Po pierwszym przejeździe Maryna Gąsienica-Daniel zajmowała piąte miejsce. Liderką była Słowaczka Petra Vlhova, do której Polka traciła 0,65 s. To był świetny przejazd zakopianki, jeden z najlepszych w karierze, pozwalający realnie myśleć o pierwszym w karierze miejscu na podium.
Przed 27-letnią alpejką były jeszcze Szwedka Sarah Hector (jej strata do Vlhovej wynosiła 0,34 s), liderka klasyfikacji generalnej PŚ Amerykanka Mikaela Shiffrin (0,59 s) oraz Włoszka Marta Bassino (0,61 s). Gąsienica-Daniel znalazła się więc w gronie najbardziej utytułowanych specjalistek slalomu giganta, tracąc do trzeciego miejsca zaledwie 0,06 s.
Drugi przejazd nie był już jednak tak udany i spadła w klasyfikacji końcowej na 10. pozycję. Wygrała Hector przed Vlhovą i Francuzką Tessą Worley, która zaatakowała z ósmego miejsca na półmetku zawodów. W klasyfikacji giganta zakopianka jest siódma.
Jedyną Polką, która wygrała zawody alpejskiego Pucharu Świata pozostaje Dorota Tlałka-Mogore (zwyciężyła w slalomie 14 grudnia 1984 roku w Madonna di Campiglio). Jej siostra Małgorzata była od tego sukcesu ośmiokrotnie o włos, zajmując drugie i trzecie lokaty w latach 1983-87 (od sezonu 1985/86 w barwach Francji).
Już w środę 26 stycznia Gąsienica-Daniel wylatuje na igrzyska do Pekinu. W ciągu ostatniego roku zapracowała na miano jednej z największych nadziei na olimpijski medal. W Chinach zaprezentuje się w gigancie i supergigancie, a być może także w slalomie.
