W walce wieczoru KSW 67 niepokonany od maja 2017 r. Phil De Fries (21-6) bronił pasa mistrza wagi ciężkiej przed Darko Stosiciem (16-5). Obaj to zawodnicy z przeszłością w UFC, obaj w KSW wcześniej nie doznali porażki. Mocnym faworytem bukmacherów był jednak Anglik, który zdecydowanie górował nad Serbem warunkami fizycznymi. W piątek wniósł na wagę prawie 15 kg więcej od rywala, który bił się w przeszłości w kategorii półciężkiej.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z KSW 67:
De Fries pokazał to, czego się po nim spodziewaliśmy. Kontrolował tempo pojedynku, sprowadzał do parteru i bezlitośnie obijał Stosicia z góry lub przy siatce. Serb kilka razy postraszył groźnym ciosem, przez większość walki Anglik go jednak maltretował
nie dając szans na odpowiedź. Trwało to przez ponad 20 minut. W piątej rundzie zrezygnowany Stosić poddał się pod ciosami z góry. De Fries przeszedł tym samym do historii KSW. Jako pierwszy zawodnik obronił mistrzowski tytuł po raz szósty. Do tej pory współdzielił rekord z Tomaszem Narkunem, byłym już czempionem dywizji półciężkiej, który dwukrotnie - bez powodzenia - próbował mu odebrać tytuł wagi ciężkiej.
– Darko to wojownik. Nie wiem, jak wytrzymał tak długo. Kilka razy myślałem, że już nie da rady więcej przyjąć, a on dalej walczył. Nigdy nie miałem aż tak twardego rywala – przyznał przed kamerami Viaplay De Fries, który odniósł się też do sytuacji w Ukrainie pacyfistycznym hasłem „Make love, not war”.
Druga walka wieczoru skończyła się niespodzianką. Przed starciem Andrzeja Grzebyka (18-5) z Adrianem Bartosińskim (12-0) nie brakowało złej krwi pomiędzy rywalami. Przełożyło się to na ogromne emocje w okrągłej klatce. W pierwszej rundzie nokaut wisiał w powietrzu. Na początku drugiej Grzebyk posłał na matę rywala, ten jednak najpierw poszukał skrętówki, a po chwili zakończył walkę dźwignią na kolano.
We wcześniejszych pojedynkach nie zabrakło efektownych rozstrzygnięć. Igor Michaliszyn (9-2) znokautował Idrisa Amiżajewa (10-5) kapitalnym prawym podbródkowym w 66. sekundzie pojedynku. Pięknym prawym prostym Adam Soldajew (6-1) "wyłączył światło" Pascalowi Hintzenowi (7-1). Z kolei Dawid Śmiełowski (9-0) przegrywał przez niemal całą walkę, lecz osiem sekund przed końcową syreną ustrzelił Filipa Pejicia (15-7-2). Piękną balachę zaprezentował za to Gruzin Zuriko Jojua (8-1), który poddał Szamila Banukajewa (7-2). Listę zwycięzców uzupełnili Borys Borkowski (4-1), który wygrał z Arkadiuszem Kaszubą (3-1) przez TKO (GNP), a także Yann Liasse (6-1) - on pokonał Oskara Szczepaniaka (2-1) jednogłośną decyzją sędziów.
Kolejna gala KSW 19 marca w Radomiu. W walce wieczoru o pas wagi piórkowej zmierzą się Salahdine Parnasse (16-1-1) i Daniel Rutkowski. Wcześniej wystąpią m.in. Damian Janikowski (6-4), Michał Kita (21-13-1) i Patryk Kaczmarczyk (7-1).
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ:
- Gamrot miał propozycję hitowej walki. "To by było szaleństwo"
- Starcie w wadze ciężkiej zasila kartę walk KSW 68
- KSW 66. Ziółkowski obronił pas, sensacyjny mistrz wagi półciężkiej [FOTO, WIDEO]
- Soldić ciężko znokautował Mameda i chce trzeciego pasa KSW! [WIDEO, ZDJĘCIA]
- Piękna zawodniczka trafiła z UFC do walk na gołe pięści! [ZDJĘCIA]
- Chalidow: Porażki nauczyły mnie, jak się bić [WYWIAD]
10 najważniejszych polskich walk 2021 roku. Błachowicz, najw...
