiekowanie się nami w niczym nie pomogą.
k
kieszeń
wiekszość okradzionych nie idzie na policję !! to jest prawda. idąc na policję nie tylko stracimy czas ale i nerwy. często policjanci dodatkowo nas obrobią.
S
Strach
To już strach wychodzić na ulicę, bo mogą albo porwać, albo okraść. W jakim kierunku to wszystko zmierza?
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska