Mati kiedyś przemówi

Sześcioletni Mateuszek Miłoń z Oświęcimia żyje we własnym świecie, według swojego rytmu i porządku. Wymaga stałej rehabilitacji i leków. Rodzice po czterech latach wytężonej pracy, już widzą poprawę i mają wielką nadzieję, że kiedyś ich ukochane dziecko przemówi do nich.

Odroczona diagnoza
Mateuszek urodził się w sierpniu 2011 r. jako zupełnie zdrowe dziecko. Uśmiechnięty, rozgaworzony malec wzbudzał sympatię wszystkich wokół.
Podczas szczepień pielęgniarki rozpływały się, że taki dorodny, zdrowy i spokojny. Dopiero kiedy Mateuszek miał dwa lata, pojawiły się pierwsze sygnały, że z dzieckiem coś się dzieje niedobrego.

- Panią doktor zaniepokoiło, że Mateuszek nie mówi, że nie ma kontaktu z otoczeniem - wspomina Magdalena Mendyk, mama chłopca. - Od razu dostał skierowanie do neurologa, logopedy, psychologa i psychiatry - dodaje. I zaczęły się wizyty u specjalistów, które miały dać odpowiedź na pytanie, co chłopcu dolega.
- Psycholog od razu powiedział, że widzi w naszym dziecku objawy autyzmu - wyznaje pani Magdalena. - Pół roku później podczas wizyty u psychiatry, to już nie były podejrzenia, a postawiona diagnoza - dodaje.
Okazało się również, że dziecko jest alergikiem. Jest uczulony na pyłki roślin, roztocza i kurz domowy.

Walka o przyszłość
Tylko długotrwała terapia daje Mateuszkowi szansę na w miarę normalne funkcjonowanie w przyszłości. Rodzice już zauważyli poprawę.
- Od czterech lat jeździmy na rehabilitację słuchu i mowy oraz ruchową - mówi mama Mateusza. - Przez pierwsze pół roku to był wielki krzyk, płacz, ale rehabilitacja przyniosła efekty - dodaje. Mateuszek chodzi do przedszkola integracyjnego, ma kontakt z otoczeniem, bawi się z dziećmi, pięknie koloruje, sam je i wymawia samogłoski.

- Teraz jest na etapie encyklopedii, którą wertuje w nieskończoność - mówi pani Magdalena. - Puzzle to dla niego „pikuś”, sam układa te z 80 elementów, przy 150 czasem trzeba mu pomóc - dodaje. Ma swoje ulubione zabawki i zajęcia. W sterylnym pokoju, nie tylko z racji alergii, panuje idealny porządek.

- Jak tylko skończę sprzątać pokój, zaraz wpada i przestawia wszystko na swoje miejsce. Cztery książeczki mają być w jednym rogu, a zabawki w innym - mówi pani Magdalena.
Lubi oglądać bajki, ale ostatnio najbardziej interesują go filmy z nim w roli głównej w telefonie mamy.
Rodzice czekają, że nadejdzie taki dzień, kiedy będzie mówił. Na razie porozumiewają się bez słów. - Początki były trudne, ale przez te lata, będąc z nim na okrągło, nauczyłam się rozumieć moje dziecko - wyznaje pani Magdalena.

Darowizna na pomoc
Można pomóc w leczeniu Mateuszka, wpłacając darowiznę na konto Fundacji Dzieciom „Zdążyć z pomocą”. Bank BPH S.A. 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615 tytułem: 30535 Miłoń Mateusz Oświęcim. Autyzm to nie choroba

Autyzm nie jest chorobą, ale innym sposobem postrzegania świata i myślenia
Autyzm jest zaburzeniem rozwojowym na tle neurorozwojowym. Nie do końca wiadomo, co tak naprawdę powoduje autyzm. Autyzm cechuje brak reakcji ze strony dziecka na polecenia, brak zabawy z rówieśnikami, problemy z wyrażaniem emocji czy porozumiewaniem się zarówno za pomocą gestów jak i mowy. Szacuje się, że w Polsce cierpi na nie jedno na 300 dzieci.

Motocykliści z sercem

Fundacja Mała Orkiestra Wielkiej Pomocy, Klub Motocyklowy Gentlemen’s Club Oświęcim i przyjaciele zagrali dla chorego Mateusza Miłonia.

Nie było miejsca w Oświęcimiu, to znaleźli je w Libiążu. Do ośrodka „Megalopark” Szyjki zjechało ponad 600 motocyklistów z 20 klubów z kraju i zagranicy. W blasku chromów, przy dźwiękach silników, wolontariusze Małej Orkiestry Wielkiej Pomocy kwestowali na rzecz podopiecznego Fundacji MOWP Mateusza Miłonia.
Zebrane 1582 zł zasili konto chorego chłopca.

Pierwszy Oświęcimski Zlot Motocyklowy przerósł oczekiwania organizatorów.
- Nie spodziewaliśmy się aż takiej frekwencji - wyznaje Damian Lieber, prezydent Klubu Motocyklowego Gentlemen’s Club Oświęcim. Odkąd istnieje klub, a w sumie to już ponad pięć lat, to my korzystaliśmy z zaproszeń naszych przyjaciół, teraz mogliśmy się im odwdzięczyć za gościnę.

Zlot był okazją do odświeżenia znajomości, zawiązania nowych, do prezentacji swoich wymuskanych maszyn i dobrej zabawy, ale również do pomocy małemu człowiekowi.
- Motocykliści lubią pomagać, mają to we krwi - mówi Damian Lieber. - Motocykliści, to ludzie z pasją i charakterem, otwarci na drugiego człowieka - dodaje.