https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze: to cud, że poparzony chłopiec żyje

Anna Górska
Jakub Kołodziej
To był moment. 16-letni Michał Michalski z Lgoty Błotnej (pow. częstochowski) w ciągu kilku sekund stracił prawie całą skórę. Gdy wybuchł piec węglowy, chłopiec był w domowej kotłowni. 100 litrów wrzącej wody wylało się wprost na Michała, kawałek pieca zmiażdżył mu nogę. Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu ratują nastolatka.

Czytaj też: Bieżanowski trójkąt strachu. Policja obok

Jest w ciężkim stanie, utrzymywany cały czas w śpiączce farmakologicznej. Inaczej organizm chłopca nie wytrzymałby piekielnego bólu.

Kilka dni temu uniwersyteccy chirurdzy przeszczepili mu skórę na plecach. Skórę oddała mama Michała. - Od razu zapytałam o to lekarzy: jeśli jest taka potrzeba i możliwość, jestem gotowa oddać skórę - mówi Elżbieta Michalska, mama Michała. - Przed nami trudna droga. Michała czeka długa rehabilitacja. Musi zaakceptować siebie. Gdy lekarze go obudzą, dowie się, że ma amputowaną nogę. Wierzę, że wszystko będzie dobrze, byleby przyjęła się u niego moja skóra - martwi się kobieta.Lekarze są dobrej myśli. Skórę na plecach Michała przeszczepiono w miniony piątek. Pobrano ją z ud mamy.

- Jeszcze kilka dni temu na całym ciele Michała nie było ani centymetra żywej skóry. To była jedna wielka rana - opowiada Beata Stanek, chirurg z prokocimskiej oparzeniówki. - Dziś możemy optymistycznie stwierdzić, że jego plecy są w lepszym stanie. Przynajmniej na razie, nowa skóra nie stwarza kłopotów. Mamy nadzieję, że się przyjmie. Najbliższe dwa tygodnie będą decydujące - dodaje.

Chirurdzy porównują rozległe poparzenia do przewróconego elementu w dominie. Wszystko wówczas zaczyna się w organizmie sypać. - Teraz najważniejsze to uchronić Michała przed bakteriami. Bo nie ma skóry, która jest naturalną osłoną przed nimi. Po to ściągnęliśmy dla niego komorę tlenową - mówi Beata Stanek. - Leczenie tlenowe zmniejsza obrzęki poparzonych tkanek, rany szybciej się goją, jest mniejsze ryzyko, że pacjent złapie bakterię - wyjaśnia.

Dr Jan Skirpan, szef dziecięcej oparzeniówki, po raz pierwszy wykorzystał w leczeniu oparzenia nowoczesne urządzenie Versajet. Jest to elektryczny nóż, z którego tryska mocny strumień wody. - Woda pod silnym ciśnieniem sięga głęboko wewnątrz skóry, dzięki czemu usuwa martwe tkanki - tłumaczy Magdalena Oberc, rzeczniczka prasowa szpitala w Prokocimiu.

Michał od pierwszego dnia pobytu w Krakowie jest karmiony dożylnie, pożywienie dostaje też bezpośrednio do przewodu pokarmowego. - Prawidłowe odżywianie jest kluczowe dla leczenia oparzeń - podkreśla prof. Mikołaj Spodaryk, szef oddziału leczenia żywieniowego w Prokocimiu. Spodaryk wraz z nieżyjącym już prof. Jackiem Puchałą współtworzył razem Uniwersyteckie Centrum Oparzeń. To dzięki ich staraniom krakowski ośrodek jest jednym z najlepszych w całej Polsce.
Lekarze z Prokocimia nie kryją, że tak ciężkiego przypadku już dawno nie mieli. - Owszem, trafiali do nas chorzy z powierzchnią ciała poparzoną w 40, 50, a nawet 60 procentach. Ale ten przypadek jest wyjątkowo trudny - podkreśla Beata Stanek.
Michała czekają kolejne przeszczepy - na ręce i nogi. Specjaliści uniwersyteccy w ciągu ostatnich dwóch tygodni z próbki pobranej od Michała wyhodowali fragment skóry o rozmiarze kartki A4. To jednak wciąż mało. - Robimy jednak wszystko, by chłopak z tego wyszedł - podkreśla Beata Stanek.

W domu Michalskich stoi już nowy piec, zamontowano nowe okna i drzwi. Życie toczy się dalej. - Wszystko bym oddała, by ten wybuch doszczętnie zniszczył mój dom, do ostatniej cegiełki. Byle nie było tam wtedy żadnego z trojga moich dzieci... - kwituje pani Elżbieta.

Trwa plebiscyt "Super Pies, Super Kot!". Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
aneta
wiem co pani czuje przezywam taka sama tragedie co pani
z
znajoma
to prawda Michał umarł w 2012 roku. Byłam na jego pogrzebie.Michał miał amputowaną stopę.Michał był poparzony w 80%. Było mało szans na przeżycie.Jego uśmiech i radość na twarzy zawsze będzie królowała w moim sercu.
Teraz niech wiecznie odpoczywa.
z
znajoma
to prawda Michał w 2012 roku umarł, byłam na jego pogrzebie. Michałowi amputowano stopę.Michał był w 80% poparzony było mało szans aby przeżył.Jego radość i uśmiech na twarzy zawsze będzie królował w moim sercu.
Teraz niech wiecznie odpoczywa.
K
Kasia
To straszna tragedia ,która dotknęła Michała i jego rodzinę.
Dzisiaj mniejmy tylko nadzieję ,że wyjdzie z tego cały i zdrowy.
Życzę powodzenia i dużo cierpliwości, w rechabilitacji i leczeniu Michała.
s
smutna
Wieczne odpoczywanie.
g
gość
Michał nie żyje !!!!!!!!!!!
e
ela , tez mama
Michalku Trzymaj sie!!!
Modle sie za Ciebie i wierze ze lekarze zrobia wszystko abys odzyskal zdrowie.
Masz wspaniala mame , rodzine.
Czekamy na dalsze wiadomosci.
a
a
co za pech
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska