https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krakówek, czyli po gębie za szluga

Przemek Franczak
archiwum
Wiele obiecywałem sobie po zakazie palenia w miejscach publicznych, ale nigdy nie wpadłbym na to, że nowy przepis zdynamizuje i ubogaci knajpianą legendę krakówka.

Tak, tego samego krakówka, w którym lepsi i gorsi poeci, udani i mniej udani pisarze, wydarzeni i niewydarzeni artyści oraz cała reszta puszystej i zważonej inteligenckiej śmietanki miasta, robią na etatach ciem barowych. Tak się składa, że trochę znam to środowisko, co nieco widziałem i jest to, czy też było, towarzystwo zwarte, jedzące sobie z dzióbków niemal. Wybaczano tu sobie zdrady, kochanki i kochanków, pijackie zniewagi i skandale. Słowem wszystko.

Na śmierć i życie pożarto się dopiero w kwestii, o ironio, stosunku do ustawy antynikotynowej. Wąska, acz reprezentatywna dla krakówka grupa - przez przypadek moich znajomych - zwyzywała się od chamów, buraków, ciot, psycholi i oficjalnie zerwała z sobą kontakty. Uczyniła to, żeby było zabawniej, na facebooku. Trudno dziś doprawdy znaleźć miejsce, w którym można wyprać brudy mniej - że tak to ujmę - publicznie.

A było tak: znany aktywista rowerowy na literę H. zrugał na fejsie kudłatego fotografika na literę P. (tym, którzy ich nie znają, nazwiska nic nie powiedzą, ci zaś, którzy ich znają, i tak będą wiedzieć, o kogo chodzi), że ten razem z kolegami palił w knajpie na zakazie. I następnym razem, ostrzegał H., dojdzie w takiej sytuacji do rękoczynów, jatka będzie i gaszenie papierosów na czole. Bo on, H., dymu nie lubi, a prawo jest prawem. Dyskusja rozkwitła, epitety się posypały. Co wam będę opowiadał. Gdy się inteligenci kłócą, to przekleństwa fruwają częściej niż w piłkarskiej szatni.

Z jednej strony zaskoczyła mnie agresywna postawa aktywisty rowerowego, bo idąc jego tokiem rozumowania mógłbym zadeklarować, że każdego rowerzystę jadącego po chodniku (albo na lufie) poczęstuję z laczka; ostatecznie nierozważny cyklista jest w stanie zabić szybciej niż substancje smoliste. Z drugiej strony jednak ucieszyłem się. Nie dlatego bynajmniej, że tworzące się społeczeństwo obywatelskie wydaje na świat samozwańczych strażników przepisów, bo Chuck Norris jest tylko jeden. Ucieszyłem się, bo jako człek wychowany na Hłasce i Grzesiuku zawsze uważałem, że w środowisku artystyczno-inteligenckim małe mordobicie jest nieodzowne jak pełna literatka. Tymczasem o ile krakówek za kołnierz nie wylewa, to już po pysku rzadko sobie ktoś daje. Co uważam za smutne i niepostępowe.

Poszperałem w pamięci i co znalazłem? Dekadę temu w nieistniejącej już niestety "Jemiole" jeden poeta dał w twarz drugiemu poecie (poszło o kobietę). I niewiele więcej! No dobrze, niedawno pewien rzeźbiarz rzucił kuflem w jakąś aktorkę (ja nawet tego rzeźbiarza znam, sympatyczna postać, i choć nie mam zamiaru go usprawiedliwiać, to po kilku godzinach siedzenia w "Pięknym Psie" niewiele osób stać na przewidywalne i społecznie akceptowane reakcje), ale to ciągle mało. Za mało.

Sztuka musi czasem odwołać się do pierwotnych instynktów. Hłasko pił, bił i pisał. I to jak! A w Krakowie jest coraz więcej twórców, ale coraz mniej dzieł. Słyszeliście u nas ostatnio o jakiejś głośnej wystawie? Premierze teatralnej? Książce? Płycie? Wierszu jednym choćby? Bo ja nie. Mówię wam, nie ma fermentu. Wino, wódka, szlug, wyciągnięty sweter - niby wszystko się zgadza. Tylko gęby za gładkie. Czasami, żeby coś stworzyć, to trzeba się poharatać. Poczuć smak krwi w ustach, potargać szynel, spojrzeć w lustro i poczuć do siebie wstręt. Dlatego dalej, huzia na palacza i bijta się. Kultura na pewno na tym skorzysta.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Rzucił się z nożem na kolegę przy grillu
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą. Wejdź na szumowski.eu

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska