Rosyjskie embargo na polskie jabłka nie rozłożyło finansowo sądeckiego sadownictwa. Zagraniczni odbiorcy ustawiają się w kolejce po coraz droższe owoce.
Ceny jabłek deserowych nagle poszybowały w górę. Teraz odbiorcy hurtowi płacą sądeckim sadownikom za każdy kilogram nawet trzy razy więcej, niż jesienią. Stawki sięgają już 2 złotych! Dla porównania, rok temu jabłka bardzo staniały. Wtedy kilogram kosztował zaledwie 1,30 zł
- Po nałożeniu przez Rosję embarga na polskie jabłka miał nastać rok klęski ekonomicznej dla sadowników z Sądecczyzny - przypomina Stanisław Golonka, wójt sadowniczej gminy Łososina Dolna. - Jesienią rzeczywiście było źle. Kto wówczas dostał 70 groszy za kilogram jabłka deserowego, był szczęśliwy.
Grupy producenckie, takie jak Sadownicza Spółdzielnia Handlowa w Łososinie Dolnej czy Zelsad w Tęgoborzy, obawiały się, czy swoje wielkie przechowalnie opróżnią z owoców przed nowymi zbiorami.
Rośnie eksport
Naukowcy zajmujący się sadownictwem i rynkiem owoców prognozowali kilka miesięcy temu, że popularna odmiana jabłek o nazwie Idared może w całości zostać w magazynach.
- Teraz właśnie te jabłka są rynkowym, a raczej eksportowym hitem - zauważa Józef Sułkowski, sadownik i wiceprezes Spółdzielni Ogrodniczej Ziemi Sądeckiej. - Pięknie wyglądają, dobrze smakują i znakomicie znoszą transport.
Odbiorców z Rosji, gdzie rok temu trafiało niemalże 70 procent wszystkich jabłek eksportowanych z Sądecczyzny, teraz już nie ma. Od połowy marca 2015 roku w kolejce ustawiają się jednak handlowcy z Mołdawii, Rumunii, Bośni, Węgier i Słowacji. I płacą więcej, ni ż Rosjanie.
Czy jest to droga okrężna polskich jabłek na rynek rosyjski? Tego sądeccy sadownicy nie ujawniają.
Polacy też mają apetyt
- Nawet polscy konsumenci kupują teraz idaredy chętniej niż przed rokiem - mówi Marian Popławski, sadownik z gminy Łosina Dolna. - Nadal preferują jednak mające bardziej wyszukany smak i bardziej miękkie owoce odmian Champion, Jonagold, Eliza.
W sprzedaży jabłek na rynek krajowy bardzo pomogła rządowa kampania promująca polskie owoce.
- Poza tym sadownicy są rolniczą elitą, nie tylko w zakresie umiejętności produkcji i przechowywania owoców - podkreśla Wiesław Basta, rolnik z Tabaszowej, były przewodniczący Rady Powiatu Nowosądeckiego. - Doskonale zdają sobie sprawę również z roli działań marketingowych i dlatego sami też promują owoce.
Podczas niedzielnego Święta Kwitnących Sadów na lotnisku Aeroklubu Podhalańskiego w Łososinie Dolnej sadownicy wręczali piękne jabłko każdemu kupującemu bilet wstępu. Informowali przy tym, że jest to owoc z Sądecczyzny. Co było jego dodatkowym atutem.
Andrzej Rusnak, sadownik z Czerńca w gminie Łącko nie jest członkiem żadnej z dużych grup producenckich istniejących na Sądecczyźnie. Ma jednak w gospodarstwie bardzo nowoczesną przechowalnię owoców. Z jabłkami ze swojego sadu osobiście jeździ na giełdę w Krakowie. Mówi, że trzeba tam być cierpliwym, ale zyskuje się ceny korzystniejsze niż wówczas, gdy to odbiorca przyjeżdża po towar do sadownika.
Źródło: Gazeta Krakowska