Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magda Sipowicz: Najbardziej złości, kiedy ktoś się dziwi: żyjesz, czemu narzekasz?

Magdalena Stokłosa
Magda Sipowicz
Magda Sipowicz fot. Anna Kaczmarz
Dziś życie Magdy Sipowicz to ciągłe planowanie: jak się dostać w miejsce, w którym powinna się znaleźć, jak pokonać schody. Ale brak nogi nie przeszkadza jej na przykład w sprzątaniu.

W wypadku pod Szczekocinami 3 marca 2012 r. straciła prawą nogę, lewa została poważnie uszkodzona. Miała zmiażdżoną miednicę, połamane żebra, zranioną twarz i choć początkowo nie dawano jej szans, 31-letnia Magda Sipowicz ze Skawiny wygrała walkę o życie. Niedawno zrobiła prawo jazdy, choć przed wypadkiem miała 6 nieudanych podejść do egzaminu. Nie mówi, że jest jej łatwo. Ale walczy.

Czarna opaska
3 marca 2012 roku Magda, tłumaczka języka migowego pracująca na Uniwersytecie Pedagogicznym i w krakowskiej Szkole Podstawowej nr 151, wracała z Warszawy do Krakowa. Siedziała w pierwszym wagonie. - Mam dwie dobre wiadomości - cieszyła się, rozmawiając z mężem przez telefon. - Zostałam wybrana sekretarzem Stowarzyszenia Tłumaczy Polskiego Języka Migowego, a ta druga: nie spóźniłam się na pociąg.

Drugi raz po komórkę sięgnęła właśnie około 20.57. Dzwonił kolega, więc wyszła na korytarz. Nie zdążyła dokończyć zdania - szarpnięcie, huk i głucha cisza. Wydawało jej się, że pochłania ją piekło. W podłodze zrobiła się dziura, w którą ją wciągnęło. - Było mi strasznie ciepło. Potem pamiętam spadanie z nasypu.

Bólu nie czuła wcale. Myślała raczej, że musi się ze wszystkimi pożegnać. Mężowi powiedziała, że nie ma nóg i żeby dobrze wychował 2-letnią Wiktorię. Długo zastanawiała się, czy dzwonić do mamy, która jest po dwóch zawałach. - Może już nie będzie okazji? - zastanawiała się chwilę i... zadzwoniła.

Było ciemno, wokół krzyczeli ludzie. Dzwonił czyjś telefon, ale nikt go nie odebrał. Widziała wrak pociągu, las i żadnej znajomej twarzy. Obok przechodził chłopak - chwyciła go za rękę i błagała, żeby jej pomógł. "Mam malutką córkę, ja muszę żyć". Paweł zatamował krew, wezwał ratowników. Dużo później Magda dowiedziała się, że na rękę założono jej czarną opaskę. Tak ratownicy oznaczają osoby, którym nie można już pomóc.

Upadać i się nie czerwienić
Magdę ze śpiączki farmakologicznej wybudzono po 8 tygodniach. Zasnęła ze świadomością, że nie ma obu nóg. Ucieszyła się, że jedną udało się uratować, bo już wtedy była pewna, że będzie kiedyś chodzić.

- To była długa i bolesna droga - tak Magda wspomina 9 miesięcy, jakie nadeszły po wypadku. Musiała oswoić się z Genium (nazwa protezy). Początkowo wspierała się na kuli, ale jak wówczas mówiła, są z Genium w nowym związku i muszą się dotrzeć, nim nastąpi stabilizacja.

Częścią rehabilitacji była nauka upadania. Teraz Magda uczy się jeszcze nie czerwienić. Bo ciężko wyjść ze sklepu z podniesioną głową, kiedy przewróciło się na ladę, wyrywając ją przy tym z mocowania. A tak skończyły się pierwsze samodzielne zakupy Magdy. Długiej sukienki ostatecznie nie kupiła.

Nauczyć się odpuszczać
Po katastrofie Magda odzyskała wszystkie swoje rzeczy, poza odtwarzaczem MP3 i kalendarzem. A tam było napisane wszystko, co jeszcze trzeba załatwić.

Z tym pogodzić się najtrudniej: że już nie wszystko się da zaplanować. I czasami trzeba odpuścić. Szkoda, że nie wszyscy to rozumieją. Na przykład studenci, którzy mają żal, że w ostatniej chwili odwołała zajęcia.

Ale czasami boli ją tak, że nie jest w stanie myśleć. Bo ból fantomowy bywa nie do zniesienia. Nie pomogła hipnoza, leki ani terapia lustrzana - między nogi wkłada się lustro, aby istniejąca noga odbijała się w miejscu kikuta. Oszukuje się w ten sposób mózg. Czasami Magda sięga po plastry z morfiną, ale wtedy nie może pracować.

Najbardziej ją złości, kiedy ktoś się dziwi: żyjesz, czemu narzekasz? Albo pyta: jak tam? I sam sobie odpowiada: świetnie, no nie? Ludzie nie są wredni, tylko nie rozumieją. Kasjerka po prostu nie obsłuży, tylko pyta, a co pani robi w kasie pierwszeństwa? - Nie mam nogi! Wtedy zapada cisza, ale czy ten ekshibicjonizm jest potrzebny?

Na basen Magda już nie chodzi - była dla ludzi większą atrakcją niż skoki z trampoliny. Tak samo było podczas wakacji w Egipcie. Magda "uciekła" tam z mamą i córką w rocznicę katastrofy. Nie miała siły na przeżywanie tego jeszcze raz.

W upale ośmieliła się trochę odkryć. Wiele razy widziała, jak ktoś spłoszony odwraca głowę, gdy spotkała się z nim wzrokiem. - Staram się wmówić sobie, że te spojrzenia mnie nie obchodzą, choć wcale tak nie jest.

Magda zrobiła prawo jazdy, by być bardziej niezależna. Przemeblowała mieszkanie, żeby było jej łatwiej się poruszać. Po domu jeździ na krześle biurowym. Gotowanie, po staremu, to działka męża. Magda uwielbia sprzątać i brak nogi wcale jej w tym nie przeszkadza.
Jej życie to ciągłe planowanie: jak się tam dostanę, czy tam są schody, czy duży dystans muszę pokonać. Bo wcale nie jest tak, że proteza zastępuje nogę. Kikut Magdy jest bardzo słaby i ma tylko mały fragment kości. Przez to boli, wbija się w pachwinę, czasami aż do krwi. Chodzenie bardzo męczy.

W maju 2013 roku po raz pierwszy od katastrofy Magda wsiadła do pociągu. Sama pojechała do Warszawy. Kolej nie kojarzy jej się źle, ale do pierwszego wagonu już nigdy nie wsiądzie. Kiedy jechała drugi raz, rezerwowała bilet przez internet. - Na stacji w Krakowie okazało się, że mam miejsce zaraz za maszynistą. Wezwałam konduktora, powiedziałam, że musi mi znaleźć inne siedzenie. Zapytał, czemu? - Odpowiedziała, że siedziała w pierwszym wagonie pociągu "Jan Matejko" 3 marca 2012 roku. Więcej mówić nie musiała. Dostała miejsce w wagonie numer 5.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska