Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Jan Bryła, kapłan niepospolity

Marta Paluch
W tym roku ks. Jerzy Bryła został Honorowym Obywatelem Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa
W tym roku ks. Jerzy Bryła został Honorowym Obywatelem Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa Andrzej Banaś
Niepospolity ksiądz - Jerzy Bryła - mimo 86 lat nie zwalnia tempa. Musi pracować, nawet na emeryturze.

Pokoje u księdza na krakowskim Salwatorze piękne, widok na Wisłę bajeczny. Szczególnie z balkonu.

- Mówił kiedyś kolega: Ksiądz sobie wypocznie, na Wisłę popatrzy. Mieszkam tu 30 lat i może dwa razy na nim posiedziałem przez chwilę. Jako proboszcz byłem od wszystkiego: załatwiałem i remonty, i porządki, i rzeczy zbawienia ludzkiego dotyczące - wspomina ks. Jan Bryła, kapłan niepospolity.

Nie umie żyć, żeby się nie ruszać. Do pracy był od dziecka przyzwyczajony. W czasie wojny pasał kozy należące do rodziców. - Silne, ciągnęły mnie na tych łańcuchach, gdzie chciały - wspomina dzieciństwo w Stręgoborzycach pod Krakowem.
Do dziś jest tam szkoła imienia jego rodziców.

- Nauczyciele byli tam nie od dawania dwój, ale z powołania - mówi ks. Bryła. Lecz do dziś pamięta, że jak nie opanował tabliczki mnożenia, to dostał w łapę drewnianym piórnikiem...

Teraz jeździ tam jako gość honorowy, np. na dożynki. - W tym roku pięknie było. Jak w Ameryce: wesołe miasteczko z diabelskim kołem, namioty - każde sołectwo miało swój, a w nim przysmaki. Skwareczki topione z chlebem, kołacze z serem, cebulaki...

Dzieciństwo
- Im dalej od daty urodzenia, tym człowiek bardziej sobie ceni miejsca, gdzie spędził dzieciństwo, gdzie wszystko było piękne - opowiada. - Przed wojną było tu bardzo dużo Żydów, biednych, domokrążców. Żyliśmy w wielkiej symbiozie. Teraz już po tym mało śladów zostało. Bożnica zburzona, Żydzi zlikwidowani, tak samo jak żydowski cmentarz - mówi ks. Bryła.

Teraz jego dom jest w Krakowie. Tutaj znają go nie tylko artyści i literaci, których jest powiernikiem. Tutaj zaprzyjaźnił się z kard. Karolem Wojtyłą, razem chodzili na premiery w teatrze, słuchali aktorów recytujących ulubionych poetów kardynała: Norwida, Słowackiego.

Do dziś uwielbia premiery, wernisaże, koncerty, wizyty w operze. - Teraz mam na to trochę więcej czasu, jako proboszcz częściej odmawiałem - podkreśla ks. Bryła, od czerwca Honorowy Obywatel Krakowa. Opowiada o ostatniej wystawie, która zrobiła na nim wrażenie, dotyczącą nalotu na miasteczko Wieluń 1 września 1945 r. nad ranem.

- Przyjechał burmistrz, mieszkańcy tego miasteczka. Wspominali pierwszy nalot Niemców, jeszcze zanim zaatakowali Westerplatte - opowiada ks. Bryła.

Siedzimy w pokoju gościnnym na Salwatorze, w mieszkaniu księdza. Mógłby tutaj zrobić wernisaż - na ścianach wisi mnóstwo obrazów.

- Wszystkie darowane. To akwarele pana Jakubczyka. O, a to Ostatnia Wieczerza, z Afryki prezent. To kardynał Sapieha. A to mój portret… Tu też - pokazuje.

- To ksiądz?

- No, niby ja. Profesor z Pekinu malował, Chińczyk… Chociaż ten na obrazie bardziej do Gocłowskiego podobny, muszę mu go posłać - śmieje się.

Na innym zdjęciu ks. Bryła w purpurowej szacie i dziwnej czapeczce.

- Fotograf z UJ robił zdjęcia, przedstawiał nas w historycznych kostiumach. Ja jestem jako kardynał Richelieu... A biskupa Pieronka zrobił inkwizytorem, ha ha! - śmieje się.

Zasiadamy do stołu zastawionego ciastami, owocami… - To po uroczystościach zostało - zaczyna ksiądz, ale przerywa mu dzwonek do drzwi. To pani Hela.

Jajka z nieba
- Kiedyś tu sprzątała, a teraz pewnie przyniosła jakieś jarzynki, soczki na zimę - mówi ksiądz. Po krętych schodach powoli wchodzi siwa pani z ogromną siatką. Mieszka koło Piekar, a tu przyjeżdża z wizytą. - Szczęść Boże! Czekajcie, tu mam niebieskie jajka, ostrożnie.

- Dlaczego niebieskie? - nie dowierzam. - Bo z nieba! - śmieje się ks. Bryła.

- Kury specjalne są, jedzą ziemniaki obierane ze skórki i gotowane, kukurydzę, mieloną pszenicę. A jajka, proszę spojrzeć, mają niebieską skorupkę. Smaczne są - objaśnia pani Hela. Wyciąga też blachę z ciastem. I słoik. - Dynia, jabłuszko, taka marmoladka. I dodaje: - Najcudowniejszego księdza, jak nasz infułat, to się rzadko spotyka, to jest święty człowiek - podkreśla. - Zawsze się o księdza modlę. O zdrowie, o rozum, o pamięć, o skruchę, o przyjaźń do ludzi, o lekkie skonanie, o dusz zbawienie. Takie z dziada pradziada modlitwy.

Życie na pełny zegar
Nic dziwnego, że mając takie specjały wokół siebie, kapłan nie potrafi im się oprzeć. - Lubię zjeść wszystko, a szczególnie zupę grzybową, a potem jakieś kluski. Tylko nie powinienem, żeby nie tyć. Lekarze mówią mi, że powinienem schudnąć z 10 kilo - opowiada ks. Bryła.

Na wakacje jeździ co roku na dwa tygodnie do Radawy koło Jarosławia, do ośrodka im. ojca Pio. - Tam je się same jarzynki. Oczyszczenie organizmu, bezbiałkowa, bezcukrowa, bezskrobiowa dieta, bez klusek, chleba, kaszy, ziemniaków. Raz schudłem 9 kg przez dwa tygodnie - opowiada. Na wakacje jeździ też do Szczawnicy, na inhalacje. A po wakacjach jest zwykła, codzienna praca.

Wstaje o siódmej, o ósmej odprawia mszę. Codziennie czyta Dziennik Polski i Gazetę Krakowską. Zaczyna od stron kulturalnych i ekonomicznych - lubi wiedzieć, czy sytuacja się w Polsce poprawia.

Obiad jest o pierwszej - chodzi na plebanię, tam gotuje pani Alicja - nauczycielka języka polskiego, literatka (wydaje poezje i pisze dramaty oraz książki o gramatyce) i kuratorka sądowa.

A w każdą niedzielę odprawia msze św. dla głuchoniemych o godz. 10 u sióstr prezentek w Krakowie (nauczył się migać w 1955 roku). Stara się robić dla nich jak najwięcej.

- Ostatnio byłem na pierwszym na świecie w Tyńcu seminarium poświęconym duszpasterstwu ludzi niedosłyszących. Rozmawialiśmy m.in. o tym, żeby w kościele znajdowały się słuchawki dla niedosłyszących - relacjonuje ksiądz Bryła. - Wie pani, oni mają ciężko, bardzo się krępują ujawnić swoje kalectwo.

Dzwoni telefon. Obowiązki. - Jedna pani umówiła się do spowiedzi, potem z Niemiec przyjeżdża syn zmarłego, pogrzeb jutro. Dużo osób mnie prosi, żeby przyjść na pogrzeb znajomego, odwiedzam chorych w szpitalach - wylicza ks. Bryła.

A potem jakaś premiera, kolacja, wrócić do domu, poczytać, pomodlić się, odpisać na listy - wylicza. Wieczorem jest na tyle zmęczony, że tylko trochę poczyta. I kładzie się spać. Bo kapelan artystów nawet na emeryturze kładzie się jak artysta: po północy.

Jerzy Bryła
Urodził się w 1928 r. w Nowym Brzesku, wyświęcony w 1952 r. W latach 1958-69 wikary u św. Floriana w Krakowie, tam przejął po ks. Karolu Wojtyle duszpasterstwo akademickie. Duszpasterz głuchoniemych od 1955 r., a od 1968 - także środowisk twórczych w Krakowie. Pracował w Komisji Episkopatu Polski do spraw Katechizacji. Przez 30 lat (do 2005 r.) był proboszczem u Najświętszego Salwatora w Krakowie.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska