Bank chce dzielić kamienicę
Przedwojenna kamienica przy ul. Kościuszki to łakomy kąsek. Jej wartość jest szacowana na około 6 mln zł. W 2/3 budynek w centrum miasta należy do gminy Zakopane, a w 1/3 do Podhalańskiego Banku Spółdzielczego (PBS). Budynek przed wojną został wybudowany przez Związek Górali (poprzednik Związku Podhalan). Potem, w czasach stalinowskich, został on znacjonalizowany.
Po transformacji ustrojowej kamienicę przejęła gmina i użyczyła go Związkowi Podhalan. Kilka miesięcy temu zaś pojawił się plan zwrócenia budynku Związkowi. Tym bardzej, że ten zarządza kinem Giewont, restauracją Świarna i pięcioma mieszkaniami lokatorskimi, które mają siedzibę w kamienicy. Stosowną uchwalę podjęła rada miasta, jednak zaskarżyli ją lokatorzy. Obecnie gmina czeka na decyzję NSA co do ważności uchwały.
Współwłaściciel budynku, czyli PBS wystąpił do sądu o dokonanie podziału 5-kondygnacyjnej kamienicy. W zaproponowanym przez siebie projekcie Bank chciałby przejąć dochodowe lokale na parterze od strony ulicy, czyli te najcenniejsze z punktu widzenia wynajmu. Gminie miałyby przypaść reszta w tym mieszkania lokatorskie, strych, piwnice i kino. W czwartek gmina miała zakreślony przez Sąd Rejonowy w Zakopanem termin zaopiniowania projektu podziału zaproponowanego przez PBS.
Na takie rozwiązanie nie chciał się zgodzić Związek Podhalan. Podobnie uważa Jerzy Zacharko, przewodniczący zakopiańskiej rady miasta.
- Nie możemy przystać na propozycję PSB, bo to by oznaczało, że gmina na tym straci. Z jednej strony bank przejmie najcenniejsze lokale. Z drugiej strony po takim podziale Związek Podhalan nie będzie nawet w stanie utrzymać swojej części kamienicy. Nie wystarczą na to czynsze lokatorów i bilety do kina Giewont - ostrzega.
Na spotkanie z ciupagami
W obronie korzystnego dla siebie rozwiązania w czwartek rano kilkudziesięcioosobowa grupa górali przyszła do urzędu miasta, by naciskać na burmistrza, by ten nie zgodził się na podział. W jego rękach była ostateczna decyzja w tej sprawie. Podhala- nie od początku byli bojowo nastawieni. Jeden z nich nawet - zapewne jako symbol - przyniósł na spotkanie prawdziwą ciupagę. Ledwo weszli do urzędu, a zaczęły się słowne przepychanki z burmistrzem.
- Z takimi prostymi ludźmi, jak my, nie możecie postępować jak się wam podoba - krzyczał zirytowany jeden z górali. Burmistrz Janusz Majcher starał się tonować napiętą atmosferę. - Ja chcę wam przekazać ten budynek, ale zgodnie z prawem. Nawet jak was będzie i 120 to nie zmusicie mnie do łamania prawa - mówił.
Po gorącej wymianie zdań, około południa uzgodniono, że burmistrz miasta wyśle do sądu pismo, w którym nie godzi się na podział proponowany przez bank. Wydawało się, że sprawa jest rozwiązana, ale chwilę później doszło do zwrotu akcji.
- Gdy zobaczyliśmy dokument podpisany przez burmistrza, zdębieliśmy. Burmistrz zaakceptował to co wymyślił PBS - mówi Małgorzata Wonuczka Wnuk z zakopiańskiego oddziału Związku Podhalan. Pismo miał na dziennik podawczy sądu zanieść Michał Halaczyk, naczelnik wydziału gospodarki mieszkaniowej. Górale nie namyślając się długo... zatrzymali go w sali obrad.
Niewiele to jednak dało, bo urzędnicy burmistrza sporządzili nowe pismo i posłali do sądu gońca. - To już jest przesada. Czy burmistrz na siłę chce oddać kamienicę bankowi? Najpierw mówi nam jedno, a za 20 minut później podpisuje coś innego. Czy on nie czyta tego, pod czym składa podpis - pytał rozgoryczony Marcin Zubek, prezes zakopiańskiego oddziału ZP.
Górale dopięli swego
Zaczęła się okupacja sali obrad w magistracie. Podhalanie siedzieli i czekali na burmistrza. Dopiero ok. 15 Majcher wrócił do urzędu. - Czego wy tak właściwie chcecie? - żalił się burmistrz. Rozmowy podjęto na nowo i po czterech godzinach, popijając colę i jedząc pizzę, udało się wynegocjować porozumienie. Nowe pismo do sądu było korektą stanowiska burmistrza sprzed kilku godzin. Druk został wysłany listem poleconym. - Obrady skończyliśmy dokładnie o godz. 19.25, czyli pięć minut przed zamknięciem poczty - mówi Wonuczka Wnuk.
Gmina wysłała do sądu dokument, w którym nie zgadza się na podział nieruchomości przy ul. Kościuszki na zasadach zaproponowanych przez bank. Jeśli sąd odrzuci wniosek, miasto chce mieć 14 dni na przygotowanie nowej propozycji podziału z uwzględnieniem wartości lokali. Jeśli zaś i na to sąd nie przystanie, miasto - choć nie akceptuje podziału banku - chce otrzymać dopłatę do lokali, które są mniej warte niż te na parterze budynku.
Jak powstawała kamienica
Budynek przy Kościuszki 4 powstał w 1936 r. Został on zbudowany ze społecznych składek członków ówczesnego Towarzystwa Związku Górali. Działkę też dał jeden z członków Związku. - Na budowę kamienicy zaciągnięty został kredyt w banku. Potem jednak pojawiły się problemy z jego spłatą. Tak bank przed wojną stał się właścicielem 1/3 kamienicy - mówi Andrzej Gąsienica Makowski, były prezes ZP. Po wojnie budynek został przejęty przez państwo. Dopiero po 1990 roku odzyskała go gmina tatrzańska. Ostatecznie w 1998 r. podpisana została umowa użyczenia z ZP.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+