Zobacz także: Warszawa odpowiedziała: Nowy Sącz tylko subregionem
Pod względem liczby mieszkańców Nowy Sącz stoi na małopolskim "podium" - po 756-tysięcznym Krakowie i 114-tysięcznym Tarnowie. Sądeckie 84,5 tysiąca "głów" jest w miarę stabilne od 2005 roku.
Miasto pustoszeje bardzo powoli - w średnim tempie ok. 40 osób rocznie, znacznie wolniej niż sąsiedni Tarnów, gdzie przez ten czas ubyło prawie trzy tysiące ludzi. Jeszcze dobitniej widać to analizując całą dekadę. Tarnów stopniał z poziomu 120 do 114 tysięcy, a Nowy Sącz utrzymał się od 2000 roku na poziomie 84 tysięcy.
Stolica województwa pęcznieje w tempie około tysiąca ludzi rocznie. Rzeszów jest krajowym fenomenem - przez rok przybyło mu prawie 5,5 tysiąca ludzi, w tym wielu byłych sądeczan. Przez minione pół dekady przybyło mieszkańców gmin Chełmiec - ponad 1700, Łącko - ponad 600 i Nawojowa - ponad 500.
Nie zmienia to jednak faktu, że w całym regionie armia mieszczan słabnie, bo ubywa też kryniczan, grybowian, muszynian, piwniczan. Gęstnieje za to ludność wiosek okalających miasta i to w tempie szybszym niż "odchudzają" się miasteczka.
Proroctwa analityków GUS nie zostawiają złudzeń - Nowy Sącz będzie nadal pustoszał. Zakładają, że w 2030 roku zostanie 77,6 tysięcy sądeczan z dzisiejszych 84 537. Uciekną nie tylko na wieś. Obiorą kierunek na większe miasta - Kraków i Rzeszów.
Sądecka wieś stała się atrakcyjniejszym miejscem do mieszkania niż miejskie aglomeracje. W wiejskich sklepikach jest taniej, gminne podatki niższe, na działkę i dom na wsi prędzej zbierzemy pieniądze niż na podobną nieruchomość w mieście. A na dodatek spokojna wieś sprzyja "złapaniu oddechu" po ciężkim dniu pracy.
- Liczby w statystykach mogą polecieć na łeb, na szyję nie tylko w miastach - ostrzega Krzysztof Pawłowski, założyciel i rektor Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu. - Proces pustoszenia prowincji to nieuchronne zjawisko. My i tak nieźle się bronimy, ale tylko dlatego, że mnóstwo sądeczan pracujących w mieście mieszka w sąsiednich wsiach. Najbliższy mi przykład to moja córka - sądeczanka zamieszkała w Przysietnicy. Takich ludzi jest przynajmniej kilka tysięcy. Miasto "rozlało" się poza swoje granice - tłumaczy Pawłowski.
Sądeczanom nie uśmiecha się jednak wyrok, który brzmi - prowincja. Choć lubią po godzinach pracy wypocząć w zaciszu wsi, to chcą też móc jeździć ekspresową drogą do sklepów i teatrów Krakowa. Chcą pójść tam do kina i na basen bez konieczności rezerwowania kilkunastu godzin czasu na taką wycieczkę.
- Założenia rządowych strategów, że z każdego miejsca w województwie powinniśmy dotrzeć w dwie godziny do dużego ośrodka metropolitarnego (w naszym przypadku do Krakowa), to niestety fikcja - rozkłada ręce Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.
Gdyby na sądecką prowincję można byłoby dojechać szybką koleją albo ekspresową trasą drogową, to nie byłoby tylu ucieczek z urokliwego zaścianka, a i gości zaglądałoby tutaj więcej.
Pesymiści obawiają najnowszych danych GUS-u. Wynika z nich, że znów rośnie bezrobocie na Sądecczyźnie, a przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto Lachów to 2726 złotych, czyli wciąż kilkaset złotych mniej niż średnia płaca Polaka. - Jeśli pogodzimy się z tym, aby uczyniono z nas skansen, nie będzie nam się lepiej żyło, tylko coraz trudniej - martwi się Marian Cycoń, burmistrz Starego Sącza.
Zabłyśnij w naszym konkursie! **Zostań Miss Lata Małopolski 2011! Czekają atrakcyjne nagrody!**
Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail**Zapisz się do newslettera!**
