https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kroniki zwykłego człowieka. Musimy ratować naszych Bliźnich

Marcin Kędzierski
Zamieszanie wokół (domniemanego) Polexitu zepchnęło na dalszy plan problemy na wschodniej granicy. Stosunkowo łatwo udało się nam, wyprzeć ze zbiorowej świadomości obrazki z podlaskich bagien.

Za sprawą decyzji władz dziennikarze nie mają wstępu do strefy przygranicznej objętej stanem wyjątkowym i nie dociera do nas wiele medialnych przekazów. Jednak wciąż mamy wystarczająco dużo sygnałów z granicy, aby o tym problemie nie zapomnieć. A jednak zapominamy, co więcej, nieraz odnoszę wrażenie, że staramy się zapomnieć. Co zresztą jest zrozumiałe, bo jesteśmy wobec tego problemu bezradni - na stole nie ma dobrych rozwiązań. Chciałbym jednak powrócić do mojego apelu sprzed dwóch tygodni i jeszcze raz wezwać - otwórzmy granicę i przyjmijmy ludzi, którzy wobec narastającego wycieńczenia, pogarszającej się pogody i agresywnych działań służb białoruskich znajdują się w bezpośrednim zagrożeniu życia. Nie pozwólmy na sytuację, w której nasi pogranicznicy będą zmuszeni wywozić ludzi do lasu na de facto pewną śmierć. Przecież nikt nie zwolni ich sumień z poczucia odpowiedzialności za zło.

Szukając możliwych scenariuszy rozwiązań, dziś chciałbym zaproponować kolejny. Kilka dni temu prymas Polski abp Wojciech Polak wezwał rząd do działań mających na celu uniknięcie katastrofy humanitarnej. Pójdźmy tym tropem. Wiemy, że nie dysponujemy miejscem w obozach dla kilkudziesięciu tysięcy przybyszów. Dlatego na czas oczekiwania na weryfikację wniosków o azyl, skierujmy te osoby do klasztorów i przyparafialnych salek w diecezjach graniczących z Białorusią, a jeśli to nie wystarczy - w całej Polsce. Zapewnijmy im tam przy pomocy parafialnych i diecezjalnych oddziałów Caritas dach nad głową, podstawową opiekę medyczną i wyżywienie, a przede wszystkim - okażmy ludzką solidarność. Niech biskupi po konsultacji z kościołami lokalnymi wyznaczą takie miejsca i wesprą je finansowo środkami z kurii, nawet jeśli rząd nie będzie w stanie zwrócić kosztów utrzymania migrantów przez ten okres. Byłaby to szansa odpowiedzi na wezwanie papieża Franciszka, który zachęca Kościół do dzielenia się dobrami.

Wiadomo, że imigranci mogą z takich salek uciec - to w końcu nie będzie strzeżony obóz. Ale można postawić im jasną perspektywę - jeśli uciekniecie przed weryfikacją wniosku i zostaniecie złapani (czy to w Polsce, czy w Niemczech), czeka was deportacja do państw pochodzenia. Nawet jeśli nie jest to do końca zgodne z prawem międzynarodowym (powinniśmy formalnie odesłać te osoby na Białoruś), rozwiązanie takie jest o wiele lepsze od bardzo wątpliwych prawnie push-backów. Jednocześnie, aby nie tworzyć złudnego wrażenia, że przyjmujemy wszystkich, służby powinny rzetelnie zweryfikować wnioski o azyl i po ich sprawdzeniu deportować do krajów pochodzenia te osoby, które nie mają podstaw do ubiegania się o międzynarodową ochronę prawną. Z informacją, że w krajach pochodzenia mogą udać się do naszych placówek dyplomatycznych i złożyć wnioski o zgodę na legalny wjazd.

Zdaję sobie sprawę, że politycznie będzie to bardzo trudne do przeprowadzenia - zarówno z powodu niechęci rządu, jak i braku otwartości hierarchów na przeprowadzenie takiej akcji. Ale nie rezygnujmy z poszukiwania odpowiedzi na pytanie, jak uratować naszych bliźnich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
jml13060
Mam przeciwny pogląd w tej sprawie. Nie wolno otwierać granic dla niekontrolowanej migracji. Jak już to nazwano - jest to "wojna hybrydowa" - a na wojnie padają ofiary, również wśród dzieci, kobiet, starców, osób z niepełnosprawnościami, etc. To brutalna prawda, smutna wiadomość, ale należy ją przyjąć do wiadomości. Miliardy ludzi marzą o lepszym życiu w UE i USA. Nie da się ich wszystkich przyjąć i zapewnić wszystkim godnych warunków życia. Rozwiązanie jest znane od stuleci. Już Cesarstwo Rzymskie broniło się przed najazdami i atakami barbarzyńskich dzikich plemion z Azji płacąc haracze wodzom tych plemion za spokój na granicach. Należy postąpić podobnie - rozważyć pomoc materialną dla biedniejszych krajów żeby zachęcić do rozwoju gospodarczego, społecznego i kulturowego tam, na miejscu. Migracja "specjalistów" do UE spowoduje odarcie tamtych biedniejszych krajów z ich elit, które tam mogłyby przyczynić się do rozwoju, a w UE mogą pracować co najwyżej przy rozwożeniu pizzy.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska