Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Królik po berlińsku" ostro walczy o Oscara

Joanna Weryńska
Bartek Konopka (pierwszy z prawej) już promuje film w USA
Bartek Konopka (pierwszy z prawej) już promuje film w USA Fundacja Film Polski
Królik, a właściwie króliki przyniosły szczęście 37-letniemu krakowskiemu reżyserowi Bartkowi Konopce. Najpierw zdobył Złotego Lajkonika na Festiwalu Filmowym w Krakowie, a ostatnio jego ,,Królik po berlińsku" otrzymał nominację do Oscara w kategorii najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny.

Już w niedzielę podczas oscarowej gali w Los Angeles okaże się czy pełna humoru, ale i poruszająca opowieść o tysiącach dzikich królików, które przez 28 lat zamieszkiwały obszar zieleni między dwoma pasami muru berlińskiego, spodobała się członkom Amerykańskiej Akademii Filmowej.

- Nasz film typowany jest wysoko. Utwierdzają nas w tym opinie, jakie czytamy na jego temat w amerykańskich gazetach i na forach internetowych poświęconych Oscarom. Poza tym jego kampanię oscarową prowadzi znakomita agentka Ronni Chasen, polecona nam przez Jana A. P. Kaczmarka.

Wcześniej zajmowała się promocją filmów, które zdobyły Oscara, takich jak "Slumdog. Milioner z ulicy", czy "Chicago" - zdradza reżyser. Od tygodnia jest już w Los Angeles, mimo że do ostatniego momentu nie był pewien czy w ogóle pojawi się na gali. Czekał na narodziny dziecka, których termin pokrywał się z datą ceremonii oscarowej.

- Bardzo przeżywałem tego "małego Oscara". Nie chciałem zostawić żony samej. I tak żyłbym tym, co jest tutaj. Umówiliśmy się więc, żeby się zmobilizowała - żartuje. Mowy oscarowej jeszcze nie ma przygotowanej, ale jest dobrej myśli. - Chyba nie ma szczęśliwszego ode mnie hodowcy królików - żartuje, choć prywatnie królika nie posiada.

Na pomysł, by nakręcić taki film wpadł, gdy na jednym ze spotkań w szkole filmowej Andrzeja Wajdy Marcel Łoziński opowiadał o swoich niezrealizowanych projektach. - Powiedział nam, że przed laty chciał nakręcić film o tysiącu królików, które biegają na zielonej trawie między murem.

Uznał jednak, że skoro nie nakręcił go w 1989 r., w momencie zburzenia muru, to już nie ma sensu tego ruszać. Cztery lata temu mój przyjaciel Piotrek Rosołowski pojechał do Niemiec. Przypomniał sobie o tych królikach i zaczął szukać ich śladów. Okazało się, że zwierzaki żyją nadal w Berlinie Zachodnim. Podziałały na naszą wyobraźnię - opowiada reżyser, dodając, że jego "Królik " jest... wyrobem chałupniczym

- Zorientowaliśmy się, że będzie to film, który trzeba robić po partyzancku, oszczędnie, bo dokument wymaga dłuższego ,,podłubania". Praca zajęła nam 4 lata. Montaż odbywał się w zwykłym mieszkaniu -opowiada Konopka.

Do udziału w filmie zaangażowani zostali króliczy aktorzy z aż trzech państw. - Najpierw kręciliśmy niemieckie króliki na farmie prof. Von Holsta. Świetnie nadawały się, by pokazać życie w niewoli, ale my potrzebowaliśmy jeszcze takich, które wyrażałyby emocje. Natrafiliśmy na dokument przyrodniczy o szkockich królikach. Wykorzystaliśmy pewne ujęcia. A króliczy proletariat zagrały zwierzaki z Australii - wyjaśnia reżyser.

Choć był zaabsorbowany królikami, zdążył już zrealizować swój pierwszy film fabularny. Ba, nawet pokazał jego fragment na Festiwalu Filmowym w Berlinie. - W trakcie pracy nad ,,Królikiem..." pisałem scenariusz do ,,Lęku wysokości".

To opowieść o młodym reporterze telewizyjnym (w tej roli Marcin Dorociński), który dowiaduje się, że jego ojciec (Krzysztof Stroiński) trafił do szpitala psychiatrycznego, a on jest jedyną osobą, która może mu pomóc - mówi Konopka. - Znam tę historię z życia. Ciągnie się za mną od lat. Teraz nadarzył się sprzyjający moment, by ją zrealizować. Premiera jesienią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska