- Odtąd, niezależnie od tego, czy dzwonimy z telefonu stacjonarnego czy komórkowego, wybierając numer 112, zgłosi się dyżurny centrum w Krakowie i w mig wysyła odpowiednie służby na miejsce - informuje Monika Frenkiel z biura prasowego wojewody małopolskiego.
Wcześniej, gdy dzwoniło się w telefonu komórkowego, zamiast szybko uzyskać pomoc, czekało się na przełączenie do służb we właściwym województwie - często łączono z innym powiatem lub np. Śląskiem. - Przekierowanie na pogotowie czy policję z danego terenu trwało w nieskończoność. Zazwyczaj i tak trzeba było się rozłączyć i na własną rękę dzwonić ponownie - wspomina Marek Grabania z Chrzanowa. Trzy lata temu wzywał pogotowie podczas wypadku drogowego, którego był świadkiem. Z drogi w Żarkach wykręcił z telefonu komórkowego 112 i zgłosił się policjant w Oświęcimiu. - Usłyszałem, że to nie jego teren i że muszę wykręcić inny numer. Chciał mi dyktować, ale nie miałem na czym zapisać - relacjonuje rozgoryczony. Dobrze, że na miejscu zdarzenia był też inny świadek z "komórką" w innej sieci, który miał więcej szczęścia i wezwał pogotowie bez problemu. Medycy zdążyli na czas i ofiarę wypadku udało się uratować.
Kpt. Zbigniew Jakiełek, rzecznik oświęcimskich strażaków, widzi poprawę w funkcjonowaniu nr 112. Odkąd włączono Oświęcim do centrali w Krakowie, strażacy dyżurujący przy telefonie odbierają tylko "swoje" zgłoszenia. Wcześniej to do nich przekierowywany był nr 112 z telefonów stacjonarnych. - Wszystko działa teraz sprawniej. Odebraliśmy już wiele telefonów z Krakowa, głównie wzywano nas w sprawie ulatniającego się tlenku węgla - mówi Jakiełek.
Reporterzy "Gazety Krakowskiej" postanowili sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak dobrze. Po wykręceniu numeru 112, dyspozytor z Krakowa słuchawkę podniósł od razu. Dyżurna przekonuje, że pomoc jest w stanie dotrzeć do nas w ciągu piętnastu minut. Jednak mieszkańcy pogranicza województw śląskiego i małopolskiego mogą dodzwonić się do niewłaściwego CPR, bo po prostu "załapali się" na przekaźnik telefonii komórkowej nie po swojej stronie granicy. - Zawsze w takich wypadkach przełączamy ich do Katowic, tak, by nie musieli sami szukać numerów i tracić czasu- zapewnia nas dyżurna CPR w Krakowie.
Czy mieszkańcy Małopolski zachodniej przekonają się na nowo do numeru 112? - Na pewno łatwiej go zapamiętać niż trzy inne numery: na straż, pogotowie i policję. Jeśli, odpukać, znajdę się w sytuacji,w której konieczne będzie wzywanie pomocy, wykręcę 112 bez wątpienia - zapewnia Ryszard Sulwejowski z Libiąża.
System działa
W CPR można zobaczyć na mapie, z jakiego miejsca dzwoni osoba ze zgłoszeniem. To nie tylko pomaga w udzieleniu pomocy w sytuacji, gdy ktoś nie potrafi podać dokładnej lokalizacji, np. dzwoni dziecko lub jest wezwanie do wypadku samochodowego. Automatyczna lokalizacja pomaga też eliminować fałszywe zgłoszenia. Jeżeli ktoś dzwoni i twierdzi, że jest pożar na Rynku w Krakowie, a dyżurny widzi, że zgłaszający dzwoni z innej części miasta, to takie zgłoszenie traktuje z rezerwą.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+