- Cmentarz jest wciąż zagrożony likwidacją poprzez zaoranie: tak jak się to stało w Stanisławowie (Iwano-Frankiwsk), gdzie stare polskie nagrobki zlikwidowano, a w miejscu cmentarza założono park - mówi Bartłomiej Jasiński, pomysłodawca akcji. - Jeśli nie teraz, to kiedy ratować te ostatnie ślady polskości?
Zaczęło się od Bohorodyczyna (Ukraina). Bartek pojechał zobaczyć miasteczko, skąd pochodzą jego przodkowie. Przy wsparciu kolegów uporządkował polskie nagrobki. Odwiedził też Kołomyję i nie zapomniał wejść na stary polski cmentarz. Nie zdziwił się, gdy zobaczył zrujnowaną nekropolię.
- Miejscowi piją piwo siedząc na grobach. W nagrobkach śpią, sikają, ćpają. Wszędzie pełno śmieci, strzykawek, śladów po libacjach, na każdym kroku porozbijane nagrobki, otwarte trumny - opowiada Jasiński.
Potrzebował kilku dni, by znaleźć chętnych do ratowania cmentarza. Wystarczył jeden telefon do członków Małopolskiego Towarzystwa Genealogicznego i ekipa się zebrała.
- Jednemu z nas udało się załatwić większe auto, by spakować sprzęt. Inny znalazł myjkę ciśnieniową i podnośnik. Trzeci zdobył kosiarkę. Wzięliśmy kilka dni urlopu i pojechaliśmy do Kołomyi - wspomina Marek Niewalda. Mieszkali u miejscowych Polaków.
- Wyczyściliśmy jedną trzecią terenu cmentarza ze śmieci, chwastów, zarośli. Udało się odnowić i wyremontować kilka nagrobków - opowiada Bartłomiej Jasiński.
To nie wszystko. Każdy nagrobek fotografują, potem zdjęcie wrzucają na portal Towarzystwa. Dzięki tej bazie m.in. Marta Świdrak, emerytka z Krakowa, odnalazła groby pradziadków, których od dawna poszukiwała. W czerwcu chcą znów jechać na Ukrainę i kontynuować prace. Proszą o wsparcie.
- Nie mamy grantów, dotacji czy sponsorów. Wszystko robimy sami. Dlatego apelujemy o pomoc. Potrzebujemy farby, pędzli, kosiarki, grabi, szpachelek, łopat i mnóstwo Randapu (to środek chwastobójczy do pryskania) - wyliczają uczestnicy akcji ratowania cmentarzy na Kresach. Podczas zeszłorocznego sprzątania zepsuła im się myjka ciśnieniowa. A z niąmożna wiele zdziałać. Może ktoś ma taką i już jej nie potrzebuje? Zainteresowani mogą kontaktować się z Bartłomiejem Jasińskim pod nr tel. 500 770 002, lub e-mailem:[email protected].
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+