Lechia zaczęła bez Błażeja Augustyna i Milosa Krasicia, a więc zawodników, którzy kompletnie zawiedli w środę przeciwko Pogoni Szczecin (1:3). Stopera w jednej z akcji bramkowych wmanewrowano wtedy jak juniora, a pomocnik spisał się na tyle słabo, że po przerwie na boisko już nie wybiegł.
W ostatnim meczu tego roku Lechia chciała wygrać, by "przeprosić" kibiców za tamto pożegnanie i przede wszystkim poprawić chociaż trochę swoją pozycję w tabeli. W Niecieczy zaczęła jednak źle; w 16. minucie straciła bramkę. Zastępujący Augustyna Joao Nunes poślizgnął się w polu karnym, dzięki czemu Aleksandar Kolev przyjął piłkę i kopnął obok interweniującego Dusana Kuciaka.
Na nic zdały się protesty, że Bułgar pomógł sobie ręką w tej akcji – Lechia musiała od tej chwili gonić wynik. Przed zejściem do szatni powinien był wyrównać Marco Paixao, lecz uderzył niecelnie z paru metrów.
Czego nie zrobił Marco przed przerwą, zrobił jego brat bliźniak, Flavio, po niej. W 51 minucie Portugalczyk skutecznie wykończył akcję drużyny. Rozpoczął ją Nunes na własnej połowie, kontynuował na skrzydle Marco Paixao, a zakończył Flavio, któremu tyłem do bramki piłkę wystawił Sławomir Peszko.
Krótko przed końcem regulaminowego czasu drużyna z Gdańska znów świetnie wyszła z własnej połowy. Przerzut od Peszki wykorzystał wprowadzony Joao Oliveira, który wkręcił jednego z obrońców i posłał piłkę obok Michała Gliwy.
Nie był to jednak ostatni mocny akcent tego spotkania. Sandecja po zamieszaniu w polu karnym zdołała ustalić wynik na 2:2. Z bliska do siatki trafił Patrik Mraz.
Piłkarz meczu: Sławomir Peszko
Atrakcyjność meczu: 6/10