Co najgorsze agresorzy, którzy trafili już w ręce policji mają zaledwie 19 i 17 lat.
Kilka dni temu do Komendy Powiatowej Policji w Suchej Beskidzkiej zgłosiła się kobieta. Zgłosiła, że od 5 dni nie może skontaktować się z bratem - 34 letnim mieszkańcem Suchej Beskidzkiej.
Po otrzymaniu zawiadomienia policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania, w których aktywnie brali udział członkowie rodziny zaginionego. Jeden z krewnych udał się do lasu w Makowie Podhalańskim, gdzie zaginiony często chodził na randki ze swoją dziewczyną. Tam, przy jednym z drzew znalazł na wpół przytomnego 34-latka. Mężczyzna miał widoczne obrażenia głowy. Został przetransportowany do suskiego szpitala, jednakże tak okazało się, ze jego stan jest tak ciężki iż musi trafić do specjalistycznej placówki w Krakowie.
W międzyczasie policjanci szybko odkryli co spotkało pokrzywdzonego. Okazało się, że napadła go była dziewczyna, 19-letnia mieszkanka powiatu suskiego. Pomagał jej nowy chłopak, 17-letni mieszkaniec powiatu żywieckiego. Para zaplanowała, że „byłego” zaciągną do lasu i tam się z nim policzą. W tym celu zakupili noże. Z planu przeszli do czynów. 34-latek przyszedł na prośbę 19-latki w umówione miejsce, gdzie otrzymał drewnianym kijem kilka ciosów w głowę. Nieprzytomny został wciągnięty do lasu, by nikt nie słyszał jego ewentualnego wołania o pomoc. Tam znęcano się nad nim dłuższy czas i ostatecznie porzucono
19-latka i jej 17-latek chłopak zostali zatrzymani i usłyszeli zarzuty. Najbliższe trzy miesiące spędzą w areszcie. Grozi im do 8 lat więzienia. Policja nie podaje dlaczego pobili byłego partnera dziewczyny.
FLESZ - Fiskus na tropie oszustów
- Nieistniejące już tatrzańskie schroniska. Słyszeliście o nich?
- Koronawirus w Polsce [DANE, MAPY, WYKRESY]
- Parking pod Babia Górą w prokuraturze. Powstał nielegalnie
- Drożyzna nad morzem? Na Podhalu obiad zjesz za 15 zł
- Przyrodnicy uratowali przed utonięciem 500 susłów
- Urokliwe miejsca w Tatrach, gdzie nie będzie dzikich tłumów
