Rok temu, gdy sprawa wyszła na jaw, nieuczciwa księgowa przyznała się do winy i dobrowolnie poddała karze. Sąd do jej prośby się przychylił. Właśnie zapadł wyrok, na mocy którego kobieta dostała karę więzienia w zawieszeniu. Musi też zwrócić poszkodowanym instytucjom pieniądze. Każdej wypłaci jedynie po tysiąc złotych.
Agnieszka M. od 2005 do 2011 roku pracowała jako księgowa w suskim starostwie. Do jej obowiązków należało prowadzenie księgowości podległych powiatowi jednostek: Schroniska Młodzieżowego w Zawoi, Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego oraz w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie i Ośrodku Interwencji Kryzysowej w Suchej Beskidzkiej. Miała opinię solidnej pracownicy.
- Wszystko zmieniło się po tym, jak w sierpniu zeszłego roku objąłem stanowisko starosty - mówi Tadeusz Gancarczyk, starosta suski. - Po kilku dniach mojego urzędowania przyszła do mnie pani audytor i powiedziała, że znalazła dowody fałszerstwa, jakiego dopuściła się pani Agnieszka M.
Jak tłumaczy starosta, księgowa miała sfabrykować fałszywą fakturę za szkolenie, na które fikcyjnie pojechał jeden z pracowników Schroniska Młodzieżowego. W rzeczywistości pieniądze trafiły na konto "kreatywnej" księgowej.
- Natychmiast wezwaliśmy tę panią na rozmowę - mówi starosta Gancarz. - Przyznała się do kradzieży. Zwolniliśmy ją z pracy i zgłosiliśmy sprawę policji. Kazałem też przeprowadzić audyt w pozostałych placówkach, które rozliczała. Okazało się, że i tam dokonała wielu malwersacji i w sumie nakradła o wiele więcej - dodaje starosta suski.
Samorządowiec przyznaje, że cały czas zastanawia się, dlaczego kobieta kradła. Całkiem nieźle zarabiała, poza tym nie miała rodziny.
- Kradła mimo faktu, że poprzednia władza też ją sprawdzała - załamuje ręce starosta.
- Nie miałem o niczym pojęcia - mówi Andrzej Pająk, były starosta suski, za którego kadencji doszło do defraudacji. - Żałuję, że sam nie złapałem tej księgowej na kradzieży. Teraz wiele osób myśli, że pomagałem jej w przestępstwie, ale zapewniam, że tak nie było - dodaje były starosta.
Łączna suma wszystkich nielegalnych faktur, na jakie Agnieszka M. pobierała pieniądze dla siebie, to 47 287,13 złotych. Właśnie zapadł wyrok skazujący kobietę na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Mieszkańców Suchej Beskidzkiej zbulwersował jednak fakt, że decyzją sądu oszustka ma zwrócić każdej z poszkodowanych instytucji tylko po tysiąc złotych. - Wnioskowaliśmy o taką karę, bo księgowa dobrowolnie poddała się karze - mówi Jerzy Procner, prokurator rejonowy w Suchej Beskidzkiej. - Kwoty, jakie musi zwrócić ta pani, są małe, bo kobieta wcześniej podpisała ze starostwem suskim porozumienia, na mocy których zdeklarowała się oddać całą kwotę.
- O porozumieniach nic nie wiem - dziwi się starosta Gancarczyk. - Dlatego w najbliższym czasie zamierzam wnieść do sądu apelację od wyroku. Ona nam musi oddać wszystko. Nie może być tak, że zarobiła na kradzieży.
Pogryzł kontrolera MPK, nie wiedział, że ma HIV
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!