
Marek Jackowski, zm. 18 maja, miał 66 lat
Polski muzyk rockowy, gitarzysta, kompozytor i założyciel zespołu Maanam - jednej z najważniejszych grup rockowych w polskiej muzyce rozrywkowej. W latach 1971- 1984 związany był z wokalistką Maanamu, charyzmatyczną Korą Jackowską. Od 1969 r. współpracował z legendarną Piwnicą Pod Baranami w Krakowie, gdzie związany był z grupami Anawa i Osjan. W 1975 r. założył Maanam i stał się jego liderem oraz głównym kompozytorem. Do klasyki polskiej muzyki weszła piosenka w jego wykonaniu "Oprócz błękitnego nieba", którą nagrała później, jako cover, grupa Golden Life. Od 2011 r. występował z grupą Plateau na trasie koncertowej promującej album "Projekt Grechuta". Ostatni koncert zagrał 17 marca. Do śmierci mieszkał we Włoszech w San Marco di Castellabate, w prowincji Salerno, pod Neapolem, z żoną i trzema córkami. Zmarł na zawał serca.

Lucjan Szołajski, zm. 4 czerwca, miał 82 lata
Jeden z najbardziej znanych polskich lektorów telewizyjnych. Jego charakterystyczny głos, a w szczególności legendarny zwrot: "Czytał Lucjan Szołajski", zna niemal każdy Polak. W ciągu kilkudziesięciu lat pracy podłożył głos pod ponad 20 tysięcy filmów i seriali, w tym pod pierwszą pokazywaną w Polsce telenowelę "Niewolnicę Isaurę" oraz film "Terminator".

Stanisław Nagy, zm. 5 czerwca, miał 92 lata
Kardynał, teolog, wykładowca i przyjaciel Jana Pawła II, członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej. W swoich pracach skupiał się na aspekcie otwarcia się Kościoła po II Soborze Watykańskim na inne wyznania chrześcijańskie.

Artur Hajzer, zm. 7 lipca, miał 51 lat
Taternik, alpinista i himalaista. Przygodę z górami rozpoczął już w wieku 14 lat. Światową sławę zyskał dzięki pierwszemu zimowemu wejściu na Annapurnę (luty 1987 r., wspólnie z Jerzym Kukuczką). W sumie zdobył osiem ośmiotysięczników. Był jednym z najbardziej doświadczonych polskich himalaistów, twórcą programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015. Zginął podczas schodzenia z Gaszerbrum I, który rok wcześniej zdobył zimą (pierwszy raz w historii). Odpadł od jednej ze ścian Kuluaru Japońskiego i spadł z wysokości ok. 500 metrów. Jego ciało zostało pochowane pod szczytem, na którym zginął. Miał 51 lat. W 2012 r. został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. - Gdy Piotr Pustelnik opowiada o górach, zawsze mówi dużo o mistyce. U mnie jest inaczej. Góry to kupa kamieni, na którą trzeba wejść i zejść… - mówił o powodach, dla których się wspinał.