Szantażysta został zatrzymany przez policję we wtorek 9 marca około godz. 4 nad ranem. Jak informowała wówczas "Gazeta Krakowska", ujęcie mężczyzny nastąpiło tuż po tym, jak zabrał pakunek z okupem pozostawiony nieopodal torów linii kolejowej pomiędzy Mszaną Dolną i Rabką.
Okazało się wówczas, że zatrzymanym jest 27-letni mieszkaniec Rabki, który prowadzi swoją prywatną firmę przetwórstwa drzewnego i transportu drewna, a równocześnie także studiuje w jednej z krakowskich uczelni wyższych. Wcześniej, kilkakrotnie wysyłając SMS-y, szantażysta żądał od biznesmena z okolic Mszany Dolnej 15 tys. euro w zamian za odstąpienie od zamysłu zabicia przedsiębiorcy, uczynienia wielkiej krzywdy jego rodzinie oraz spalenia jego dobytku. By uwiarygodnić groźby kierowane do przedsiębiorcy, z którym dość dobrze się znał, 5 marca w nocy spalił wielką ciężarówkę należącą do szantażowanego przedsiębiorcy.
- W minioną środę szantażysta, a zarazem podpalacz, był przesłuchiwany w limanowskiej prokuraturze - ujawnia prokurator rejonowa w Limanowej Janina Tomasik. - Nie skorzystał z możliwości składania wyjaśnień w obecności swojego obrońcy. Góral przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Wyjaśniał, że pieniędzy potrzebował na spłacenie długów wynikłych z prowadzenia firmy. Dodał, że obecnie sięgają one setek tysięcy złotych.
W piątek 27-letni mężczyzna stanął przed obliczem Sądu Rejonowego w Limanowej. - Sformułowane zostały wobec niego zarzuty próby kilku wymuszeń na szkodę jednej osoby oraz podpalenia samochodu ciężarowego należącego do szantażowanego - mówi prokurator Janina Tomasik. - Prokuratura wnioskowała o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania na trzy miesiące. Sąd zdecydował o dwumiesięcznym okresie aresztowania.