Zobacz także: Tylicz: najtajniejsze miejsce w PRL teraz sensacją i atrakcją turystyczną (ZDJĘCIA)
- Troska o unikatowe źródła i tereny budowlane nie musi być jak przysłowiowa kwadratura koła - przekonuje Janusz Cisek, dyrektor Zakładu Górniczego w Przedsiębiorstwie Uzdrowisko Krynica - Żegiestów S.A. - Trwa opracowywanie planu zagospodarowania przestrzennego Krynicy Zdroju. Przygotowująca go Autorska Pracownia Urbanistyczna Marii Modzelewskiej z Nowego Sącza to bardzo rzetelna firma. Jako zakład górniczy (nie mylić z Wyższym Urzędem Górniczym) szykujemy tylko sugestie jak powinna wyglądać ochrona podziemnych zasobów wód mineralnych.
- Pojawiające się w ostatnich latach w kurorcie osuwiska ujawniły bardzo mocne powiązanie tego co na ziemi i tego co pod ziemią. Dla nas ważne jest, by to co pod ziemią zostało nienaruszone także dla przyszłych pokoleń. Nie interesuje nas narzucony ustawą podział na uzdrowiskowe strefy ochronne A, B i C. Omawiamy tylko obszar, gdzie są złoża wód mineralnych.
Według Ciska to pas zaczynający się od dworca kolejowego, biegnący przez deptak i stoki Góry Parkowej oraz wzdłuż ulicy Pułaskiego. Raport zespołu Ciska nie określa, że tam nie wolno budować. Mówi natomiast jakie badania trzeba robić przed podjęciem decyzji o ewentualnym budowaniu.
- Najprostrza i najbardziej miarodajna jest "mapa gazowa" - tłumaczy Janusz Cisek. - Sonduje się ziemię na metr i tam mierzy występowanie dwutlenku węgla. Jego stężenie określa czy i jak glęboko są złoża wód mineralnych. Jeśli CO2 jest dużo, to kopać nie radzimy. Mogłoby przydarzyć się to, czego doświadczono w innych kurortach. Straciły one kilka unikatowych wód leczniczych. Krynica bez wód nie miałaby renomy.
Burmistrz Krynicy Zdroju dr Dariusz Reśko stawia jednak sobie za cel, by miasto nie zatrzymało się w rozwoju jako uzdrowiskowy "skansen".
- Współczesny kurort musi zapewniać gościom wysoki standard i wiele atrakcji - przekonuje dr Reśko. - Trzeba więc budować, a inwestowanie nie może być drogą przez mękę. Dlatego opracowujemy nowy plan zagospodarowania przetrzennego. Chcemy znaleźć kompromis geologiczno - ekologiczno - ekonomiczny.
Nie będzie to proste. W Krynicy Zdroju każda budowla musi być posadowiona przynajmniej półtora metra pod powierzchnią ziemi, bo taka jest głębokość zamarzania gruntu. Bez wkopywania się w ziemię nie da się nawet zapewnić budowy parkingów dla aut, którymi przyjadą turyści.
- Nasi przodkowie nie mieli kłopotów z naruszaniem złóż mineralnych, bowiem budowali z drewna i bez fundamentów - podsumowuje miłośnik Krynicy Zdroju Piotr Kruk.
