Fala upałów, która dotknęła w tym roku Polskę, narobiła sporo kłopotów hodowcom karpi. W najbardziej narażonych na jej efekty stawach latem poziom wody spadł nawet o kilkadziesiąt centymetrów. Obniżona zawartość tlenu część ryb zabiła, Te, które przetrwały, z konieczności karmione były mniejszą ilością paszy i wolniej przybierały na wadze. - W porównaniu z rokiem ubiegłym zarówno u producentów, jak i na targowiskach, ceny karpi są wyższe o jakieś 10-20 proc. To nie tylko wina suszy, ale również efekt wzrostu kosztów produkcji - mówi Jerzy Adamek, dyrektor Rybackiego Zakładu Doświadczalnego Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Zatorze. W zatorskim zakładzie za kilogram karpia w sprzedaży detalicznej zapłacić trzeba 13 zł, za karpia pełnołuskiego 11 zł.
Taniej w wigilijnego króla zaopatrzyć można się w supermarketach. W największych sieciach cena za kilogram żywej ryby oscyluje w okolicach 10 złotych. Dodatkowo w ofercie znaleźć można przygotowane już porcje, również wyfiletowane. Ich zakup to jednak pewne ryzyko, bo właśnie na tacki najczęściej trafiają ryby sprowadzane z Chin albo te karmione niskiej jakości granulatem.
Mimo wzrostu cen i szerokiego wachlarza innych ryb, w które zaopatrzone są krakowskie sklepy, wigilijny karp ciągle nie znalazł dla siebie godnego konkurenta. Krzysztof Lech, hodowca z Buska-Zdroju, który swoje karpie żywione wyłącznie ziarnami zbóż sprzedaje na Nowym Kleparzu po 18 złotych za kilogram, na brak klientów nie narzeka. - Największego zainteresowania tradycyjnie spodziewam się dopiero tuż przed samą Wigilią, 22 i 23 grudnia. Wtedy ceny na pewno pójdą w górę, zwłaszcza, że ryb w tym roku jest mniej, dlatego nie warto odkładać zakupów na ostatnią chwilę - mówi Lech. (IKR)
Źródło: Dziennik Polski