Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Korkuć: "Zmiany nazw ulic nie spowodują zamieszania"

Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Sipika-Ponikowska
O dekomunizacji ulic i o tym, co to oznacza dla mieszkańców rozmawiamy z Maciejem Korkuciem z Insytutu Pamięcie Narodowej w Krakowie.

Mieszkańcy os. Związku Walki Młodych w Trzebini nie chcą zmiany nazwy. Jest pomysł, by zostawić skrót ZWM. Co Pan na to?
Związek Walki Młodych to stalinowska struktura, ZWM to jej skrót. Gdybyśmy uznawali, że skrót nic nie znaczy, to nawet ul. PZPR, ul. NKWD czy ul. NSDAP mogłaby istnieć. To absurd.

W Kluczach z kolei pojawił się pomysł, żeby zmienić ul. XXX-lecia PRL na samo XXX-lecia.
Wierzę, że jeśli się mieszkańcom wytłumaczy, że zmiana nazwy nie spowoduje dla nich zamieszania, to takie mało poważne półśrodki okażą się niepotrzebne.

A nie spowoduje zamieszania?
Mieszkańcy boją się zmian, bo się ich straszy. Ustawa mówi wprost: „Zmiana nazwy nie ma wpływu na ważność dokumentów zawierających nazwę dotychczasową”. I mówi też, że w takiej sytuacji pisma, postępowania sądowe i administracyjne dotyczące ksiąg wieczystych oraz rejestrów, ewidencji i dokumentów urzędowych są wolne od opłat. To samorządy muszą odrobić lekcje, a nie mieszkańcy.

W takim razie, do jakich instytucji mieszkańcy będą musieli zgłaszać zmianę nazwy?
W Krakowie na początku lat 90. jedną uchwałą zmieniono 125 nazw ulic. Przecież tysiące osób nie pobiegło do urzędów, aby zmieniać dane. W ewidencji gruntów liczy się numer działki, nie adres. Urzędy, ZUS, Poczta Polska - te instytucje sobie z tym wszystkim poradzą. W bankach wystarczy przy okazji wspomnieć o zmianie nazwy. Listy jak dochodziły, tak będą dochodzić, nawet jak początkowo ktoś wpisze starą nazwę ulicy.

Co z przedsiębiorcami? Czy muszą zgłaszać fakt zmiany nazwy do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej?
To jest tylko aktualizacja danych na prostym formularzu CEIDG-1, który można wysłać internetowo. Zero problemów. Drobna formalność. Zwolniona od jakichkolwiek opłat.

A tabliczki na domach i płotach?
Mieszkańcy zmienią je, kiedy będą chcieli. Te publiczne zmieni gmina. W Krakowie na ul. Studenckiej można znaleźć przedwojenne tabliczki z napisem: ul. Pierackiego. Są też takie z czasów komunizmu, z napisem: Świerczewskiego. Ważne, że faktycznie ten ostatni nie jest już patronem. I dziecko, pisząc pracę „Patron mojej ulicy”, nie będzie musiało się wstydzić, że to hołd dla sowieckiego oficera, który szedł na Warszawę w 1920 r. i podpisywał wyroki śmierci na Polaków w 1944 r.

Dlaczego dekomunizacja ulic jest tak ważna?
To zakaz promowania wszystkich systemów totalitarnych, które Polsce przyniosły zniewolenie i miliony ofiar. Państwo ma obowiązek pamięci i szacunku wobec ofiar zniewolenia niemieckiego i komunizmu. Podkreślam: to obowiązek, wobec którego państwo nie może być obojętne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska