Marszałek i inni przedstawiciele władz wojewódzkich zabierali swoich gości do ekskluzywnych krakowskich lokali (m.in. do "Wentzla", hotelu "Pod Różą", "Miodu Maliny" czy "La Campany") w sumie 28 razy. Czyli częściej niż raz w tygodniu.
- To nie jest tak, że marszałek prywatnie wychodzi do restauracji i je za pieniądze podatników - zaznacza Piotr Odorczuk, kierownik biura prasowego Urzędu. I dalej tłumaczy, że to pieniądze przeznaczane na "oficjalne spotkania przedstawicieli z ministrami, marszałkami, posłami oraz delegacjami zagranicznymi wysokiego szczebla."
- Wszystkie te spotkania wymagały odpowiedniej oprawy z punktu widzenia zasad protokołu dyplomatycznego, co do lokalu, wystroju, poziomu świadczonych usług, lokalizacji restauracji, logistyki oraz jakości podawanych posiłków - wylicza Odorczuk.
Marszałek i jego współpracownicy pałaszowali więc tradycyjne potrawy kuchni polskiej (np. "rumiane żeberka w miodzie spadziowym z sosem śliwkowym" za 34 zł za porcję w "Miodzie Malinie"), włoskiej ("kotleciki jagnięce w sosie z szałwii i orzeszków pinii na zielonym tagliatelle" w "La Campanie" za 67 zł) czy francuskiej ("homar z warzywnymi pappardellami" za 55 zł w hotelu "Pod Różą").
Urząd Marszałkowski rozpisał niedawno przetarg na usługi restauracyjne w drugim półroczu. Poszukiwano restauracji serwujących kuchnię włoską i polską, z rekomendacją Michelina. Przetarg ostatecznie unieważniono, jednak z warunków zamówienia wynika, że w drugim półroczu marszałek na obiadki dla gości jest gotów wydać 70 tys. zł.
Na usługi gastronomiczne (czyli wyjścia do restauracji, ale też catering) jeszcze więcej wydaje Urząd Wojewódzki. W minionym półroczu była to kwota 60 tys. zł. Również Monika Frenkiel, rzeczniczka wojewody, podkreśla, że nie są to "prywatne wyjścia urzędników", lecz formalne uroczystości. - Na samo przyjęcie po śmierci Wisławy Szymborskiej wydaliśmy 20 tys. zł. Przyjmowaliśmy też kombatantów wojennych, musieliśmy ich godnie ugościć - wyjaśnia.
Skromniejsze były w ostatnich sześciu miesiącach wydatki restauracyjne prezydenta Krakowa i jego gości (14 350 zł) oraz Rady Miasta Krakowa (2 820 zł). - Cóż, trzeba być dumnym z naszych włodarzy: widać doskonale rozumieją prastarą zasadę, że najpierw trzeba partnera ugościć wykwintnym obiadem, potem poczęstować drogim cygarem, a dopiero na koniec załatwiać interesy - śmieje się satyryk Krzysztof Piasecki.
Ale po chwili dodaje, że "wysokiego szczebla urzędnicy korpusu dyplomatycznego" pewnie lepiej zapamiętaliby wizytę u naszych urzędników, gdyby ci zaproponowali im własnoręczne lepienie pierogów. Byłoby zabawniej. No i taniej.
Kupują też nowe meble i auta
Wojewoda małopolski kupił sobie niedawno nowe służbowe auto - mazdę za 99,5 tys. zł. Do kupna ośmiu nowych aut szykuje się też marszałek - chce na to wydać prawie 700 tys. zł. Urząd Marszałkowski ogłosił też przetarg na kupno nowych szaf, krzeseł, biurek i "podręcznych kontenerków" dla urzędników. Na ten cel dysponuje kwotą 62 tys. zł. Wg biura prasowego marszałka, w urzędzie trzeba "uzupełnić braki w podstawowym wyposażeniu biurowym".
Wybieramy strażaka roku 2012. Zgłoś swojego kandydata!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!