Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łącko: zatrzymali auto i skakali po dachu. Pobili podróżujących

Stanisław Śmierciak
Stanisław Śmierciak
Dwie poważnie poszkodowane osoby w szpitalu, przestraszone 10-miesięczne dziecko, trzech młodych pijanych mężczyzn w policyjnym areszcie - oto bilans napaści dokonanej w niedzielny wieczór na mercedesa 500, przejeżdżającego przez centrum Łącka w powiecie nowosądeckim - miejscowości znanej w kraju z produkcji śliwowicy.

- Wracaliśmy do Nowego Sącza z kąpieliska termalnego pod Tatrami - relacjonuje właściciel mercedesa. - Tuż po godzinie dziesiątej wieczór przejeżdżaliśmy przez Rynek w Łącku. Na łuku, przy mijaniu tego placu, drogę zastąpiła nam grupa młodych mężczyzn. Żona, bo ona prowadziła wóz, zatrzymała się - dodaje. Wówczas nastąpił frontalny atak na mercedesa. Młodzi ludzie skakali po masce, na dachu i bagażniku samochodu, praktycznie zamieniając go we wrak.

- Kiedy dostrzegliśmy, że kilku młodzieńców zamierza kamieniami zaatakować auto od strony gdzie była nasza dziesięciomiesięczna córeczka, wyszedłem z samochodu, by ją osłonić - opowiada mężczyzna, jedna z ofiar napaści. - Wyszedł też mój kolega, bo podróżowaliśmy w dwie rodziny. Cała furia napastników skupiła się na nas. Byliśmy bici i kopani także po głowach. Ból był coraz bardziej nieznośny, ale broniliśmy dostępu do dziecka i kobiet. Bałem się, że nie przeżyjemy - mówi. Do pierwszych napastników dołączyli ich koledzy, którzy w początkowej fazie ataku tylko się przyglądali.

- Tłukło nas ośmiu, być może nawet dziesięciu chłopów. Chyba nasze panie wezwały pomoc. Karetka przyjechała błyskawicznie. Mnie zabrano do szpitala w Nowym Sączu. Kolega odmówił, ale później sam się tam zgłosił - opowiada mężczyzna. Lekarze stwierdzili, że obie ofiary napaści mają groźne dla życia urazy czaszki. Mężczyźni postanowili jednak na własne żądanie wrócić do przerażonych rodzin. - Jak opowiedziała mi żona, policja przyjechała z dość odległego Starego Sącza - relacjonuje pobity mężczyzna.
- Zatrzymanych zostało trzech sprawców - relacjonuje Justyna Basiaga z sądeckiej komendy policji. - Mieszkają w Łącku. Mają 19, 23 i 26 lat.

Wszyscy byli mocno pijani. Mieli po około 2 promili alkoholu w wydychanym powietrzu.
W Łącku ludzie się znają, więc wiedzą, kto napadł na jadących i kogo zatrzymała policja.
- Tych trzech to miejscowa ekstraliga bandycka - mówi jeden z mieszkańców Łącka, który chce pozostać anonimowy, bo boi się odwetu.
Kobieta, zagadnięta o zdarzenie, prowadzi przed drzwi posterunku policji . Pokazuje kartkę - czynne 8-10 i 16-18. Mówi jedno zdanie. I jak ma być bezpiecznie?

- Jeden z zatrzymanych, wedle mojej wiedzy, był wcześniej w gronie sprawców napadu i obrabowania wikarego, kiedy ubiegłej zimy wracał na plebanię z kolędy - mówi proboszcz łąckiej parafii ks. prałat Józef Trzópek. - Temu zdarzeniu i obojętności parafian na wyczyny grupki młokosów bez sumienia poświęcę jedno z kazań rekolekcyjnych. Przeciwstawmy się złu, bo tak dalej być nie może - dodaje.

Władysław Piksa z Czerńca koło Łącka, legenda rolniczej Solidarności, przypomina sobie, że kilka lat temu jeden z zatrzymanej trójki wpadł na zabawę w remizie OSP. Zerwał ze ściany krzyż i zaczął nim grać jak w piłkę. Gdy druhowie chcieli go powstrzymać, usiłował ich pobić.
- Dziwiłbym się, gdyby nie ci zatrzymani byli sprawcami - mówi wójt gminy Łącko Franciszek Młynarczyk. - Może w ich ujęciu pomogły nowe kamery monitoringu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska