Z najnowszych informacji, do których dotarliśmy wynika, że pod gradem kamieni, jaki spada na polskich mundurowych, na razie nikt z funkcjonariuszy polskich, ani żołnierzy, nie ucierpiał. Jednak determinacja wśród migrantów po białoruskiej stronie jest dość duża. Wśród nich są także białoruscy mundurowi, którzy pomagają w dostarczaniu kamieni oraz gruzu. Atak na polskich mundurowych zaczął się jeszcze po godz. 10.00 rano.
„Sytuacja na granicy w tej chwili. Atak był tak nagły, że nie ma wątpliwości, że został sprowokowany przez kogoś ze strony białoruskiej” – informuje białoruski dziennikarz niezależny Tadeusz Giczan.
Po białoruskiej stronie słychać także strzały. Najprawdopodobniej są to strzały ze ślepej amunicji, które mają wywrzeć dodatkową presję na migrantach, aby nie zaprzestawali ataku. Z kolei polska strona odpowiedziała użyciem armatek wodnych oraz użyła gazu łzawiącego, bo grad kamieni był bardzo duży.
Migrantom do tej pory nie udało się zniszczyć, ani przejść ustawionego ogrodzenia w Kuźnicy i jak ustaliliśmy, powoli oddalają się od polskich mundurowych. Nadal jednak rzucają kamieniami z dużej odległości. Młodzi mężczyźni, którzy biorą udział w tym ataku, nie wyglądają na wycieńczonych.
„Do ataków na naszych funkcjonariuszy i żołnierzy dochodzi również w miejscu przejścia granicznego. Z terenu Białorusi agresywni migranci rzucają w Polaków niebezpiecznymi przedmiotami. W tej chwili sytuacja pod kontrolą dzięki profesjonalnej odpowiedzi naszych służb” – przekazał na Twitterze Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
O rozwoju sytuacji będziemy informować na naszych łamach. W tym miejscu możemy jedynie przekazać, że ten atak nie ma już szans powodzenia. Migranci rozbiegli się dalej od ogrodzenia i wycofują się w głąb Białorusi.
