https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Listonosz przyniósł wezwanie do sądu? Tego nie rób pod żadnym pozorem

Jerzy Mosoń
Nawet, będąc świadkiem w sprawie, można napytać sobie biedy. Oto lista zasad, których należy przestrzegać, zaczynając od odbioru korespondencji sądowej, na zachowaniu podczas procesu, kończąc
Nawet, będąc świadkiem w sprawie, można napytać sobie biedy. Oto lista zasad, których należy przestrzegać, zaczynając od odbioru korespondencji sądowej, na zachowaniu podczas procesu, kończąc 123rf.com/profile_wavebreakmediamicro
Wiele osób spodziewających się listu z sądu popełnia poważny błąd już na etapie przyjmowania korespondencji od listonosza. Potem gdy rusza rozprawa bywa jednak jeszcze gorzej. Niektóre błędy popełniane na sali rozpraw mogą być bardzo kosztowne, inne pozostawią po nas tylko złe wrażenie. Radzimy, kiedy przyjąć ważny list oraz jak zachowywać się podczas rozprawy, by nie napytać sobie biedy.
  • Dlaczego korespondencję urzędową lepiej odebrać w poniedziałek niż w piątek?
  • Masz być świadkiem w sprawie, o której nie wiesz nic lub wiesz niewiele i sądzisz, że możesz zlekceważyć wezwanie?
  • Czy sposób wejścia na rozprawę może mieć znaczenie dla naszych interesów?
  • W jaki sposób nie zwracać się do swego pełnomocnika i dlaczego nazwanie pani sędzi sędziną to błąd?

Pismo z sądu wywołuje stres u każdego, nawet u świadka w sprawie. Każdy chce wypaść na rozprawie jak najlepiej, a przynajmniej uniknąć przykrych konsekwencji. Ale czy można w ogóle optymalnie przygotować się do kontaktu z sądem i czy sposób naszego zachowania może mieć wpływ na finał sprawy? Jak najbardziej.

Przesyłkę z urzędu lepiej odebrać w poniedziałek niż w piątek

Pierwsza zasada postępowania dotyczy odbioru korespondencji sądowej i sprawdzi się ona także w związku z odbiorem każdej innej korespondencji urzędowej. Kiedyś niektórzy ludzie przeciągali pokwitowanie przesyłki listonoszowi, by dać sobie więcej czasu na ewentualne przygotowanie się. Ale zgodnie z obecnie obowiązującym prawem nie ma to już większego sensu, ponieważ w myśl §4 art. 44 §1 kodeksu postępowania administracyjnego w związku z Prawem pocztowym, doręczenie uważa się za dokonane z upływem 14 dni od pozostawienia pierwszego awiza.

W przypadku przesyłki z sądu znaczne opóźnianie odbioru wezwania także nie będzie miało sensu, bowiem sąd zazwyczaj wysyła wezwanie i tak z odpowiednim wyprzedzeniem. Nie zawsze jednak list z sądu lub z innego urzędu musi oznaczać termin stawienia się na rozprawę. Wówczas może mieć znaczenie fakt, że odbierzemy korespondencję w poniedziałek, zamiast w piątek, ponieważ tym samym zyskamy dwa dni robocze na ewentualne skontaktowanie się z pełnomocnikiem prawnym i przygotowanie się na udzielenie odpowiedzi.

Załóżmy jednak, że odebraliśmy list z sądu w poniedziałek i okazuje się, że czeka nas wizyta na rozprawie, podczas której będziemy musieli złożyć wyjaśnienia – co wtedy? Jak należy postępować?

Świadkiem można zostać przypadkowo, a i tak należy złożyć zeznania

Niestety może się zdarzyć, że nie znamy ani stron postępowania, ani tym bardziej tego, czego dotyczy spór, a mimo to zostaliśmy wezwani przez wymiar sprawiedliwości. W takiej sytuacji większość osób zadaje sobie pytania, na które trudno uzyskać odpowiedzi, przynajmniej na początku. Czy można uniknąć składania zeznań? Co stanie się, jeśli o czymś zapomnę albo coś pominę? Jak dowiedzieć się czegoś więcej o sprawie?

Internet przepełniony jest też ostrzeżeniami sugerującymi, że wezwanie „przypadkowego świadka” może nie być pomyłką i komuś może chodzić o to, by jego zeznania pogrążyły go w toku procesu, zmieniając jego status ze świadka na oskarżonego. Spokojnie. Takie sytuacje należą do rzadkości, ale jeśli rzeczywiście mamy coś na sumieniu to lepiej wcześniej zapewnić sobie wsparcie profesjonalnego pełnomocnika. Co jednak jeśli rzeczywiście wezwanie wydaje się pomyłką?

Nie skupiaj na sobie uwagi sędziego ani pełnomocników stron

Jest pół roku do rozprawy, a wyobraźnia nie daje spokoju. Niestety, w związku z tym, że świadek nie jest stroną w sprawie, to nie ma również dostępu do jej akt – taką informację usłyszy każdy, kto zadzwoni do biura obsługi klienta dowolnego sądu. Świadek nie powinien jednak iść na rozprawę nieprzygotowany. Niektórzy decydują się na wysłanie listu do sądu celem uzyskania obszerniejszych wyjaśnień dotyczących sprawy.

Odradzamy takie podejście, bowiem sąd nie dość, że nie ma obowiązku podzielenia się wiedzą, to może źle zinterpretować zainteresowanie świadka i uznać, że ten czegoś może się obawiać, a tym samym nawet mataczyć podczas zeznań. Lepiej skorzystać z wyszukiwarki, popytać znajomych, wreszcie udać się po poradę do profesjonalnego prawnika. Wszystko byle niepotrzebnie nie zwracać na siebie uwagi sądu. Na pewno jednak temat statusu świadka zasługuje jednak na pogłębienie w przyszłości.

Sposób wejścia na salę rozpraw i pierwsze gesty mogą mieć znaczenie

Osoby uczestniczące w rozprawach powinny pamiętać o kilku żelaznych zasadach. Pierwsza z nich to punktualność. Sąd ma prawo się spóźnić, nawet kilka godzin. Osoba wezwana musi być na czas. Nie może też wpychać się pierwsza do sali – otrzyma stosowne zaproszenie.

Wewnątrz obowiązują już typowe zasady savoir-vivre: kobieta, choćby była przeciwniczką procesową, powinna pierwsza wybrać miejsce na sali rozpraw. Należy też przywitać się, przynajmniej z pełnomocnikiem strony przeciwnej i zrobić to w taki sposób by dostrzegł to sędzia lub pani sędzia. Jeśli zaś chodzi o świadka, wystarczy skinięcie głową, ukłon. À propos nazewnictwa – tu zdarzają się najgorsze pomyłki.

Nieważne, na co cię stać i jakie masz poglądy

Nigdy nie powinno się używać zwrotu: „mój prawnik” – to grubiańskie, w dodatku nieprawdziwe stwierdzenie, bo pełnomocnik nie jest czyjąś własnością. Sędzia, usłyszawszy takie stwierdzenie, wyrobi sobie negatywne zdanie o stronie. Przeciwnik procesowy zyska z kolei przewagę. Stanie się jeszcze gorzej, jeśli jedna ze stron zwróci się do kobiety orzekającej w sprawie: „pani sędzino”. Sędzina to żona sędziego. Sprawę prowadzi: pani sędzia albo wysoki sąd, do którego można też zwracać się: „proszę sądu”. Nigdy jednak: „proszę pani” czy „proszę pana”.

Nie rób show przed sądem. To nie amerykański film

Trzeba też zapomnieć o wszystkich amerykańskich filmach, w których uczestnicy rozpraw dawali show, podczas procesów, w jakich uczestniczyli. Odpowiada się na stojąco, ale nie wchodząc na środek sali, jak robią to niektórzy, wywołując uśmiech składu orzekającego lub pełnomocników. Nie wolno też przerywać drugiej stronie ani przekrzykiwać się – lepiej szepnąć na ucho pełnomocnikowi, by on poprosił o zgodę na zabranie głosu.

Teraz można już wygodnie zasiąść na sali rozpraw i raz jeszcze przećwiczyć sądowy savoir-vivre. Ale uwaga! Siadamy dopiero po zaproszeniu do tego ze strony sędziego. Nigdy wcześniej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska