https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraśnik: Pobił niepełnosprawnego na śmierć. Jest na wolności. Prokuratura kończy śledztwo

Marcin Koziestański
archiwum
- Zabójca mojego syna wciąż jest na wolności - płacze pani Danuta. - Miałam odłożonych kilka groszy na własny pogrzeb, a musiałam wydać wszystko na pochówek własnego syna - szlocha ponad 80-letnia pani Danuta z Lublina.

Prokuratura Rejonowa w Kraśniku kończy już śledztwo w sprawie śmierci syna pani Danuty, bestialsko pobitego przez kumpla. Postępowanie dotyczy wydarzeń, które rozegrały się w nocy z 28 na 29 czerwca 2016 roku w Kraśniku.

Janusz S. miał 60 lat, był osobą niepełnosprawną. Miał bardzo poważne problemy z poruszaniem się. Utrzymywał się jedynie z zasiłku. Pomagała mu mieszkająca w Lublinie matka. Starsza kobieta starała się opiekować synem.

Mężczyzna po śmierci żony popadł jednak w chorobę alkoholową. - Zaczęli przychodzić do niego do domu dziwni ludzie, z którymi pił alkohol. W ostatnim czasie zamieszkała z nim młoda dziewczyna, która za dach nad głową miała pomagać Januszowi sprzątać i czasem mu coś ugotować do jedzenia - wspomina pani Danuta.

Według jej relacji, dziewczyna miała zazdrosnego chłopaka, który bardzo często odwiedzał ją w domu Janusza S. - Widziałam tę dwójkę raz w życiu. Miałam podejrzenia, że okradają mojego syna z pieniędzy i wyjadają wszystko z lodówki. Nie myślałam jednak, że przez nich stanie się taka tragedia - rozpacza pani Danuta.

28 czerwca Janusz wraz ze współlokatorką i jej chłopakiem pili razem wódkę. - Gdy młody mężczyzna zasnął zmorzony alkoholem, mój syn poszedł spać w jednym pokoju z tą dziewczyną. Kiedy jej chłopak się przebudził i zobaczył ich razem, wpadł w furię - opowiada starsza kobieta.

Według niej, Witold M. był bardzo brutalny. - Bił i kopał mojego syna po głowie. A miał dodatkowo gips na nodze, więc takim ciężarem po prostu zgniatał mu czaszkę. Używał też podobno jakiegoś drutu czy łomu. A mój syn nawet nie mógł uciec - płacze kobieta.

Pani Danuta przyjechała do domu syna 30 czerwca. - Policja nie chciała mnie wpuścić do pokoju. Policjant powiedział mi nawet, że odkąd żyje, nie widział takiego okrucieństwa - dodaje zrozpaczona matka.

Z jej relacji wynika, że gdy udało się jej wejść w końcu do domu, zobaczyła potworny widok. - Całe ściany i sufit były zbryzgane krwią, na podłodze znajdowała się wielka kałuża krwi - opowiada kobieta.

Janusz S. przeżył. W bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala. - Pracowało mu jeszcze serce, ale mózg już nie. Lekarz nie pozwalał mi się z nim zobaczyć. Wszystko dlatego, że całą głowę miał zdeformowaną od uderzeń - relacjonuje jego matka.

Janusz S. po kilku dniach zmarł. Udało się nam dotrzeć do posekcyjnej opinii biegłych. - Witold M. kilkakrotnie kopnął nogą opatrzoną gipsem w głowę pokrzywdzonego oraz uderzał go pięściami po twarzy. U Janusza S. stwierdzono liczne złamania kości skroniowej, czołowej, jarzmowej, nosa, żuchwy i ścian oczodołów. Przyczyną zgonu okazała się ostatecznie niewydolność krążeniowa, po-wstała w związku z licznymi obrażeniami - czytamy w opinii.

- Zabójca mojego syna pobił też dziewczynę i zastraszył ją. Dlatego ona teraz twierdzi, że nie widziała całego zdarzenia - uważa pani Danuta. Jednak, co najbardziej bulwersuje matkę zabitego, to fakt, że oprawca wciąż pozostaje na wolności.

- 30 czerwca wszczęliśmy dochodzenie w tej sprawie. Postawiliśmy wtedy Witoldowi M. zarzut spowodowania średnich obrażeń ciała u poszkodowanego. Zastosowaliśmy wówczas wobec niego dozór policyjny. Gdy Janusz S. zmarł, dodaliśmy jeszcze zakaz opuszczania kraju - wyjaśnia Małgorzata Dziedzic, szefowa Prokuratury Rejonowej w Kraśniku.

Dziedzic podkreśla, że po pobiciu Witold M. sam zadzwonił po karetkę pogotowia i zgłosił sprawę policji. Śledczym powiedział, że co prawda uderzył Janusza S., ale nie chciał go zabić. - Po opinii biegłych postanowiliśmy jednak 13 września wszcząć śledztwo w związku ze śmiercią człowieka i zmienić sprawcy kwalifikację czynu na cięższą - spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, skutkującego zgonem. Grozi za to do 12 lat więzienia - precyzuje prokurator.

Śledczy zapowiadają także, że do końca października chcą zamknąć śledztwo i skierować przeciwko Witoldowi M. akt oskarżenia do sądu.

Komentarze 13

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gość
Jak w tytule wyżej. Nie ma co chronić takich elementów.
g
gość
Gdyby takie zdarzenie dotknęło ją osobiście w rodzinie, to na mur beton zażądała by dożywocia za zwyrodnialstwo, ale tak to co tam- ktoś obcy, w dodatku nie z sitwy kraśnickiej.
Należy jej się natychmiastowe zwolnienie z pracy, nie ma co tolerować takiego olewania w wykonywaniu pracy. No ale w Kraśniku to i jazdę prokuratorów po pijaku się tolerowało i ich wypadki, a do kicia wsadzało się meneli na zimowanie.
Na dobrą sprawę to i tą facetkę należałoby zamknąć jako współsprawczynię zbrodni, bo nie dosyć, że polazła do łóżka niepełnosprawnego wiedząc, że tamten jest zazdrosny, to go nie powstrzymała kiedy rzucił się do bicia. Skoro miał gips na nodze to jej by było łatwo z nim powalczyć. Franca jedna chyba zaplanowała tą zbrodnię, żeby posiąść mieszkanie inwalidy, a wykorzystała do tego celu menela, który pójdzie siedzieć, a ta puści się znów z innym. Obrzydliwe babsko żyło na koszt konkubenta niepełnosprawnego, a mało tego, to sprowadzała tam jeszcze gacha!!!
Matka powinna to ścierwo oskubać z kłaków.
d
dobrotliwy
Poszukaj pilnie dobrego lekarza od główki , a nóż widelec masz jeszcze szansę na leczenie ambulatoryjne aby uniknąć pobytu w szpitalu gdzie drzwi nie mają klamek .
a
abcd
Wyszukaj w sieci:

"Brak kary śmierci w kodeksie karnym jest pogardą dla ofiar"
l
lesio
A wystarczyło wspomnieć, iż ofiara to sympatyk PiS-u i sam pierwszy nadprokurator osobiście zadzwoniłby aby aresztować bandytę. A tak to jest traktowany jak ksiądz molestujący dzieci. Czyli jest bezkarny.
p
poprawne prawo
12 lat za brutalne pobicie ze śmiertelnym skutkiem
p
prawi i sprawiedliwi
przy władzy olewają prawo, więc chyba normalne, że obywatele też, prawda? skoro nie dotyczy ono (konstytucja - podstawowy dokument prawny RP) władzy, to znaczy, że można sobie pofolgować w zboczeniach i psychozach, bez krępacji ludzie...
z
zzz
Spał w pokoju z dziewczyna czy w jednym łóżku uprawiał seks.
Morderstwo w afekcie?
a
ada
To coś niesamowitego. Zamykają ludzi za to że mieli KILKA gramów narkotyków a ten skatował człowieka na śmierć dalej jest na wolności.
m
mikeza
Boże chroń nas przed takimi sądami i prokuratorami. Skatował gościa na śmierć, a oni mu stawiają zarzut spowodowania średnich uszkodzeń ciała. To kiedy są ciężkie uszkodzenia ? Miał go poćwiartować ? Brak słów.
o
od
Prezesa TK
G
Gość
Całkiem odwrócone priorytety....
m
marek
wiec co? chcial masowac? kolejny skandal w lubelskim sadownictwie
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska