FLESZ - Szczepionka na COVID-19 odkryta przez Rosjan?
Ogłoszone 6 sierpnia przez Ministerstwo Zdrowia dodatkowe obostrzenia sanitarno-epidemiologiczne w prawie 20 powiatach w 6 województwach dały się we znaki m.in. krynickiej branży turystycznej. Chociaż Krynica z dnia na dzień nie opustoszała, to jednak od połowy sierpnia wiele pensjonatów spotyka się z anulowaniem rezerwacji, zaś sanatoriom pozwolono jedynie dokończyć trwające turnusy w ramach NFZ.
„Po wprowadzeniu czerwonej strefy na Sądecczyźnie, mieszkańcy innych regionów masowo odwołują rezerwacje pobytów w podsądeckich uzdrowiskach. Taką strefę turyści jednoznacznie utożsamiają z zagrożeniem dla zdrowia i życia, a przecież na terenie krynickiej gminy do dnia dzisiejszego odnotowano 65 przypadków zachorowań, co stanowi jedynie 0,4 proc. jej mieszkańców (…) Brak szerokiego rozpropagowania informacji o ilości zachorowań i włączenie uzdrowisk do czerwonej strefy całkowicie pozbawia je napływu turystów, a tym samym środków do życia dla ich mieszkańców, którzy w zdecydowanej większości utrzymują się z turystyki” - piszą w datowanym na 17 sierpnia liście adresowanym do minister rozwoju Jadwigi Emilewicz i ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego radni Miasta i Gminy Krynica-Zdrój. Ich zdaniem należałoby rozważyć wyłączenie miejscowości zdrojowych jak Krynica, Piwniczna czy Muszyna, lub przynajmniej rzeczowo informować o niewielkim poziomie zachorowań (na 40 tys. mieszkańców tych trzech gmin odsetek zachorowań to zaledwie 0,27 proc.).
- Jeśli ktoś słyszy w mediach informacje, że mamy w Krynicy czerwoną strefę, a nieopodal jest zielona, to wiadomo, że wybierze to drugie miejsce. Nie mamy żalu, że wprowadzono noszenie maseczek na ulicach czy nawet zamknięto kino, bo teraz Krynica stała się pewnie jednym z najbezpieczniejszych miejsc turystycznych i to w czerwonych strefach, ale o negatywna kampanie informacyjną - zaznacza Daniel Lisak, kierownik biura Krynickiej Organizacji Turystycznej i przywołuje obrazki znad polskiego morza, gdzie turyści przepychają się, aby mieć choć trochę miejsca, porównując je z przestrzenią krynickiego deptaka. Jego zdaniem w Polskę poszedł zły przekaz.
- Mamy co chwilę telefony z pytaniami, czy jest u nas bezpiecznie, bo ktoś chciałby przyjechać do Krynicy. Odpowiadamy, że ze względu na przestrzeganie zaleceń sanitarnych jest tu naprawdę bezpiecznie. To hasło „czerwona strefa” odstrasza potencjalnych turystów i tu jest pies pogrzebany – dodaje.
Kto najbardziej ucierpiał na wprowadzeniu „czerwonych stref”?
- W Krynicy zabrakło osób, które podejmują decyzję o wypoczynku z dnia na dzień, a przede wszystkim licznych grup osób w wieku 50 plus. To oni są jednymi z najczęstszych klientów tutejszych pensjonatów. Są dobrze zorganizowani, bo potrafią przyjeżdżać w kilkudziesięcioosobowej grupie. Kiedy rezygnują z pobytu, to jest to bardzo odczuwalne dla branży – odpowiada Lisak. Najbardziej niezrozumiałe jest zaś to, że sanatoria nie mogą przyjmować w ramach kontraktu z NFZ kuracjuszy, którzy przyjeżdżali z negatywnym testem na koronawirusa, za to mogą przyjmować turystów komercyjnie.
Już wiadomo, że z powodu dodatkowych obostrzeń sanitarno-epidemiologicznych w Krynicy nie odbędzie się zaplanowane na 8-10 września Forum ekonomiczne. Organizatorzy postanowili przenieść je do Karpacza. Pod znakiem zapytania stoi zaś termin drugiej wielkiej imprezy Festiwalu Biegowego.
