Marek Sawicki w portalu Onet odniósł się m.in. do tego, czy PSL mogłoby zająć miejsce w centrum polskiej sceny politycznej oraz do ew. szerokiej koalicji w zbliżających się wyborach. - Wróćmy do roku 1993. Pomiędzy postkomuną a post-Solidarnością było silne Polskie Stronnictwo Ludowe. Jeżeli z tego przeszliśmy na konflikt PO-PiS-owy, to moim zdaniem nie wykorzystaliśmy tej niszy pomiędzy. W mojej ocenie jedynie Kosiniak-Kamysz, jako polityk umiarkowany, nie wdał się w konflikt z PiS-em i nie gloryfikuje osiągnięć Grzegorza Schetyny, więc to umiarkowane centrum utrzymuje – powiedział. - Kosiniak-Kamysz ma poparcie i zaufanie społeczne co najmniej trzy razy większe niż całe PSL. Niewykorzystanie tego dzisiaj, tylko wtłoczenie go do wielkiej koalicji, traktuję jako eksperyment. Jeżeli się nie powiedzie, to trzeba będzie myśleć o innym projekcie i to zaraz w czerwcu – dodał.
Marek Sawicki mówił również o szerokiej koalicji partii opozycyjnych. - Sukcesem będzie wygrana całej koalicji europejskiej i zdobycie z tych 52 może 30 na pewno powyżej 26 mandatów, żeby pokonać PiS. […] Z drugiej strony PSL ma w tej chwili czterech eurodeputowanych i tym sukcesem będzie utrzymanie tej ilości mandatów, a minimum trzech. Jeżeli będzie to mniejsza ilość, to trzeba będzie jasno powiedzieć, że nie jest to sukces – powiedział. - Inne są warunki i inne spoiwo programowe do Parlamentu Europejskiego. Tutaj przede wszystkim chodzi o utrzymanie silnej pozycji Polski i o odwrócenie tej antyeuropejskiej narracji, którą wprowadza PiS. Tutaj szczegóły ideologiczne nie wchodzą w grę, bo one nie są rozstrzygane na tym poziomie. Zupełnie inną sprawą jest budowanie formacji i przygotowywanie się do rządzenia Polską po październiku w ramach wielkiej koalicji. […] Powiem szczerze, że na poziomie zarządzania państwem tego nie widzę – dodał.
Źródło: Onet