Po wypadku, który wydarzył się w piątek na jednym z alpejskich stoków narciarskich w Austrii, marszałek małopolski Marek Nawara cały czas jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Ciągle nie jest wiadomo, jak doszło do tragedii.
Nie udało nam się skontaktować z Moniką Karlińską, żoną marszałka, która pojechała do Austrii
w piątek wieczorem, natychmiast gdy dotarła do niej wiadomość o wypadku. W drodze na miejsce jeszcze odbierała telefon, po dotarciu już nie. Dodzwoniliśmy się jednak do dwóch sióstr marszałka Nawary.
- Nie chcę się wypowiadać na ten temat, bo nie znam szczegółów wypadku - mówi Joanna Nawara-Gurtat. Druga z sióstr, Teresa Nawara, zdradza nam, że jej brat w trakcie zjazdu mógł mieć wylew.
- Cały czas czekam na dobre wiadomości, mam nadzieję, że nadejdą w poniedziałek - dodaje zdenerwowana.
Hipoteza z wylewem wydaje się prawdopodobna, zwłaszcza że marszałek jest świetnym narciarzem i na łagodnym stoku nie powinien mieć kłopotów ze zjazdem.
Marek Nawara nigdy nie skarżył się na zdrowie, jednak praca polityka to - jak określiła jego siostra Teresa - zajęcie stresujące i nerwowe.
- Mógł mieć nadciśnienie i nawet o tym nie wiedzieć - mówi Teresa Nawara.
Według zapewnień, jakie składał siostrze marszałka wojewoda małopolski, Nawara nie przeszedł
w szpitalu w Klagenfurcie żadnej operacji.
- Jerzy Miller zadzwonił do mnie i powiedział, że nie było mowy o zagrożeniu życia brata - przyznaje siostra Nawary. Na razie rodzina marszałka nie wie, czy będzie przewożony do Polski, ale jest taka możliwość. Jolanta Pulchna, rzeczniczka małopolskiej filii NFZ, informuje, że zgodnie z przepisami prezes NFZ może wyrazić zgodę na pokrycie kosztów transportu pacjenta z Austrii do kraju.
- Możliwe jest to wówczas, gdy leczenie za granicą jest znacznie droższe niż w kraju. Rodzina
w takiej sytuacji może starać się o sfinansowanie przewiezienia pacjenta do Polski - mówi rzecznik NFZ.
Stan zdrowia marszałka to na razie wielki znak zapytania, a w Krakowie urzędnicy zastanawiają się, jaki to będzie mieć wpływ na działanie urzędu. Jak udało nam się ustalić, już w sobotę wieczorem przedstawiciele zarządu województwa, m.in. Wojciech Kozak i radni sejmiku, tłumnie zjechali do Modlniczki, gdzie władze Zabierzowa organizowały imprezę gminną.
Wybierano najlepszych sołtysów, urzędników, sportowców i przedsiębiorców. Dziwne było to, że notable tak licznie pojawili się na gminnej uroczystości. W rzeczywistości chodziło im o to, by spotkać się i pomówić o konsekwencjach wypadku marszałka i sytuacji w województwie.
W kuluarach mówiono, że chciano ustalić, kto zajmie marszałkowski fotel. Udało nam się dowiedzieć, że w tym celu politycy po uroczystościach pojechali na poufne spotkanie do Kochanowa.
- Niczego nie przesądzamy, nie próbujemy dzielić stanowisk - oburzali się politycy i zarzekali, że nic nie powiedzą oficjalnie.
- Nie ma przecież opinii medycznych, czekamy na efekty badań, jakie musi
przejść Marek Nawara i liczymy na jak najlepsze wiadomości o jego stanie zdrowia - wszyscy wypowiadali się ostrożnie i prosili o anonimowość. Mówi się jednak, że radni sejmiku niechętnie widzieliby wicemarszałka Leszka Zegzdę, jako zastępcę Nawary. Woleliby Marka Sowę.
Podczas przedłużającej się nieobecności marszałka Nawary jego obowiązki będzie pełnił najstarszy wiekiem wicemarszałek - Roman Ciepiela.
- Tak wynika ze statutu Urzędu Marszałkowskiego - tłumaczy Maciej Kilijański, rzecznik prasowy urzędu. Obaj wicemarszałkowie, Zegzda i Ciepiela byli w sobotę w Austrii, ale nie w szpitalu, gdzie leży Nawara, lecz na koncercie Filharmonii Krakowskiej w Wiedniu. Mówią, że nie było potrzeby, by jechali do Klagenfurtu.
Współpraca: Anna Górska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?