- Przed piętnastoma laty wydawało się, że nam wybudują piękną willę. Teraz budynek dobrze wygląda tylko z przodu, bo tylko od tej strony został ocieplony i pomalowany. Od tyłu nadal stoją nieotynkowane pustaki - denerwuje się Tadeusz Kozub, mieszkaniec Kosówek. Ma żal, że gmina włożyła ponad milion złotych w budynek, który zanim został skończony, już wielokrotnie był naprawiany.
- Kilka okien rozkradli złodzieje, dach już raz był łatany i znów przecieka - pokazuje mieszkaniec Kosówek. Poza jedną salą i szatnią, z której w okresie ferii zimowych i wakacji korzystają dzieci, reszta pomieszczeń nadal nie jest nawet otynkowana. - Piękna, przestronna sala na górze byłaby wymarzona na imprezy weekendowe, chrzciny czy komunie. Remont na pewno szybko by się zwrócił, bo chętnych na wynajęcie byłoby wielu - rzuca pomysłami pan Tadeusz.
Wspomina, że jeszcze kilka lat temu burmistrz Libiąża, którego nie stać było wtedy na wyłożenie gotówki na świetlicę, zamierzał poszukać inwestora, który wydzierżawiłby część obiektu i dokończył budowę za niego. W zamian zarabiałby na wynajęciu sali. Nic z tego jednak nie wyszło. Po kilkuletniej walce o jedyną atrakcję w dzielnicy Kosówki mieszkańcy niedawno uwierzyli, że ich starania nareszcie dadzą rezultat. Tuż przed uchwaleniem budżetu na 2013 rok burmistrz Jacek Latko odwiedził ich, obiecując, że przeznaczy na świetlicę sporą kwotę, by wreszcie ją dokończyć. Nie dotrzymał słowa.
- Znów nas okłamał. Ludzie są wściekli - denerwuje się Kozub. Ma wielki żal też dlatego, że niedawno gmina Libiąż podpisała list intencyjny z oświęcimskim Muzeum. - W Kosówkach miała powstać sala poświęcona rzeźbom upamiętniającym Holokaust - opowiada mieszkaniec dzielnicy. Tymczasem zamiast do sali, która mimo obietnic burmistrza nie powstała, rzeźby trafiły do magazynu podstawowej "czwórki" w Libiążu.
Anna Kurek z Kosówek, mama siedmioletniego Adasia, jest zła, że od tylu lat gmina nie potrafi dokończyć budowy. - Moglibyśmy mieć naprawdę fajny obiekt. Serce się kraje, że pieniądze włożone w niego pomału idą w błoto. Prędzej ta willa się zawali, niż zostanie dokończona - denerwuje się kobieta. Gdy dowiedziała się, że burmistrz w ostatniej chwili zarezerwował w budżecie aż 300 tys. złotych na wodotryski i iluminacje, które w tym roku pojawią się na basenie, popłakała się z rozpaczy. - Myślałam, że okres, w którym gmina wydawała grube pieniądze na nowe fontanny i pomniki, już się skończyły. Za te 300 tys. złotych na pewno udałoby się dokończyć choć dużą salę na piętrze świetlicy i otynkować budynek od tyłu - podkreśla libiążanka. Uważa, że to nieuczciwe inwestować w estetykę gminy, gdy wokół są podstawowe potrzeby.
Mieszkańcy Kosówek zaprosili burmistrza Jacka Latkę na kolejne spotkanie w ich świetlicy. By mieć pewność, że dotrze na miejsce i wytłumaczy się z niespełnionych obietnic, wysłali mu zaproszenie w trybie nadzwyczajnym, to znaczy tak, by nie mógł odmówić.
Jacek Latko zapewnia, że zmierzy się z gradem trudnych pytań i oskarżeń. - Obiecałem mieszkańcom pieniądze, ale pod warunkiem że załapiemy się na dotację z Unii - tłumaczy. W pierwszej kolejności do dofinansowania zgłosił jednak siedzibę Libiąskiego Centrum Kultury. - Z tego miejsca korzysta więcej osób niż na Kosówkach - tłumaczy.
Jeśli ogłoszony zostanie kolejny nabór wniosków, burmistrz obiecuje zgłosić świetlicę w Kosówkach. Pieniądze na wkład własny zabezpieczy w korekcie budżetu.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
