Cały weekend rozwożono dary do potrzebujących rodzin. Do każdej dotarło kilka pudeł i radośni wolontariusze w koszulkach z napisem „Lubię ludzi”.
Zanim w sobotę darczyńcy zaczęli przyjeżdżać do bazy z wielkimi paczkami, to z samego rana wolontariusze zorganizowali bieg Szlachetnej Paczki. Zaczęło się od rozgrzewki, a potem nastąpiło okrążenie drogami wokół szkoły. To było przygotowanie do noszenia pudeł z prezentami dla uboższych rodzin.
Bywało, że to, co darczyńcy przywozili dla jednej rodziny z trudem mieściło się w bagażnikach trzech samochodów, a bywało, że wynajmowali pojazdy dostawcze.
Jednymi z pierwszych darczyńców, którzy dotarli do bazy byli przedstawiciele lotniska w Balicach. Tomasz Ćwiertniak i Marek Dyrda zaznaczyli, że do Kaszowa przyjechała jedna z kilku paczek, które ich firma przygotowała.
- To prezent o wartości 6 tys. zł - wyliczał Ćwiertniak. A Dyrda dodawał, że wcześniej do wybranej przez nich rodziny w ramach tej akcji został dostarczony węgiel.
- Mieliśmy zgłoszonych 80 rodzin, po weryfikacjach okazało się, że wymagania tej akcji spełniają 42 i dla nich znaleźli się darczyńcy w ciągu dwóch dni - mówi Gosia Buczek, liderka w okręgu Liszki i Czernichów.
- Naszym celem jest pomoc materialna, ale i inspirowanie do wychodzenia z ubóstwa, działania na rzecz poprawy swojej sytuacji. Nie robimy paczek dla tych, którzy nie chcą zmienić swojego losu i mają postawę roszczeniową - zaznacza.
Autor: Barbara Ciryt
Zdarza się, że w osobie wytykanej przez całą wieś wolontariusze dostrzegą coś, co daje nadzieję na zmianę jej życia. Tak było w przypadku mężczyzny - alkoholika z gminy Czernichów.
Wolontariusze poznali go przy poprzednich edycjach Paczki. Kontakt z nim zaczął się od mobilizacji do podjęcia leczenia. - Potem ten człowiek zachorował na raka krtani. Nie chciał się leczyć, ale w końcu wziął się za siebie - opowiada pani Gosia.
Mężczyzna przeszedł kilka operacji, po których stracił mowę. W ubiegłym roku dostał paczkę i nie mógł za nią podziękować, ale był zdeterminowany, by nauczyć się mówić. Został członkiem stowarzyszenia, które pomaga ludziom po operacjach krtani. A w tym roku, spotykając się z wolontariuszami chciał tylko porozmawiać.
- Pracował nad sobą, ćwiczył mowę i teraz buzia mu się nie zamykała - uśmiecha się liderka.
Kolejne historie opowiada wolontariuszka Angelika Kupiec. Pomagała pani Iwonie. Kobieta załamała się po rozwodzie i po tym jak jej zabrano dzieci. - Miała kilka rozpraw w sądzie, alimenty do spłacenia i komornika „na karku”. Ale podjęła pracę i zaczęła pomagać jeszcze swojemu bratu - mówi Angelika.
Przez całą sobotę i pół niedzieli do magazynu przyjeżdżali darczyńcy. Paczki robiły radni i wójt gminy Czernichów, parafia w Morawicy, firmy i szkoły.
Follow https://twitter.com/dziennipolski