Janusz Kaleta od kilkunastu lat prowadził podwójne życie. Pracował w Kazachstanie, był biskupem. A równocześnie pozostawał w związku z kobietą. Przeszli nawet procedurę in vitro, zamrozili zarodki. Duchowny zwodził partnerkę, że się z nią ożeni, potem zmienił zdanie, nie chciał się też zgodzić, by urodziła swoje dzieci. Na mocy decyzji papieża właśnie przestał być księdzem. „Przepraszam wszystkie osoby, które zawiodłem i zgorszyłem. (...) Proszę Boga o miłosierdzie, a ludzi dobrej woli o modlitwę” - napisał w oświadczeniu opublikowanym przez Katolicką Agencję Informacyjną.
Wychował się w wiosce Siedlce na Sądecczyźnie. Kończył tarnowskie seminarium duchowne. - Wyróżniał się pod każdym względem. Naukowym, moralnym. Tak, moralnym również. Bardzo dobry kolega. Wiedzieliśmy, że może zajść daleko - komentuje jeden z jego kolegów.
W Tarnowie Kaleta został wyświęcony, potem pracował na parafiach w Bochni i Nowym Wiśniczu, zanim pojechał na studia do Innsbrucka.
W 1999 r. na biurko ówczesnego ordynariusza tarnowskiego Wiktora Skworca trafiła z Watykanu prośba o wskazanie księży, którzy byliby skłonni podjąć pracę w Kazachstanie. Ks. Kaleta zgłosił się dobrowolnie. Wyjechał do miasta Atyrau. W 2006 r. przyjął sakrę biskupią - był jednym z najmłodszych hierarchów na świecie. Liczył wówczas niespełna 42 lata - wielu jego kolegów z seminarium wiodło jeszcze żywot zwykłych wikarych. Kolejnym szczeblem awansu było mianowanie go w 2011 r. biskupem Karagandy. Z tej funkcji, na jego własną prośbę, zwolnił go dwa lata temu papież Franciszek.
Gdy wieści o tym dotarły do Tarnowa, po diecezji zaczęły krążyć domysły. Komentuje jeden z tarnowskich kurialistów:- Gdy rezygnuje wikary, nikt tego nie roztrząsa, ale jeśli na emeryturę przechodzi biskup, i to w wieku 50 lat, to rodzą się różne domysły. Mówiono o problemach finansowych, o chorobie czy załamaniu nerwowym. Teraz znamy prawdę. Szkoda, bo to jednak poważne publiczne zgorszenie - dodaje.
Pogłoski o związku biskupa z kobietą też krążyły od dawna. Jego partnerką jest Polka, są razem od lat. Przeszli procedurę in vitro, mają zamrożone zarodki. Była mowa o ślubie. Kobieta chciała urodzić dzieci, jednak Kaleta się nie zgadzał, wycofywał ze złożonych wcześniej obietnic.
Historię tę kilka tygodni temu opisał na swoim blogu ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Jeszcze bez wymieniania nazwisk. Twierdził, że chodzi mu o dobro zamrożonych zarodków, które mają prawo przyjść na świat. - Przedstawiciele władzy kościelnej zareagowali dopiero wtedy, kiedy sprawa została upubliczniona. Zawsze będą problemy w Kościele, nie należy ich jednak zamiatać pod dywan - komentuje teraz.
Jak twierdzi Artur Sporniak, publicysta „Tygodnika Powszechnego”, o podwójnym życiu ks. Kalety hierarchowie wiedzieli od dawna. - Kilkukrotnie decydował się na zmianę kierunku życia. Gdy ujawnił przełożonym swój sekret, zadeklarował, że zrezygnuje ze związku z kobietą i powierzono mu ważniejsze obowiązki. Wtedy pewnie Kościół popełnił błąd, a problem tylko się pogłębił - opowiada Sporniak. - Dobrze, że zdecydował się na sekularyzację. Trudno wyobrażać sobie jego pracę duszpasterską w takim uwikłaniu - dodaje.
Tarnowska kuria milczy na temat przeniesienia Janusza Kalety do stanu świeckiego.
Ks. Isakowicz-Zaleski apeluje, żeby przebaczyć grzesznikowi. - Teraz mamy rok miłosierdzia, a on dalej jest chrześcijaninem - komentuje.