Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowscy lekarze uratowali życie Szkota

Piotr Rąpalski
- Gdyby nie krakowscy lekarze już bym nie żył. Dziękuje za drugie życie - mówił wczoraj w szpitalu im. Jana Pawła II uratowany Gary Walling

Gary Walling, Szkot angielskiego pochodzenia, któremu lekarze ze Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II uratowali życie, wrócił do Krakowa by podziękować medykom. W kwietniu 2014 roku, w centrum miasta, z powodu skoku ciśnienia pękła mu aorta piersiowa, co spowodowało m.in. niedokrwienie dolnej połowy jego ciała. Pacjentowi dawano wtedy zaledwie 5 proc. szans na przeżycie.

Po pięciogodzinnej operacji udało się go ocalić. Leczenie w Polsce trwało jednak 52 dni i kosztowało 251 tys. zł. Lekarze podjęli się go nie wiedząc, czy szpital dostanie zwrot tych pieniędzy z ubezpieczenia pacjenta. - Dziękuję. Ci wspaniali ludzie dali mi drugie życie. Czuję jakbym urodził się na nowo, choć w sobotę będę obchodził 62 urodziny - żartował Gary na wczorajszej konferencji prasowej w szpitalu.

Przyjechał z żoną Lesley i dwiema córkami, Stacy i Gemmą. Pochodzą z Falkirk, miejscowości leżacej między Glasgow i Edynburgiem. Gary jest emerytowanym kierowcą ciężarówki firmy Tesco.

- Przyjechaliśmy w kwietniu 2014 do Krakowa na tydzień. Byłem tu pierwszy raz w życiu. Zwiedziliśmy Wawel, Stare Miasto, byliśmy w Auschwitz. To stało się dzień przed wyjazdem - opowiada Gary.

- Mąż poczuł się źle. Myślałam, że wystarczy jak chwilę prześpi się w hotelu, ale wezwaliśmy pogotowie. Dalej jednak wierzyłam, że po pomocy ratowników wszystko wróci do normy. Robiłam nawet zdjęcia jak go badali, żeby miał pamiątkę. Nagle zaczęło się zamieszanie. Lekarz z karetki krzykną tylko "szpital na Kopernika", zatrzasnął drzwi i odjechali na sygnale - wspomina Lesley Walling.

Ze Szpitala Uniwersyteckiego Gary trafił do szpitala im. Jana Pawła II. Po godzinie od zabrania go przez ambulans, był już na stole operacyjnym. - Nie dawano mu początkowo żadnych szans. Zaczęłam myśleć o organizowaniu przewiezienia ciała, pogrzebie. Ale minęła godzina, druga, trzecia. I powiedziałam sobie: "nie, mój mąż dziś nie umrze" - opowiada żona Garego.
Zespół lekarzy pod przewodnictwem dr Mariusza Trystuły przeprowadził innowacyjną operację implantacji stentgraftu do pękniętej aorty. Kosztuje ona ok. 63 tys. zł. Gary był nieprzytomny, nikt nie wiedział, czy ma ubezpieczenie, które pokryje leczenia.

- Nie zastanawialiśmy się nad tym. Gary był na pograniczu życia i śmierci. Biały od połowy ciała, tak niedokrwiony. Teraz ma tylko problem z lewą nogą. Jego nerki pracują już nieźle - mówi dr Trystuła. - Pokazaliśmy, że ta nasza służba zdrowia potrafi być na wysokim poziomie. Rodzina Walling zapewnia, że będzie o tym opowiadać, gdzie tylko się znajdzie. To motywuje nas do pracy - dodaje lekarz.

Po pięciu godzinach operacji udało się pacjenta podtrzymać na życiu. Po tygodniu przeszedł kolejną. Po następnych trzech tygodniach jeszcze jedną, a do tego inne zabiegi. Leczenie trwało łącznie 52 dni, z czego przez 46 dni Gary był w śpiączce. Przez pozostałe ledwo przytomny. Gdy można go było już bezpiecznie transportować został przewieziony do Szkocji.

- Kojarzę jak przyjeżdża karetka, jedziemy na Kopernika, ale później dopiero jak dochodzę do siebie w Szkocji. Mam przebłyski jak pielęgniarka w Krakowie dotyka mnie w klatkę piersiową, aby sprawdzić moje odruchy, ale nie mogę powiedzieć, czy macie ładniejsze pielęgniarki niż my. Jedzenia też nie porównam, bo byłem karmiony przez rurkę - mówi Gary, który tryska dziś humorem.

Lekarze są przekonani, że gdyby do całej sytuacji doszło w jego domu w Falkirk, położonego ok. 40 km od Glasgow i ok. 20 km od Edynburga, nie udałoby się go uratować. Za późno trafiłby do specjalistów. Takie operacje wykonują tylko duże szpitale, rzadko w nagłych przypadkach.

- Jak Gary wrócił, szkoccy lekarze byli zdziwieni, że takie operacje się przeprowadza i to w Polsce - mówi Lesley Walling, która już zaczęła uczyć się języka polskiego w Szkocji. I idzie jej nieźle, co zaprezentowała wczoraj na konferencji. - Ja potrafię powiedzieć po polsku tylko "Dziękuje za uratowanie mi życia" -pochwalił się Gary. Pracownicy szpitala i zebrani dziennikarze zaśpiewali mu "Sto lat". Później poszedł z rodziną dziękować pielęgniarkom.

Ubezpieczenie Wallingów pokryje koszty leczenia, ale Anna Prokop-Staszecka, dyrektor szpitala, zapewnia, że jej pracownicy, nawet gdyby wiedzieli, że pieniądze nie zostaną zwrócone i tak zdecydowaliby o operacji.

- Moi lekarze nie mają oszczędzać na ludzkim zdrowiu. Każdemu kto by im to nakazał powinno się dać w pysk - mówi znana z mocnego charakteru Prokop-Staszecka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska