- 22 października nastąpił przełom w tej sprawie - tłumaczy Franciszek Młynarczyk, wójt gminy Łącko. - Spotkałem się z wysokimi urzędnikami Ministerstwa Rolnictwa i wspólnie ustaliliśmy, że należy pilnie dążyć do zmiany przepisów prawnych umożliwiających legalną produkcję śliwowicy i innych napojów spirytusowych w gospodarstwach rolnych.
Rolnicy mogliby produkować pewną ograniczoną ilość alkoholu, a masowa produkcja musiałaby być jednak obciążona akcyzą i odbywać się prawdopodobnie w gorzelni uruchomionej przez zrzeszenie sadowników pędzących tradycyjną "śliwkę".
Historia starań o legalizację łąckiej śliwowicy jest bardzo długa. Łącko stara się o ten przywilej od 18 lat, stawiając jeden warunek - produkcja musi być i dla sadownika, i dla rolnika opłacalna, więc nie ma mowy o obciążeniu wysokim podatkiem.
- W tej sprawie bardzo ważny jest również lobbing polityków nie tylko naszych sądeckich, bo chodzi o legalizację także innych nalewek regionalnych produkowanych w różnych rejonach Polski. Jestem pewien, że wspólnymi siłami uda się nam osiągnąć zamierzony cel - mówi Młynarczyk.
Łąccy górale chcą móc rozlewać swoją wódkę do butelek w ramach podatku rolnego - bez zgłaszania własnej działalności gospodarczej.
Franciszek Młynarczyk jest pewien, że istnieje realna szansa, aby im to umożliwić.
- Oczywiście każdy, kto będzie zajmować się produkcją trunku, musi dać gwarancję kupującemu, że jego śliwowica to faktycznie regionalna wódka pędzona wedle tradycyjnej receptury. Według mnie każda butelka powinna być podpisana, gdzie i przez kogo została wyprodukowana. Producent musi ponosić wszelką odpowiedzialność za to co sprzedaje i dawać gwarancję jakości - mówi wójt.
- Ludzie na całym świecie wytwarzają nalewki z owoców w swoich gospodarstwach rolnych - mówi Tadeusz Gurgul, góral z Łącka - Naszym z pewnością jest żal, że gdzie indziej wolno, a u nas nie. Dla niewielkich gospodarstw rolnych, które produkują małą ilość owoców, to duża szansa na dodatkowy dochód.